Pragmatyzm
Pragmatyzm rozwinął się pod koniec XIX wieku w Ameryce, jako sprzeciw wobec tradycji metafizycznej kwitnącej wówczas w Europie, a także jałowości filozoficznej, podtrzymywanej na amerykańskich uczelniach. Pragmatyzm przyjął koncepcję, że prawdziwe i wartościowe jest to, co przynosi korzyść. Do powstania tego ruchu najbardziej przyczynił się William James, który był też jego centralną postacią. Ideę i nazwę „pragmatyzm” wymyślił nie sam James, lecz towarzysz jego młodszych lat, Charles Pierce. James twierdził, że w całym pokoleniu nie było bardziej oryginalnego myśliciela, niż Pierce i że osobiście nikomu nie zawdzięcza tyle, co jemu. Pierce, wymyślając pragmatyzm, chciał jako kryterium prawdy wprowadzić przydatność twierdzeń, ale przydatność teoretyczną. James zaś, zgodnie z własną aktywistyczną postawą, pojął ją jako przydatność w postępowaniu. Pierce’owi chodziło w pragmatyzmie o wprowadzenie do filozofii rodzaju eksperymentalnej metody, James’owi zaś o zbliżenie jej do życia. James kładł nacisk na podobieństwo teorii, jakie obaj wyznawali. Pierce zaś, któremu chodziło o precyzję, podkreślał ich odrębność. Twierdził wręcz, że pragmatyzm w tej postaci, jaką głosił James, jest samobójczy i dla odróżnienia swego stanowiska przestał nazywać go „pragmatyzmem” i przyjął nazwę „pragmatycyzmu”.
Świadomość ma charakter ciągły, podobna jest do płynnego strumienia. „Strumień świadomości” – był to nowy termin Jamesa, najdobitniej oddający jego rozumienie psychiki. Jeśli zaś taka jest natura świadomości, to asocjacjonizm, który do niedawna uchodził za najwyższy wyraz naukowości, jest błędem. Jest bowiem atomizmem; wyobrażenia traktuje jako atomy psychiczne, a kojarzenie jako prawo nimi rządzące. Zresztą pojęcie strumienia zastosował do całego doświadczenia, uważał, że żaden element świadomości nie jest samodzielny. Właściwością jego psychologii było też ujmowanie zjawisk psychicznych na tle biologicznym.
Pragmatyzm miał być z jednej strony nową metodą, a z drugiej teorią prawdy. Pierwotnie był głównie metodą służącą do rozstrzygania dyskusji metafizycznych, których, zdaniem Jamesa, inne metody nie przybliżały do rozstrzygnięcia. Miało to polegać na tym, że nowe teorie byłyby oceniane wedle konsekwencji, jakie za sobą pociągają. Przede wszystkim chodziło o konsekwencje praktyczne. Przyjęcie takiej metody doprowadziło do powstania koncepcji prawdy.
Pragmatycy przyłączyli się do opinii, głoszonej na przełomie XIX i XX wieku przez Macha i Poincarego, że prawdy naukowe nie są kopiami rzeczywistości, ani nawet stosunkiem myśli do rzeczywistości, gdyż taki stosunek jest niemożliwy. Niepodobna bowiem porównywać myśl z rzeczywistością. Prawdziwość więc może być jedynie własnością samej myśli. Pragmatycy jednak rozszerzyli tę teorię. Doszli do wniosku, że prawdziwe są te myśli, które sprawdzają się przez swe konsekwencje, a zwłaszcza konsekwencje praktyczne. W wyniku takiego podejścia prawda nie jest pojmowana jako własność pewnej myśli czy idei, lecz jako stan, który się tej idei przytrafia.
Prawda nie jest czymś stałym i niezmiennym, ona staje się w czasie i w czasie też się umacnia, bądź falsyfikuje. W każdym stadium rozwoju prawdą nazwać trzeba to, co umożliwia nam satysfakcjonujące radzenie sobie z problemami. Jeśli zatem prawda nie jest zgodnością z rzeczywistością, to pojęcia jakimi się posługujemy też nie są obrazem przedmiotów, lecz planem akcji, są tylko narzędziami, instrumentami działania. Obok pytania o kryterium poznania, postawiono też pytanie o jego naturę. Tutaj także pragmatycy odpowiadali, że poznanie jest czynnością praktyczną. Myśl czysto teoretyczna jest fikcją, niemożliwością psychologiczną, gdyż umysł jest przesiąknięty aktami, dążeniami, pragnieniami. Poznanie zatem jest oczekiwaniem, dążeniem, przewidywaniem, a więc czynna jest w nim wola. W związku z tym poznanie zawiera wartościowanie, gdyż tam gdzie się dąży, tam się wartościuje. Co więcej, uważali, że skoro poznanie jest przewidywaniem, to nie może być czystą wiedzą, gdyż nie możemy mieć wiedzy na temat tego, co jeszcze nie istnieje. Jeśli zaś nie jest samą wiedzą, to musi być też wiarą.
W tym miejscu pojawia się kwestia pierwiastków irracjonalnych. James uważał, że aby odpowiedzieć na pytanie czy Bóg jest, czy świat ma jakiś sens i cel, musimy zdać się na wiarę. Tylko wiara może zadecydować, czy istnienie Boga uznamy za prawdę. Wniosek stąd, że wiara jest nam potrzebna, filozof nazwał to „żądzą wiary”. Ważne jest, nie tylko to, że chcemy zdawać się na wiarę, ale że mamy do tego prawo. Zdaniem Jamesa, ten kto dla skrupułów naukowych, nie chce przyjąć, że Bóg istnieje, postępuje tak, jakby przyjął, że Boga nie ma. Wobec tego opiera się na wierze, gdyż wiedza go do tego nie skłania. Wiedza bowiem nie przemawia ani przeciw istnieniu Boga, ani też za.
Na bazie koncepcji prawdy powstało pytanie o charakter pierwotnego doświadczenia- est neutralne wobec przeciwstawienia podmiotu i przedmiotu Jeśli zatem trzymać się „czystego doświadczenia”, czyli wolnego od wszelkich dodatków, interpretacji, to nie ma ani samoistnego podmiotu, ani samoistnych przedmiotów, nie ma niezależnej jaźni, ani niezależnych substancji. Niezależne substancje, jak i niezależna jaźń są tylko fikcją naszego umysłu. W związku z tym nie ma podstaw do idealistycznego rozumienia świata.
Koncepcja Jamesa była pluralistyczna. Z jednej strony rzeczywistość składa się z niezliczonej ilości części. Z drugiej zaś, te części nie są całkowicie niezależne. Są zależne od części sąsiadujących. Tu także znalazło zastosowanie pojęcie strumienia. Pogląd ten nazwał synechizmem. Uzupełnieniem tego poglądu był tychizm, który stwierdzał pewną niezależność elementów rzeczywistości, mianowicie niezależność od całości. Pogląd taki niósł za sobą wiele konsekwencji. Miedzy innymi wynikało stąd, że w rzeczywistości jest miejsce na wolność i na powstawanie nowych rzeczy. Rzeczywistość wydaje się plastyczna, nie tyle dana, co zadana. Człowiek ją współtworzy, dodaje nowe elementy do tego, co już zostało stworzone. Wszechświat wobec tego jest pluralistyczny. Ma wiele możliwości, cech, nie może zostać zbadany, odkryty raz na zawsze.
Z pragmatyczną koncepcją prawdy wiąże się także pojecie dobra. James uważał, ze skoro prawdą jest to, co się sprawdza i dostarcza zadowalających wyników doświadczalnych, to okazuje się korzystne, albo dobre wierzyć w to, co jest prawdziwe. Pragmatyczna metoda określania tego co jest dobre lub złe, jest taka sama, jak przy określaniu prawdziwości teorii. Skoro zatem staje przed nami problem, to możemy zapytać, czy wykonanie pewnego działania będzie słuszne, jeśli chodzi o rozwiązanie tego problemu. Odpowiedź powinna być rozważana w kategoriach tego, czy działanie przyniesie zadowalający efekt dla rozwiązania trudności. Widać więc wyraźnie, że pragmatyzm nie głosi żadnych uniwersalnych zasad moralnych. Nakazuje nam działać według hipotezy, która obowiązuje, co oznacza czysto subiektywna ocenę.
Pragmatyzm Jamesa miał charakter wolnościowy, tolerancyjny, demokratyczny, humanistyczny. Połączony z metafizyką i religią, wielu zaś spośród jego zwolenników odrzucało wszystkie implikacje metafizyczne i religijne – i wtedy pragmatyzm stawał się postacią sceptycyzmu i relatywizmu. James najsilniej oddziaływał swym pragmatyzmem, ale również pomysłami metafizycznymi, przyczynił się do wzmożenia indywidualizmu, woluntaryzmu i irracjonalizmu. Dał bodziec do badań psychologicznych nad religią oraz do liczenia się w nich bardziej z wolą niż z intelektem. Ale może najsilniej oddziaływał swą psychologią, a w szczególności teorią „strumienia świadomości” i anty atomistycznym jej traktowaniem.
Obok Jamesa należy wspomnieć innego wybitnego pragmatyka, leadera chicagowskiej szkoły pragmatystów, Johna Deweya. Stworzył on najbardziej rozpowszechnioną formę pragmatyzmu - instrumentalizm. Według niego tym, co konstruuje nagie doświadczenie jest interakcja między organizmem biologicznym, a otoczeniem. Doświadczenie jest nie tyle poznanym przedmiotem, ile pewnym wykonanym działaniem. W trakcie aktywności organizm napotyka sytuacje, w których nie może kontynuować działania. Myślenie rodzi się jako środek pokonania tych kłopotliwych sytuacji przez wypracowanie hipotez i wskazówek dla przyszłego działania. Myśl zatem, zwłaszcza myśl naukowa, jest instrumentem do rozwiązywania problemów. Zdaniem Deweya wiele z dawnej filozofii jest przeszkodą w rozwiązywaniu problemów. Filozofowie oddzielając działalność teoretyczną od kwestii praktycznych i szukając absolutnych rozwiązań zagadnień filozoficznych, niemal całkowicie oddalili się od ludzkich potrzeb, które stały się motorem do powstania myśli i starali się narzucić ludzkiemu myśleniu sztywne, przed refleksyjne schematy. Dewey utrzymywał, że niezbędna jest rekonstrukcja filozofii w kategoriach problemów, które przed człowiekiem stoją. W ten sposób filozofia przestanie być niezrozumiałą dyscypliną o niewielkiej wartości dla codziennych spraw, lecz stanie się siłą napędową w tworzeniu nowych, instrumentalnych technik pomagających ludzkiemu organizmowi w jego walce z otoczeniem oraz w budowaniu lepszego świata, w którym problemy stopniowo będą rozwiązywane.