Arystotelesowska teoria cnót na podstawie analizy MacIntyre’a
Nierozerwalną częścią całej etyki arystotelesowskiej jest jego teoria cnót. Ma być to koncepcja uniwersalna dostosowana do każdego miejsca i podmiotu, ale pamiętać należy, że w założeniu autora była ona ograniczona do mieszkańców ówczesnej Grecji ze statusem obywatela. Dodatkowo MacIntyere zauważa, że Arystoteles budując swoja teorie cnót, poświęcał ją jedynie jednostkom wybitnym; najlepiej wykształconym, najbogatszym, najsławniejszym, gdyż w jego przekonaniu tylko takie osoby zdolne były do dążenia do Dobra ostatecznego, czyli szczęścia. Na szczęście składa się stan ducha, umysłu i ciała kształtowany przez przeżycia.
Każde działanie człowieka ma swój cel, a celem tym jest jakieś dobro – w ujęciu dobra pożądanego przez ta konkretną jednostkę w tej konkretnej chwili, a nie w ujęciu obiektywnego dobra – tak na przykład możemy uważać za dobro bogacenie się, ale nie możemy przewidzieć, czy to bogactwo nie zepsuje naszego charakteru. Tak więc obieranie celów i ich realizacja to droga do samospełnienia i szczęścia. To czy cel ostateczny tak osiągnięty będzie Dobrem w dużej mierze zależy od cnót posiadanych przez daną osobę. Innymi słowy tylko ludzie cnotliwi są w stanie doświadczyć ostatecznego Dobra. Arystoteles wyraźnie jednak przestrzega przed instrumentalnym podejściem do cnót – one nie są narzędziem do osiągnięcia szczęścia i pełnego życia, ale ułatwiają jego doświadczenie i zarazem są jego nieodłącznym elementem.
Czym jest, więc cnota według Arystotelesa? Jest to cecha, dzięki której w danej sytuacji jesteśmy w stanie dokonać właściwego wyboru. Właściwego oznacza sprawiedliwego. Czy jednak możemy podejmować słuszne decyzje bez posiadanie odpowiedniej cnoty? W myśl etyki arystotelesowskiej jest to możliwe za sprawą naturalnej dziedzicznej skłonności, umożliwiającej podjęcie słusznej decyzji w danym momencie. Nie należy mylić jednak tej cechy charakteru z cnotą. Najtrafniej być może uda się rozróżnić cnotę od owej dziedzicznej cechy za sprawą świadomości. Człowiek cnotliwy zdaje sobie sprawę ze słuszności swojego postępowania, co więcej – postępowanie odwrotne, czyli w jego przekonaniu niewłaściwe uważa za niegodne i nie praktykuje go, ponieważ przedkłada sprawiedliwość chociażby ponad własne korzyści. Człowiek nieposiadający cnoty również może postępować właściwie, zupełnie tak samo jak człowiek cnotliwy, choć z zupełnie innych pobudek – nie jest świadomy, że wybór innej (złej) drogi byłby niewłaściwy i dlatego jest ona zawsze równorzędną alternatywą dla cnotliwego postępowania.
Arystoteles podkreśla, że posiadanie cnoty to właściwe postępowanie, właściwe odczuwanie i świadomość tego. Co więcej świadomość jest niezbędna aby cnoty pielęgnować. Oto wkraczamy w kolejny aspekt arystotelesowskiej teorii cnót – pomijając to, że są one dostępne tylko dla wykształconych i dobrze urodzonych, to ponadto, aby je posiąść należy szlifować swój charakter przez systematyczne ćwiczenia i kultywowanie cnót. Dużą wagę przywiązuje tu Arystoteles do wychowania moralnego, polegającego na walce ze słabościami i namiętnościami, a także na uczeniu się specyficznego dla każdej społeczności i sytuacji kodeksu norm moralnych. Nie jest to „wytwarzanie” człowieka cnotliwego, a nauka człowieka jak być cnotliwym i co jest cnotliwe, dlatego człowiek cnotliwy musi robić coś nie dlatego, że tak został nauczony, ale dlatego że we własnym autonomicznym osądzie uważa, że jest to właściwe.
Człowiek staje tu przed koniecznością wyboru. Jego sprawiedliwe sądy powinny być oparte na prawie naturalnym [system etyczny niezależny od kontekstu] i prawach konwencjonalnych, czyli regionalnych zasadach i prawach stanowionych w zgodzie z dobrem ogółu. Podejmowanie decyzji jest ćwiczeniem się w cnotach o ile te decyzje są sprawiedliwe i moralne.
Cnoty definiowane są przez pryzmat praw i norm danej społeczności i choć często posiadają charakter ponadkulturowy to jednak to, co jest cnotą w Anglii nie musi być cnotą w Japonii. Aczkolwiek Arystoteles widzi cnoty fundamentalne, bezwzględnie pożądane w każdej kulturze, jak sprawiedliwość czy roztropność. Mimo iż cnoty krystalizowane są na gruncie praw i norm to jednak, posiadanie tych cnót nie gwarantuje życia zgodnie z normami prawa – co prawda daleko dalszy od złamania dobrego prawa będzie człowiek posiadający cnotę uczciwości, od człowieka jej pozbawionego, jednak w obu przypadkach takie ryzyko istnieje. Wynika to z tego, że nie ma ludzi idealnych, a w ujęciu teorii cnót nie ma ludzi posiadających wszystkie cnoty. Należy dążyć do wypracowania cnót w każdym zakresie, a czym więcej ich posiądziemy tym bliżsi będziemy Dobru ostatecznemu.
Co w tym kontekście społeczeństwo uznać może za cnoty? Cechy charakteru, które przydatne będą danej społeczności w osiąganiu wspólnego celu. Ich przeciwieństwa uznane zostaną za wady i będą karane. Tak według teorii cnót powstaje prawo. Kto nie przestrzega prawa, równocześnie występuje przeciw celom wspólnoty do której należy a więc niejako wypisuje się z niej na własne życzenie, podlega karze. Te dwie praktyki: gloryfikowanie zachowań pożądanych – cnót i karanie za zachowań niepożądanych, jest fundamentem prawa.
Zachowanie „złotego środka” pomiędzy dwoma ekstremami jest najłatwiejszą drogą to praktykowania cnót, aczkolwiek pojęcie środka jest tu wyłącznie metaforyczne, gdyż to sytuacja i okoliczności wskazują bliżej, którego bieguna leży słuszne rozwiązanie. Dlatego tak ważne jest posiadania cnoty roztropności, umiaru i sprawiedliwości – z nich wypływać będzie praktyka szeregu innych cnót.
Idąc dalej dokonać można pewnego podziału, na cnoty intelektualne (dianoetyczne) i cnoty charakteru (etyczne). Intelektualne nabywa się przez kształcenie i są one niezbywalne, z kolei cnoty charakteru nabywa się przez praktykę – nawykowe ćwiczenia i należy je kultywować w innym przypadku ulegną degradacji. Te dwa rodzaje cnót są ze sobą ściśle powiązane i nierozdzielne, ktoś kto wie jak czynić dobrze, jeśli jest cnotliwy będzie to robił, ktoś kto czyni dobrze lecz nieświadomie nie może być postrzegany jako cnotliwy, lecz w najlepszym wypadku jako dobrze wychowany – dlatego Arystoteles nie może uznać za ludzi dobrych ludzi głupich.
Szczególne miejsce poświęca Arystoteles cnocie przyjaźni. MacIntyre pokazuje jak bardzo różni się postrzeganie przyjaźni przez Arystotelesa w kontraście z jej współczesnym europejskim odpowiednikiem. Arystoteles charakteryzuje przyjaźń jako pewien związek społeczny, tymczasem obecnie przyjaźń jest relacją osobistą, sięgającą najdalej w obręb konkretnej grupy. Filozof podkreśla wagę tej cnoty, gdyż tylko ona może zapewnić jedność społeczeństwa, a najłatwiej scharakteryzować ją jako przychylny stosunek, wyrozumiałość, empatia i dążenie do wspólnych dóbr wraz z przedstawicielami tej samej wspólnoty. O ile wydaje się to trudno osiągalne, choć możliwe w kontekście społeczeństwa Ateńskiego, to w realiach współczesnych jest to chyba założenie nieosiągalne. Najbliższą nowoczesną koncepcją nawiązującą do postulatu Arystotelesa byłoby chyba społeczeństwo obywatelskie, każde dalsze krzewienie przyjaźni społecznej we współczesnych realiach uznać trzeba za kreowanie utopii.
Nareszcie nadrzędnym warunkiem wobec dobrego życia i praktykowania cnót, jest wolność. Wolność wraz ze świadomością pozwala być jednostce odpowiedzialną za własne czyny i umożliwia jej łatwiejsze samodoskonalenie. Tylko człowiek wolny może osiągnąć Dobro, wszystko inne jest tylko namiastką lub iluzją dobra. Wolny człowiek jest zdolny do rozumowania praktycznego. Charakteryzuje się ono czterema elementami. Po pierwsze osoba – podmiot rozważań, ma pragnienia i cele. Przesłanka większa jest to skonkretyzowanie działania na rzecz celu, czyli niejako obranie kierunku umożliwiającego realizację celu. Gdy już podmiot skoncentrował się na danym celu scharakteryzowanym przez siebie jako dobry, pojawia się w konkretnych sytuacjach przesłanka mniejsza, która jest spostrzeżeniem, że w danej sytuacji jakieś działanie przyniesie pożądane skutki. Elementem finalnym jest czyn, czyli wcielenie zamierzenia wynikającego z przesłanki mniejszej w życie. W procesie tym niejako kierunkową rolę stanowią cnoty, które definiują pojęcie pożądanego dobra i czuwają nad realizacja poszczególnych etapów zamierzenia i działania w sposób nieodbiegający od właściwego postępowania. W związku z tym cnoty można uznać za konieczne warunki tego, co sprzyja rozwojowi i powodzeniu.
W konkluzji dostrzec należy cel kształtowania cnót i ich osiągania – służą one celowi ostatecznemu, osiągnięciu Dobra, czyli szczęścia. Nie można ograniczyć szczęścia do aspektu cielesnego czy psychicznej satysfakcji, lecz postrzegać należy je jako szczęście pełne wynikającego z dobrego życia. Arystoteles odmawia takiego stanu osobom nieprzestrzegającym jego wskazówek pielęgnowania cnót, czy to z wad wrodzonych, czy ze statusu społecznego, czy też ze względu na płeć. Dlatego eudajmonii nie mogą osiągnąć głupcy, leniwi, posiadający cechy stojące w sprzeczności wobec podstawowych cnót, a także kobiety – ze względu na biologiczne ograniczenia, dzieci – za względu na brak doświadczenia, niewolnicy – ze względu na brak wolności i barbarzyńcy – przez zupełnie inne, niewłaściwe postrzeganie świata. W rezultacie najbardziej predestynowani do doświadczenia dobra są bogaci, sławni, utalentowani i dobrze urodzeni obywatele Polis, którzy dzięki temu mogą poświęcić się kultywowaniu cnót. Dodatkowo uprzywilejowani są już posiadający pewne cnoty, gdyż według Arystotelesa cnoty stanowią system, wzajemnie się uzupełniających cech i posiadanie dużej ich liczby ułatwia zdobycie pozostałych.
Jarosław Ryba
Uniwersytet Wrocławski / politologia