Trzęsienie ziemi w Turcji – 12 listopad 1999 r.
Nagłe i potężne ruchy zmieniające oblicze powierzchni planety są dziełem trzęsień ziemi – jednego z najgroźniejszych zjawisk naturalnych. Gdy nawiedzają wielkie miasta, ich skutki są szczególnie dramatyczne.
Silne trzęsienie ziemi nawiedziło w piątek 12 listopada 1999 r. zachodnią Turcję. Pierwsze informacje, które nadeszły z rejonu kataklizmu, mówiły o setkach rannych, wielu zawalonych budynkach, wybuchach i pożarach. Siłę pierwszego wstrząsu oszacowano na ponad 7 stopni w otwartej skali Richtera (tureckie instytuty sejsmologiczne mówiły początkowo o 6,5 stopnia, potem nadeszły dane z USA - 7,2 stopnia i Francji 7,4 stopnia). Wstrząs nastąpił o 18. 57 czasu lokalnego i trwał ok. 13 sekund. Po nim zanotowano jeszcze trzy lżejsze. W kilka godzin potem potwierdzono, że zginęły trzy osoby, ale spodziewano się, że zabitych jest znacznie więcej. W epicentrum znalazło się miasto Duzce, położone 170 kilometrów na wschód od Stambułu.
Wstrząs był odczuwalny także w Ankarze, oddalonej około 300 kilometrów od epicentrum. Według doniesień Instytutu sejsmologicznego w Stambule, był to kolejny z przeszło 300 wstrząsów wtórnych po tragicznym trzęsieniu z 17-stego sierpnia. Zginęło wtedy 17 tysięcy Turków ( a wstrząs miał siłę 7,4 stopnia).
Wielu ludzi zostało zaskoczonych w swoich domach przed telewizorami. Oglądali oni transmisję z rozpoczynającego się właśnie we Wronkach meczu piłkarskich młodzieżowych reprezentacji Polski i Turcji. Tak zostało zasypanych 30 kibiców w mieście Kaynasli, którzy spotkali się w kawiarni, żeby oglądać mecz. Kaynasli leży tuż przy szosie z Ankary do Stambułu. Policja co jakiś czas zatrzymywała ruch, aby ratownicy mogli lepiej słyszeć krzyki ludzi uwięzionych pod gruzami. W mieście zawaliło się 45 budynków i dwa meczety. W jednym z nich 20 osób spłonęło wskutek wybuchu gazu. 250 wiernych, którzy modlili się w świątyni, zostało rannych. Z dotychczasowych danych wynika, że w Duzce zginęło najwięcej ludzi. Runęło wiele budynków. Omal nie zawalił się szpital miejski - wszystkich ewakuowano, a lekarze operowali rannych pod gołym niebem, w temperaturze, która spadała poniżej zera. Około 80 tysięcy ludzi w Duzce koczowało na dworze - bojąc się powrotu do domów. W sobotę w regionie zanotowano około 34 wstrząsów wtórnych.
Kraj ciągle próbuje odbudować zniszczenia, których dokonało sierpniowe trzęsienie ziemi; zginęło wtedy 17 tysięcy ludzi. Potem następowały wstrząsy o mniejszej sile - zginęła 1 osoba, 171 zostało rannych. Nie ma jeszcze szczegółowych danych, ale wiadomo, że są ofiary śmiertelne. Dotknęła nas kolejna katastrofa - mówił prezydent Suleyman Demirel po wydarzeniach z 12 listopada. Władze tureckie wstępnie oceniły straty na 10 miliardów dolarów. Wiadomo jednak ,że będą one wyższe. Na tereny nawiedzone przez kataklizm dostarczono szybko 6 tysięcy namiotów, wysłano 180 karetek pogotowia, elitarne jednostki policji i wojska, śmigłowce wojskowe, ciężarówki. W rejonie zjawiły się liczne ekipy medyczne. Załogi ratownicze, wzmocnione przez zespoły z 14 krajów, wśród nich z Polski, pracowały bez wytchnienia, poszukując tych, którzy być może jeszcze czekali na ratunek pod gruzami swych domów. Z gruzowisk wyjmowano jednak przede wszystkim trupy. Poszkodowani w trzęsieniu ziemi w tureckim Duzce z powodu zimna nie mieli praktycznie żadnych szans. Nawet jeżeli ludzie nie zginęli na miejscu od urazów i ran, umierali błyskawicznie wskutek wychłodzenia organizmu. Nocą temperatura w mieście, spadała do minus sześciu stopni Celsjusza. Ratownicy doskonale pamiętają akcję turecką w sierpniu. Wtedy wśród gruzów problemem były upały i brak wody. Tym razem bezlitosny był chłód.. Ludzi uwięzionych w zawaliskach mieszkań masowo zabijał także tlenek węgla. Włączone kuchenki, piecyki, przerwane przewody gazowe były przyczyną licznych, niewielkich pożarów. W betonowych pułapkach znaleziono wielu śmiertelnie zaczadzonych.
58 polskich ratowników - strażaków z Gdańska, Nowego Sącza i Krakowa oraz górników z kombinatu Polska Miedź, przybyło do Turcji by pomóc ofiarom kataklizmu. Do niedzielnego popołudnia (14 listopada), ratownicy pracowali w Duzce, Polakom przydzielono do przeszukiwania teren gruzowiska restauracji, pod którym miało się znajdować 6 osób.- znaleziono 4. Według tureckich mediów, w epicentrum trzęsienia ziemi, zginęło około 400 osób.
Tureckie władze stanęły przed problemem zorganizowania akcji ratunkowej. Mimo iż nie brakowało karetek, namiotów, ciężkiego sprzętu, ekip odgruzowujących - grupy poszukiwawcze, narzekały na chaos organizacyjny. Do niewielkiego miasta, jakim jest Duzce, wskutek nieprzemyślanych decyzji władz tureckich, zjechało naraz 3 tysiące ratowników z ponad trzydziestu krajów, wskutek zaniedbania w mieście nie oznaczono gruzowisk powstałych jeszcze w sierpniu, nie zlokalizowano też nadwerężonych i wcześniej opuszczonych przez ludzi kamienic. Wielka liczba rannych ok. 2500 doprowadziła do tego, że brakowało miejsc w szpitalach "Jest tu tak wielu rannych, że nie mieszczą się w szpitalu. Pomocy udziela się im w przyszpitalnym ogrodzie", podała turecka telewizja NTV. Akcja prowadzona była w bardzo trudnych warunkach (deszcz , niska temperatura), mimo iż kraj nie uporał się jeszcze ze stratami jakie przyniósł ostatni kataklizm - była ona znacznie lepiej przygotowana niż ta, którą organizowano w sierpniu. Przeprowadzono ją szybciej i sprawniej. W Duzce pozostały już tylko ekipy dysponujące ciężkim sprzętem, które pomagają tureckiej armii w odgruzowywaniu miasta.
Katastrofa pochłonęła ok.470 ofiar śmiertelnych oraz 2500 rannych. Z gruzów wydobyto ok. 40 żywych osób. Od piątkowego (12 listopada) trzęsienia , nastąpiło już ponad 70 wstrząsów wtórnych – lecz o mniejszej skali.
Jednym, ze wskaźników nadchodzącego trzęsienia ziemi może być obserwacja zachowania zwierząt – psy zaczynają wyć, konie rozbiegają się, ptaki zaczynają krążyć. W strefie zagrożonej trzęsieniami naukowcy mogą również obserwować wzrost poziomu wody w studniach. Przez wydzielanie się z struktury skalistej do wody gazu – radonu. Niekiedy przed wystąpieniem trzęsienia ziemi, obserwuje się charakterystyczną poświatę. Odkryto też ,że w miejscach uskoku następuje większa zawartość wodoru w atmosferze. Niestety tego typu zjawiska nie towarzyszą wszystkim trzęsieniom ziemi. Dlatego naukowcy opracowali cały zestaw metod umożliwiających bardziej precyzyjne przewidzenie wstrząsów. Sejsmometry dostarczają najbardziej dokładnych danych o przewidywanym kataklizmie. Te czułe instrumenty mogą wykryć nawet najmniejsze drgania skorupy ziemskiej- przetwarzać je na sygnał elektryczny i zapisywać na papierze. Dzięki temu sejsmolodzy mogą śledzić natychmiast, każde gwałtowne rozładowanie napięć w skałach skorupy ziemskiej. Inną metodą jest technika monitoringu ruchów powierzchni ziemi - polega na wysyłaniu sygnałów poprzez satelitę do innych stacji odbiorczych. Sieć satelitów stacji naziemnych umożliwia naukowcom ocenę, czy zachodzi zmian wzajemnego położenia stacji względem siebie.
Chociaż żadna z tych metod nie gwarantuje skutecznej prognozy, ułatwiają one bardzo zrozumienie natury trzęsień ziemi. Naukowcy dążą bowiem przez to do ograniczenia skutków zniszczeń. Idealną metodą byłaby ewakuacja ludzi ze stref sejsmicznych. Niestety wraz ze wzrostem populacji na świecie, taki pomysł jest nierealny. Uważam, że w strefach objętych zagrożeniami, powinno się położyć zdecydowany nacisk na przestrzeganie norm budowlanych – gdyż przewracające się jak domino budynki, spowodowały w Turcji ogromne szkody. Obiekty należałoby wznosić na specjalnych fundamentach, które uniemożliwiają lub znacznie ograniczają kołysanie się budowli. Nowe mieszkania powinny powstawać według technologii sejsmoodpornej – bez zbędnych dekoracji – które odpadając są przyczyna wypadków, bez kominów, z wytrzymałych materiałów. Należy również powoływać specjalne centra kryzysowe - koordynacji ekip ratunkowych, gdyż przy wstrząsach wtórnych, sytuacja jaka miała miejsce 12 listopada może się niestety powtórzyć. Tylko doskonała organizacja i szybka reakcja dają gwarancje udanej akcji ratunkowej.
Wiele państw oferuje pomoc dla dotkniętego kataklizmem kraju. Turcje, która nie odbudowała jeszcze ostatnich zniszczeń – nie jest w stanie sama poradzić sobie z kolejna tragedią. Tysiące ludzi straciło dach nad głową. Nie wolno zapominać o ich cierpieniu: stracie bliskich, dobytku, nadchodzącej zimie którą nie wiadomo jak spędzą – ludzie na całym świecie powinni wspomagać organizacje charytatywne oraz Czerwony Krzyż, udzielające pomocy Turkom – ofiarom katastrofy.