W piątek po zajęciach szkolnych wybrałem się na wycieczkę rowerową . Zadzwoniłem po kolegów i już po 10 min byli już u mnie . Postanowiliśmy jechać wzdłuż rzeki . Był ciepły , wiosenny dzień. Słońce było wysoko , niebo było czyste bez jednej chmurki.Wiał lekki wiaterem zdad morza . Było czuć zapach morza.Po dwóch godziny jazdy , Jacek zaproponował przerwę . Wszyscy się na to zgodzili . Zatrzymaliśmy się pod dużym dębem . W jego koronie ćwierkały ptaki.Gdy już odpoczeliśmy i zdjedliśmy jakieś chipsy postanowiliśmy jechać dalaje. Myślałem że ta droga nie ma końca , aż w końcu dojechalismy do łąki na której rosły chyba wszystkie kwiaty świata .Rozbiliśmy biwak . Każdy poszedł do lasu po gałęzie bo chceliśmy rozpalić ognisko.Gdy ognisko się już paliło zaczoł padać deszcz. Po drogdze Jacek widział jaskinię i tam pojechaliśmy sieschować .jaskinia była mokra i ciemna . Długo tam nie siedzieliśmy bo przestał padać deszcz. Gdy się wypogodziło pojechalismy z powrotem do domu . Jak już byłem w domu to pierwsze co zrobiłem do usiadłem na kanapie i zacząłem opowiadać mamie naszą wyprawę .
Wiosenna przygoda Pewnego dnia ja i moja kuzynka poszłyśmy na plac zabaw. Świetnie się bawiłyśmy i śmiałyśmy się . Nagle Madzia przewróciła się , złapała się za rękę i zaczęła płakać . Podbiegłam do niej . Zobaczyłam ,że jakiś pan też do nas podbiega. Powiedział ,że jest lekarzem i ocenił,że ręka Madzi jest złamana. Zawiózł nas do domu i z moimi rodzicami pojechaliśmy do szpitala. Tam lekarze zagipsowali rękę kuzynki . Przed szpitalem ujrzałam małego pieska. Był mokry i smutny. Zapytałam się mamy czy możemy go zabrać . Mama się zgodziła . Pieskowi dałyśmy na imię Pimpek . Mimo nieszczęścia , dzień w którym znalazłyśmy pieska był bardzo szczęśliwy .