Czy wszystkie wojny wywołane przez człowieka są niesprawiedliwe? - rozprawka.
Wszystkie wojny wywołane przez człowieka są niesprawiedliwe
Odkąd pamiętam wierzyłam, że niczego, co stworzyli ludzie, nie można jednoznacznie sklasyfikować. Wydaje mi się, że jest tak, ponieważ samego człowieka nie można „zaszufladkować” w żaden sposób. Można powiedzieć, że jest egocentryczny, ale na świecie można znaleźć prawdopodobnie setki osób, które z radością poświęcają się dla innych kosztem siebie. Można powiedzieć, że jest tchórzliwy, ale i tutaj znajdzie się kogoś, kto będzie żywym dowodem na zaprzeczenie tego stwierdzenia. Nie ma możliwości przyporządkowania mojemu gatunkowi jakiejś nadrzędnej cechy, która jest wyznacznikiem naszego postępowania. Tak samo, jak żaden człowiek nie jest ani zły, ani dobry. Nasze nastawienie do otaczającego świata znajduje się gdzieś pośrodku dobra i zła. Ale nie mam na myśli bycia neutralnym, ponieważ człowiek neutralny nie jest i nigdy nie będzie. Jedni mają po prostu trochę więcej jednego, a drudzy trochę mniej. Wszystko zależy od środowiska. Dla wielu największym dowodem na niegodziwość i niesprawiedliwość ludzką są wojny. Czy ja się z tym zgadzam? Tak, ale tylko częściowo.
Za takim sposobem myślenia „przemawiają” skutki tychże wojen. Ofiary. Ile dzieci straciło swoich rodziców w ich wyniku? Ile rodzin stoczyło się na skraj ubóstwa? Ile narodów straciło swoją tożsamość? Mogłabym tak wymieniać bez końca, ale przecież nie na ten temat prowadzę swoje rozważania. W każdym razie żniwo wojny jest okrutne. Nie wszyscy to odczuwają, ale rozgłos sprawia, że wiele potrafią sobie wyobrazić. Jednakże głównym przesłaniem wojennym jest „cel uświęca środki”, co jest największą niesprawiedliwością ze wszystkich. Człowiek przestaje się liczyć jako jednostka. Ważne stają się tylko liczby: 30 tysięcy piechoty, 10 tysięcy samolotów, 15 tysięcy czołgów, pół miliona zabitych itd. Jedne żołnierz czy cywil stracony nie jest istotny. Liczy się zbombardowane miasto lub rozbity szwadron myśliwców. O zwykłych ludziach się nie myśli. Dowódcy, siedzący za swoimi wielkimi biurkami obmyślają strategie i starają się zapomnieć kogo wysyłają na śmierć, ile rodzin będzie opłakiwać stratę brata albo syna. Oni, ci dowódcy, są bezpieczni. Jedyne, co może ich złego spotkać, to koszmary do końca życia, kiedy w końcu uświadomią sobie, że 15 tysięcy żołnierzy to 15 tysięcy pomnożyć prze jednego człowieka. I że tym jednym mógłby być każdy z nich. Niesprawiedliwe? Oczywiście, że tak. Ale przecież wojna rządzi się innymi prawami niż pokój.
Teoretycznie powinnam już zakończyć swoje przemyślenia, ponieważ nie powinnam już mieć żadnych wątpliwości, że wojny są niesprawiedliwe. Niestety, nadal je mam. Dlaczego? Ponieważ o człowieku można powiedzieć wszystko oprócz tego, że jest sprawiedliwy. Może to i bolesne, ale uważam, że świat byłby o wiele szczęśliwszym miejscem, gdyby wszyscy sobie w końcu zdali z tego sprawę. Tak! Ludzkość... co ja piszę, życie jest niesprawiedliwe. Weźmy za przykład chociażby najstarsze istniejące prawo – przetrwanie najsilniejszego. Czy zwierzęta w puszczach maja czas żeby się zastanawiać, czy zjedzenie jakiegoś gryzonia jest sprawiedliwe? Człowiek też kiedyś się nad tym nie zastanawiał. Teraz przyszły, co prawda, inne czasy, ale pewne rzeczy się nie zmieniają. Skoro więc ludzie często przez samo swoje istnienie pomagają triumfować niesprawiedliwości, chociażby dlatego, że tylko nam udało się osiągnąć swojego rodzaju zaawansowanie technologiczne, to dlaczego wojny miałyby być sprawiedliwe? Jednakże człowiek zaczął korygować granice dzielące sprawiedliwość od jej braku. Dlatego też często słyszymy o „triumfie sprawiedliwości” lub po prostu o sprawiedliwych osobach, kiedy tak naprawdę jest to stan złudny. Z tego też powodu i przez pryzmat nowo wyznaczonych granic, jestem skłonna twierdzić, że nie wszystkie wojny są niesprawiedliwe. Poza tym wojna jest zjawiskiem rozbudowanym, tak jak człowiek, czyli nie można całości przypisać jednej cechy. Można więc stwierdzić, że poszczególne warianty czy też wydarzenia danej wojny są niesprawiedliwe, co nie oznacza, że całość również taka jest. Wojny mogą być różne: prewencyjne, o władzę i terytoria (II-ga Wojna Światowa), dla pieniędzy i dla „triumfu sprawiedliwości” – czyli obecna wojna z Irakiem. Niektóre z nich, dla terenów, władzy i pieniędzy, nigdy nie będą sprawiedliwe. Ale pozostałe mogą takie być. Niestety, aby ocenić charakter jakiegoś konfliktu potrzeba czasu. Z tego powodu zawsze ocenia historia.
Wojna: jedna, wielka, krwawa i bezsensowna niesprawiedliwość, czy raczej konieczność, walka w słusznej sprawie? Jak widać, to zależy. Wszystko zawsze zależało od „otoczki”, tła. Tak jak w filmach. O dobrym filmie nie świadczy zazwyczaj wątek główny, ale to, co dzieje się obok, nieustannie przewija, pomaga zrozumieć sytuacje. Dlatego nie można jednoznacznie powiedzieć jakie są wywoływane przez ludzi wojny. Gdybym miała wyrazić swoją opinię na temat jakiegoś konkretnego konfliktu zbrojnego – byłby to możliwe. Ale nie w tym wypadku. Moim zdaniem, nigdy nie powinno się oceniać ogółu poprzez wgląd na niewielką tego ogółu część, a tak postępuje wielu z nas. Trudno się przed tym ustrzec: ja nie jestem od tego wolna, moi znajomi nie są, nauczyciele (ukłony dla jednego z nich, na pewno wie, że o niego chodzi), ani żadne środowisko z jakim przyszło mi mieć do czynienia. Żal mi się robi kiedy o tym myślę, ale też nic nie mogę poradzić. Także wojna niekoniecznie musi być do samego końca niesprawiedliwa. A obie te rzeczy są częścią tej nieodłącznej życiowej niesprawiedliwości. Kiedy się nad tym dłużej zastanowić, to aż się chce krzyknąć: „Ja się na ten świat nie prosiłem!”.
(ocena: 6)