Wielki Polak, znakomity reżyser i utalentowany aktor
WIELKI POLAK, ZNAKOMITY REŻYSER I UTALENTOWANY AKTOR...
– ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ ROMANA POLAŃSKIEGO.
Roman Polański, urodzony 18 sierpnia 1933 roku, to polski aktor, reżyser, scenarzysta i producent filmowy. Jest najbardziej znanym reżyserem polskiego pochodzenia na świecie. Sławę swoja zawdzięcza nie tylko filmom, ale również życiu, które obfitowało w dramatyczne i skandalizujące wydarzenia. W 1969 r. została zamordowana przez gang Charlesa Mansona jego żona Sharon Tate, a w 1977 r. Polański został oskarżony o gwałt na trzynastoletniej dziewczynce, po czym uciekł z Ameryki. Od tamtej pory kreci swoje filmy poza granicami tego kraju. Reżyser urodził się w polskiej rodzinie w Paryżu a kiedy miał trzy lata wrócił wraz z rodzicami do Krakowa. Kiedy wybuchła II Wojna Światowa znalazł się w getcie, gdzie cudem uniknął wywiezienia do obozu koncentracyjnego. Jest absolwentem Łódzkiej Szkoły Filmowej, którą ukończył w roku 1959. W czasach studenckich zrobił m.in. film pt. "Dwaj ludzie z szafą", za który otrzymał kilka międzynarodowych nagród, w tym brązowy medal w Brukseli. W 1962 r. wyreżyserował swój pierwszy głośny film "Nóż w wodzie". Dostał za niego nominację do Oskara, a tym samym wzbudził zainteresowanie nie tylko w Polsce, ale i na świecie, co spowodowało, że Polański postanowił spróbować szczęścia poza granicami kraju. W 1965 r. w Anglii powstał "Wstręt", a trzy lata później zadebiutował w USA obrazem "Dziecko Rosemary". Film stał sie przebojem a reżyser otrzymał nominację do Oscara za scenariusz. Statuetkę otrzymała jednak Ruth Gordon za rolę drugoplanową. Film ten stał się swoistą kartą wstępu do grona najlepszych. Zrobiony w
1974 r. "Chinatown" potwierdził pozycję artysty jako wybitnego reżysera, gdyż zdobył 11 nominacji do Oscara.. Po oskarżeniu o gwałt i ucieczce ze Stanów swój kolejny obraz "Tess" Polański zrealizował we Francji. Przyniósł mu on Cezara i nominację do Oscara za reżyserię. Od tamtej pory każdy kolejny film twórcy "Piratów" wzbudza zainteresowanie zarówno widzów, jak i krytyków. Polański zajmuje po dziś dzień miejsce wśród najwybitniejszych reżyserów w historii kina. Zrealizował on 17 filmów fabularnych. Przyniosły mu one Złote Lwy w Wenecji, Złotego i Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie, Nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej, amerykański Złoty Glob i w tym roku Złotą Palmę w Cannes za „Pianistę”. Pomimo tylu prestiżowych nagród i wyróżnień jego filmy nadal nie podobają się rodzimym krytykom.
Artysta również grywa w filmach. Możemy go podziwiać nie tylko we wczesnych obrazach zrealizowanych w Polsce : "Lotna", "Zezowate szczęście", ale i w produkcjach późniejszych. W 1994 r. zebrał bardzo dobre recenzje za rolę u boku Gerarda Depardieu w filmie "Czysta formalność". Być może drobny, anatomiczny szczegół, że jest tylko o 2 cm wyższy od Napoleona, zadecydował o jego reżyserskiej karierze. Z powodu mikrej postury nie chciano go na wydziale aktorskim. A tak jest jednym z najbardziej utytułowanych ludzi filmu. Znalazł się też na liście 50 Reżyserów Wszech Czasów. „Dobrze się stało, że nie przyjęto mnie na wydział aktorski. Byłbym dzisiaj aktorem w jakimś prowincjonalnym mieście” – ocenia po latach decyzję komisji egzaminacyjnej. A tak zagrał w 22 filmach. Debiutował u Andrzeja Wajdy w „Pokoleniu”. Pół wieku później wraca do tego reżysera rolą Papkina w „Zemście”. „Przed wejściem na scenę doświadczam wewnętrznego szczęścia” – powtarza, kiedy decyduje się na teatralne role. Reżyserował i grał Mozarta w spektaklu „Amadeusz” w Warszawie. Powtórzył ten sukces w Paryżu i Mediolanie. Przedostatnią była rola w „Przemianie” Kafki wystawionej w Paryżu. „Jestem człowiekiem spektaklu” – uzasadnia decyzję bycia niekiedy aktorem. I wyraźnie lubi grać. Nad propozycją Wajdy zagrania Papkina nie zastanawiał się ani chwili. Zgodził się natychmiast.
Najczęściej powracającym motywem w twórczości Polańskiego jest kwestia satanistyczna uwidaczniająca się m.in. w „Dziewiątych wrotach” z Johnnym Deppem czy w „Dziecku Rosemary”. A przecież filmy te to nie jedyne dzieła, w których zło występowało z podobnie przejmującą prawdą. Inne produkcje tego typu to „Wstręt”, „W matni”, „Chinatown”, „Lokator”... Jego wyjątkowy, jemu tylko właściwy ton polegał na połączeniu koszmaru z szyderstwem, okropności z cynizmem, mroku psychologicznego z płynną, znakomitą sprawnością filmową. „Potworność w stroju błazna” – określił go jeden z krytyków; „kpina lodowata”, pisał inny. Miał on swój temat, do którego wracał: obsesyjne opętanie oraz charakterystyczną atmosferę, połączenie nie do rozdzielenia koszmaru i żartu często klownowskiego, potworności i szyderstwa oraz gładkiej sprawności z posępnym ciemnym kolorytem. Ta tonacja sprawiała, że określano go jako „kameralnego demona” (tak nazwał go tygodnik „Time”, który poświęcił mu okładkę). Otóż tak się złożyło, że w życiorysie Polańskiego znalazły się wypadki, które miały rozgłos światowy (chodzi tutaj o wcześniej wspomniane zamordowanie jego żony w ciąży przez bandę sekciarską Mansona oraz proces o pożycie z nieletnią, w rezultacie którego opuścił Amerykę). Zdarzenia te były interpretowane przez prasę sensacyjną jako właśnie związane z demonizmem Polańskiego i także z charakterem jego filmów. Ci, którzy znają Polańskiego, twierdzą, że interesował się marginesami życia: gdy był w Polsce, stykał się z osobami oryginalnymi i chętnie udzielał noclegu ówczesnym krajowym rajzerom przypadkowo spotkanym, wypytując o ich nieregularne koleje. Sam Polański wspominał w wywiadach o sektach czarnoksięskich, które penetrował w Londynie. Szeroko o tych jego kontaktach pisze John Parker, autor monografii Polańskiego wydanej u nas w 1998 r. Gdy ukazał się pamiętnik Polańskiego, wypatrywano w nim z zaciekawieniem, czy reżyser nie poruszy owego swojego hobby i nie przyzna się do owej tajemniczej części swojej duszy. Otóż nie ma tam na ten temat ani słowa. Autoportret dostarczony przez niego pokazuje osobę pełną dobrej woli, całkowicie obywatelską i nawet cokolwiek sentymentalną, i przedstawia się on wręcz jako ofiara złośliwych fantazji dziennikarskich. A przecież coś musiało w tym być, bo nic nie dzieje się bez powodu, tym więcej gdy owo coś odgrywa tak znaczną – i twórczą! – rolę w działalności artysty. Może jednak to wycofanie się rzuca światło na satanistyczne produkcje Polańskiego. Ma on obecnie 69 lat, jest szczęśliwie żonaty i dzieciaty, niewykluczone, że „Dziewiąte wrota” stanowią deklarację zapomnienia: satanizmu nie należy traktować serio, niech będzie on okazją do zabawy. Z kolei pierwszy i jedyny jego film pełnoprogramowy nakręcony w Polsce, który zresztą rozpoczął jego karierę światową i był nominowany do Oscara w kategorii pozycji zagranicznych (wygrał wtedy Fellini z „Osiem i pół”): „Nóż w wodzie” reprezentuje zgoła inną, niespodziewaną stronę talentu Romana Polańskiego: jako moralisty. Otóż ten jego debiut nabiera po upływie prawie pół wieku zdumiewającej aktualności na tle naszego obecnego neokapitalizmu.
A tak wypowiada się Roman Polański o swoim najnowszym przedsięwzięciu – „Pianiście”: „Od dawna nosiłem się z zamiarem zrobienia filmu o Holokauście. Książka Władysława Szpilmana jest tekstem, na który właśnie czekałem. „Pianista” jest świadectwem ludzkiej wytrzymałości w obliczu śmierci oraz hołdem dla siły muzyki i chęci życia. Łamiąc wiele stereotypów, jest historią opowiedzianą bez cienia żądzy zemsty.”
Kiedyś Roman Polański powiedział: „Kino stało się dla mnie namiętnością, jedyną ucieczką od przygnębienia i rozpaczy”. I tym tropem podążają krytycy i analitycy jego twórczości. Każdy kolejny film odnoszą do jakiegoś fragmentu jego biografii. Choć sam reżyser zapewnia, że jego filmy wolne są od odniesień do faktów z życia, uważa się, iż wciąż trwa konfrontacja filmowej fikcji z wydarzeniami, w których brał udział. Motywem przewodnim większości jego filmów jest stałe uczucie zagrożenia. Jego bohaterowie są niebezpieczni w emocjonalnym rozchwianiu.