Każdy z nas powinien poszukać swojego "Graala".

Na wstępie moich rozważań chciałabym przytoczyć encyklopedyczne wyjaśnienie terminu Graal. Graal jest to starofrancuska nazwa tajemniczego przedmiotu, przedstawianego jako drogocenna misa lub kielich, którym miał się posłużyć Jezus Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy i do którego Józef z Arymatei zebrał krew z jego przebitego boku. Temat świętego Graala był i jest wielokrotnie podejmowany w literaturze m.in. przez Chretiena de Troyes, który w swych dziełach powołał do życia króla Artura i jego rycerzy bezustannie poszukujących kielicha.
Graal jest nie tylko tajemniczym przedmiotem, jest on zarówno symbolem celu,
do którego powinniśmy dążyć w życiu. Przez stulecia swojego istnienia jego etymologia intrygowała rzesze ludzi, z legendy na legendę jego istnienie nabierało nowego znaczenia. W dzisiejszych czasach jest on metaforą kwintesencji życia, wędrówki , podczas której stawiamy sobie przeróżne cele i wyzwania starając się następnie je wypełniać.
Życie jest niezwykłym darem. Posiadamy je tylko jedno, dlatego powinniśmy je jak najlepiej wykorzystać. Nikt nie da nam drugiej szansy. W związku z tym bezsensowna wegetacja nie jest najlepszym sposobem na wykorzystanie tego skarbu. Będąc na ziemi powinniśmy zaznaczyć na niej swoją obecność, dać dowód, że jesteśmy warci daru,
jaki otrzymaliśmy. Dążenie do wyznaczonego celu uczy wielu wartości.
Dyscypliny – nabywanej niemalże bezwarunkowo, wytrwałości – uczymy się jej zmagając się z przeciwnościami jakie pojawiają się na naszej drodze, pokory.
Kiedy już cokolwiek osiągniemy rozpiera nas duma i niezmierna radość.
Każdy wyznacza sobie inny cel. Posiadamy odmienne marzenia, które powinniśmy realizować. „Szukać prawdy, kochać piękno, chcieć dobra, czynić najlepsze - to zadanie
i cel człowieka.” powiedział M. Mendelssohn.
Swoją tezę chciałabym potwierdzić poniższymi przykładami. Pragnę zaprezentować postacie, które swoim uporem dają nam niezbity dowód na to, iż warto mieć cel i do niego dążyć.
Matka Teresa z Kalkuty była osobą niezwykłą. Swoim dobrem i miłością przez całe życie starała się zaradzić biedzie panującej m.in. w Afryce. Nie poddawała się ona przeciwnościom losu, jakie napotykała podczas swojej wędrówki. Nie zważała na to,
iż może zarazić się od osób, których odwiedzała. A byli oni rozmaici, zarażeni nieuleczalnymi chorobami dogorywali często na ulicach. Jednak dla niej ważny był człowiek, jako istota boża. Traktowała ona wszystkich równo, jej dobro płynęło z serca, nie liczyła ona na korzyści materialne . Taka postawa wiele uczy i skłania do głębokich refleksji. Celem Matki Teresy była pomoc bliźniemu – trud walki z biedą podejmowała ona codziennie, bez względu na wszystko. Nie ma nic piękniejszego niż bezinteresowna miłość ludzka. W tym przypadku, dążenie do zamierzonego celu, miało jak najbardziej pozytywne skutki. Matka Teresa spoglądała na swoich podopiecznych przez pryzmat świata, z nadzieją na lepsze jutro w ich życiu, na poranek, który od dawna miał nadejść . Właśnie to było jej całą wędrówką doczesną - walka ta pochłonęła ją bezgranicznie.
Jest mi bardzo smutno, iż świat stracił taką osobę. Obawiam się również, iż nie prędko poznamy jej następczynię. W świecie korupcji, kłamstw i interesowności w jakimkolwiek działaniu trudno jest być innym od wszystkich. Trudem jest, podejmowanie co dzień na nowo walki z całym światem oraz również walki z własnym sobą – z ułomnościami, jakie posiadamy, z pokusami tego świata. Do takiej walki zachęca nas nie jeden wieszcz. Zbigniew Herbert przykazuje „ (…) Czuwaj – kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź”, czyli miej siłę do codziennego wysiłku, nie poddawaj się. Jego słowa potwierdza Trygve Gulbranssen – słynny pisarz norweski, który powiedział : „Cokolwiek człowieka spotyka - powinien zawsze się podnieść i dążyć naprzód, wciąż naprzód, przez całe życie.”
Kolejnym przykładem dla potwierdzenia tezy jest Jerzy Owsiak. Zapewne każdy
z nas, choć raz w życiu przykleił dumnie na swoją pierś czerwone serduszko,
które otrzymał uprzednio za złożony do puszki datek. Czerwone serce jest od lat charakterystycznym znakiem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, której założycielem jest Owsiak.
Rokrocznie gromadzi ona miliony polskich złotych, które następnie przeznaczane są na pomoc dzieciom. Pomysł ten jest moim zdaniem bezkonkurencyjny. Na szczęście mało kto potrafi przejść obojętnie obok wolontariuszy, nie pozostawiając w puszce choćby złotówki. Energia i zapał do organizowania kolejnych edycji WOŚP-u tryskają od Owsiaka przez cały rok. Tworzenie tego projektu jest celem, do którego dąży on co roku. Dobro jest treścią jego życia.
Zgubne jest myślenie, iż na taki efekt nie trzeba w ogóle pracować. Pomysł Jerzego Owsiaka z pewnością od razu nie zyskał aprobaty i uznania jakim cieszy się teraz.
Żeby dotrzeć do naszych serc, serc ludzi XXI wieku trzeba mieć w sobie dużo ciepła
i chęci, którego nie brakuje Owsiakowi. Zamknięci w sobie nie otwieramy się na innych zbyt łatwo.
Mimo iż idea organizowania takich akcji jest bardzo pracochłonna, warto jest się jej podejmować. Doskonale komentują to następujące słowa: „Nigdy nie rezygnuj z celu, tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga długiego czasu. Czas i tak upłynie”.
Jest to niezaprzeczalna prawda.
I tutaj wyłania się kolejny argument mówiący o tym, iż warto mieć pomysł na własne życie. Należy tutaj przytoczyć pojęcie czasu, które z roku na rok rozmywa się coraz bardziej.
Mamy go coraz mniej, zapracowani, zabiegani nie czujemy jego upływu. Dopiero wtedy , gdy spoglądamy w lustro, widzimy oznaki jego przemijania w postaci zmarszczek na twarzy, pergaminowej cery. Nieuchronnym faktem jest to, iż czas przepływa nam przez palce. Świadomość ta powinna motywować nas do poszukiwań, zachęcać do działania.
Spełnienie marzeń jest nagrodą, jaką otrzymujemy, gdy zrealizujemy określony wcześniej cel. Cel jest zadaniem, jakie wyznaczamy własnym marzeniom.
Staś Mela, niepełnosprawny chłopiec, który wraz z Markiem Kamińskim zdobył oba bieguny ziemskie jest kolejnym przykładem potwierdzającym słuszność tezy.
Marzeniem chłopca było zdobycie obu biegunów w ciągu roku. Mimo, iż Staś posiada protezę zamiast nogi, udało mu się! Pokonując siarczysty mróz, zamiecie śnieżne i inne niebezpieczeństwa czyhające na człowieka w górach spełnił on swoje marzenie.
Bo czym było by życie bez marzeń?
Proszę, wyobraźmy sobie, iż nasza egzystencja nie zmierza do żadnego bliżej określonego nam celu, że budząc się rano wiemy, co nas czeka, że każdy dzień naszego życia jest taki sam. Istna wegetacja! Pamiętajmy o słowach Williama Jamesa : "Wierzę, że życie warte jest, aby je przeżyć. Twoja wiara pomoże ci uczynić je wartościowym”.
Życie jest niesamowitą historią. Płótnem utkanym z nitek dobroci, szczerości, miłości, lojalności, humanitaryzmu. Nanosimy na nie według własnego gustu różne farby, rozmaite ich odcienie. Z czasem powstaje piękny obraz, który prezentuje naszą walkę, drogę, jaką obraliśmy i cel, do jakiego staraliśmy się dążyć.
Jednak nie zawsze wędrówka ta prowadzona jest w imię dobra, z elementarzem zasad pod pachą. Są cele szczytne i haniebne.
Chciałabym przedstawić obraz bohatera trylogii fantastycznej J.R.R. Tolkiena pod tytułem „Władca pierścieni”.
Jest nim Frodo- hobbit, który otrzymuje od swojego wuja pierścień mocy.
Od owego dnia jego celem staję się umieszczenie go w otchłaniach wulkanu, znajdującego się w pobliżu Mordoru – wieży zakończonej wszechwidzącym okiem Saurona. Przez całą swoją wędrówkę zmaga się on z wieloma przeciwnościami – począwszy od zazdrości ludzi, których pierścień omamia i zmusza do haniebnych czynów, skończywszy na braku umiejętności poradzenia sobie z własnymi słabościami. Walka ta jest żmudna i wyczerpująca. Bohater musi poświęcić wiele rzeczy bliskich jemu sercu. Traci przyjaciół, ukochaną i bardzo ważną rzecz, która nie powinna w tych zmaganiach opuszczać go ani na chwilę, czyli pewność siebie.
Bohater jednak wygrywa tą walkę. Mimo tego, uważam, że wygrana kosztowała go zbyt wiele.
Tym przykładem pragnę ukazać, iż owszem, dążenie do celu jest pożądanym atrybutem egzystencji, lecz nie powinniśmy zatracać się w niej bezmyślnie. Wszystko posiada swoje granice, również dążenie do czegoś, walka, która może z czasem przerodzić się
w szkodliwą dla nas samych. W dzisiejszych czasach spotykamy wielu pracoholików – ludzi, którzy nie potrafią naznaczyć w swoim życiu granicy pomiędzy doskonaleniem się zawodowo i spełnianiem, a chorobliwą pracą, która w rezultacie pochłania życie osobiste, a co za tym idzie niweluje inne bardzo ważne życiowe czynniki.
Pragnę ukazać, że zjawisko te nie jest nam obce. Możemy je dostrzec w swoim najbliższym środowisku.
Tak więc pamiętajmy o tym, aby nie zatracać się w chorych ambicjach i nie wyznaczać sobie celów nie możliwych do osiągnięcia. Ważny jest również fakt, aby swoimi posunięciami, decyzjami, jakie podejmujemy nie ranić innych ludzi.
Jest to moim zdaniem istotne, ponieważ nie mamy prawa ranić innych.
Nie jesteśmy stworzeni po to, by wymierzać sprawiedliwość czy też igrać z czyimiś uczuciami. Bądźmy również tolerancyjni w stosunku do marzeń innych osób, ponieważ tylko oni wiedzą, co dla nich samych
jest odpowiednie i o co warto walczyć.
Reasumując mój wywód chciałabym przytoczyć słowa Paula Coelho – brazylijskiego pisarza poruszających problemy dzisiejszego świata, ukazujących jego zepsucie, a zarazem mistyczność i niezwykłość: „... Każdy z nas we wczesnej młodości wie dobrze jaka jest jego Własna Legenda. W tym okresie życia wszystko jest jasne, wszystko jest możliwe, ludzie nie boją się ani pragnień ani marzeń o tym, co chcieliby w życiu osiągnąć. Jednak w miarę upływu czasu jakaś tajemnicza siła stara się dowieść za wszelką cenę, że spełnienie Własnej Legendy jest niemożliwe.”
Mam nadzieję, iż udało mi się uwypuklić wiele istotnych aspektów towarzyszących poszukiwaniu Graala. Zadbajmy o to, by nasza wędrówka składała się z samych wartościowych pierwiastków. Miejmy świadomość, iż jesteśmy kreatorami swojej własnej historii.
Jeżeli nasze marzenia i cele są szczytne, pozwólmy sobie na to, aby całe życie upłynęło nam na ich realizacji.

Dodaj swoją odpowiedź