Pewnego smutnego dla mnie dnia umarł mój tata . Było mi przykro , ale za 2 dni mama wziełą ślub z innym męszczyzną który miał byc moim nowym tatą . ( ..) Po paru dniach okazało sie że on jest chyba lepszy od mojego poprzedniego taty był on silny i odważny . Niegdyś nadszedł dzień w którym mój " tata " miał wyjechać na neibezpieczną podróż . Trochę się o niego bałam . Następnego dnia dowiedziałąm się że mój tata musiał walczyć z krokodylem.Był bardzo zraniony ale go to nie obchodziło (zabardzo) chciał jak najszybcie uśpić tego krokodyla i zaliczyc powieżoną mu misję .Gdy wrucił do domu musiałyśmy go z mamą zawieść go szpitala .Pytała sie dlaczego to robił ? Przecierz nie musiał sie tak narażać dla zapłaty ( przynajmniej tak myślałąm ) Powiedział mi że on nie robi tego tylko dla pieniędzy powiedział że robi to dla nas z miłości żebyśmy mogły za co żyć za co jeść. Po tym bardzo się wzruszyła. Gdy tata wrucił do domu powiedziałam mu że juz nigdy go tak samego nie puszczę KONIEC Dużo się napracowałam nad tym więc liczę na naj i myślę że to nie będzie źle i nie robułam tego nadarmo.Może napiszesz o tym może nie może ci się nei podoba może tak niewiem :)
Codzienność mnie przeraża. Do naszych obowiązków niestety należy nauka, więc muszę chodzić do szkoły. Jednakże, jest jedna rzecz, która w tej "codzienności" mnie interesuje; przy bocznej kamienicy, obok mojej uczelni od dawna stoi tajemniczy pan. Wiele się nasłuchałam o pedofilach, gwałcicielach, morderstwach i innych takich. Zawsze miałam narzucone z góry zdanie o człowieku, więc w jego przypadku też tak było. Każdy się go bał, jedyną osobą, która tego nie robiła była... ja. Wydawał mi się taki sympatyczny, taki skryty, ale bardzo samotny. Wydawał mi się tajemniczy, a zarazem bogaty w doświadczenie; z takim porządnym bagażem życiowych porażek. Miałem o nim dobre zdanie, nawet bardzo. Za każdym razem wlewali nam olej do głowy: "nie rozmawiaj z obcymi", ale ja chciałem. Potrzebowałem tego. Sam byłem samotny, miałem dość życia. W głowie zaplanowane samobójstwo już od dawna, a dzień jego nastania nadchodził wielkimi krokami. Postanowiłem jeszcze przed śmiercią, dowiedzieć się czegoś o nim. Zapytałem o rzeczy, których sam nie rozumiałem. Chciałem odpowiedzi właśnie od niego. Koniecznie. Nadszedł dzień mojej śmierci. On o tym wiedział, wiedział. Dwa kroki dzieliły mnie od przepaści, nikogo w pobliżu nie było. Nikogo, kto mógłby płakać. Nikogo, kto mógłby to widzieć. Rzuciłem się, czując się wolny. Kamień z serca, byłem wolny. Nagle poczułem szarpnięcie, patrząc w górę widziałem go. Człowieka, który uratował mi życie. Człowieka, który mi pomógł. Człowieka, który mnie potrzebuje. Jedyny, który zachował zimną krew, był twardy i pomimo zagrożeń mnie uratował. Codzienność mnie przeraża...