Recenzja filmu "Camp Rock"
W wakacje miałam okazję obejrzeć musical dla młodzieży pt. "Camp Rock". Wyreżyserował go Matthew Diamond, natomiast głównym scenarzystą była Julie Brown. Amerykańska premiera miała miejsce 20. czerwca 2008r., natomiast w Polsce odbyła się ona 3. października 2008r.
Główną bohaterką filmu jest nastolatka - Mitchie Torres (w tej roli Demi Lovato), której marzeniem jest spędzenie wakacji na elitarnym obozie rockowym. Jej marzenie może się spełnić pod jednym warunkiem - musi zgodzić się pomagać swojej mamie, która pracuje jako obozowa kucharka.
Podczas przerwy w pracy dziewczyna śpiewa w samotności. Słyszy ją kapryśny gwiazdor muzyki pop, a zarazem instruktor na obozie - nastoletni Shane (Joe Jonas). Postanawia dowiedzieć się, czyj był to głos.
Mitchie zabiega o względy koleżanek z obozu, jednak gdy te odkrywają kim jest matka dziewczyny, postanawiają wyeliminować ją z konkursu. "Królowa obozu" - Tess (w tej roli Meaghan Jette Martin) - zazdroszcząc talentu Torres wrabia ją w kradzież bransoletki, co ostatecznie przekreśla jej szanse na występ w finale.
Film bardzo mi się podobał, był zabawny, a chwilami wzruszający. Niósł też ze sobą przesłanie - ważne jest bycie sobą, niezależnie od okoliczności.
Gra aktorska oraz polski dubbing wydawały mi się profesjonalne, film miło się oglądało i słuchało. Ponieważ był to musical, ważna jest również ścieżka dźwiękowa. Uważam, że piosenki dobrane zostały bardzo dobrze, wpadały w ucho i zapadały w pamięć. Sądzę, że film jest wart polecenia, zwłaszcza dla nastoletniej publiczności, jednak myślę, że spodobałby się każdemu, kto gustuje w filmach muzycznych.