Zbigniew Herbert i Arthur Hugh Clough o kodeksie moralnym "współczesnego" człowieka. Porównaj refleksje poetów, interpretując załączone teksty: "Dziesięć ścieżek cnoty" i "Najnowszy dekalog".
„Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w jego miłości”(Jan 15,10). Według Starego testamentu Bóg przekazał Mojżeszowi na Górze Synaj kamienne tablice na których wyryte były podstawowe zasady przymierza Jahwe z ludem wybranym czyli tzw. Dziesięć Przykazań Bożych inaczej Dekalog. Bóg ustanowił te przepisy aby przedstawić relacje między Bogiem i człowiekiem oraz aby uregulować stosunki międzyludzkie. To czy będziemy je przestrzegać zależy tylko od nas jednak „tak Biblia jak i samo życie potwierdzają, iż mimo najlepszych chęci nie potrafimy tych przykazań zachowywać”(Gal 2,20; 3,19-20). Każdy sam interpretuje przykazania według swoich ideologii i filozofii życia. W literaturze również można spotkać się z różnymi przekładami dekalogu, w który nieraz wpisana jest nutka żartu, ironii lub po prostu sprzeciwu. Chciałabym rozpatrzyć dwa teksty literackie różnych autorów, identyczne pod względem tematycznym ale zupełnie różne w sposobie interpretowania danych problemów, a mam tu na myśli tekst polskiego autora Zbigniewa Herberta pt. „Dziesięć ścieżek cnoty” oraz „Najnowszy dekalog” Arthura Hugh Clough’a.
Według dekalogu pierwsze przykazanie brzmi: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Tym jednym zdaniem Bóg przekazuje nam bardzo ważną informację, iż On jest jedynie Bogiem, To On wszystko rozpoczyna, nadaje sens i wartość istnienia. Przecież „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyc Bogu i Mamonie”(Mt 6:24). Oznacza to, iż całe nasze serce powinno być wypełnione miłością do jednego Boga i nie powinno być w nim miejsca na inne marności współczesnego świata jak alkoholizm, kinomania czy kult wielkich ludzi. Zbigniew Herbert w swoim utworze napisał: „Należy kochać Bogów, bo to oczyszcza serce”. Według niego każdy z nas powinien mieć w sercu swojego Boga, w którego wierzy i któremu całkowicie się oddaje. Jednak zagłebiając się w tok myslenia autora, nie jest to chyba wizja prowadząca do szczęścia, bo skoro wynikają wojny na tle religijnym kiedy istnieje ich pewna ilość to co by było gdyby każdy miał swojego Boga i chciałby go obronić przed innymi? Mowa tu oczywiście o bogu duchowym wykluczając świat materialny, z którego wynika wiele innych pokus uznawanych przez większość współczesnych ludzi za bóstwo. W odpowiedzi na pierwsze przykazanie Arthur Clough mówi: „Będziesz miał Boga jedynego; na paru Nikt dzis rujnować się nie ma zamiaru. Żaden przez ciebie nie będzie wielbiony Bałwan – prócz, ma się rozumieć, Mamony”. Można to uznać za pogląd dzisiejszego zwykłego człowieka. Opiera się on głównie na tym, iż z posiadania jednego Boga wypływa wiele korzyści, z których najważniejsze to: poświęcanie mniej czasu i mniejsza ilość wyrzeczeń. Natomiast wczytując się dokladniej w treść przykazana, do głowy napływa myśl, iż tym jedynym bogiem w naszym życiu mogą być równie dobrze pieniądze, a więc otaczający i kuszący nas świat materialny.
„Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego na daremno” – tak brzmi treść drugiego przykazania, a dokładniej: „Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy”(Wj 20:7). Bóg dba o swój wizerunek i przez to przykazanie zwraca naszą uwage na swoją świętośc. To własnie imię Boże jest manifestacją Jego wielkości, dostojeństwa i wszechmocy. Reprezentuje Stwórcę i wielkie dzieło stworzenia, określa chwałe i potęgę Boga. Nie należy więc wymawiać imienia Bożego lekkomyslnie z przyzwyczajenia lub w afekcie, gdyż jest to grzechem bluźnierstwa. Odpowiednikiem drugiego przykazania w dekalogu Zbigniewa Herberta jest: „Bogów nie należy wzywać na pomoc nawet w przypadkach krańcowych, bowiem w tym czasie mogą być zajęci czyms innym, a zbytnia natarczywośc może wywołac skutek wręcz odwrotny. Poza tym jest rzeczą wątpliwą, by jakikolwiek komunikat ludzki mógł się przedostac do ich uszu, z powodu lawin, wybuchów decybeli, nie mówiąc o magnetycznych burzach”. Już na samym początku dowiadujemy się, że świat bogów jest zajęty swoimi sprawami i sprawia wrażene jakby w ogóle nie interesował się człowiekiem. Z tej informacji wypływa następna refleksja: skoro Bóg nie zwraca uwagi na człowieka to nie jest dziwnym, iż człowiek również oddala się od Boga i nie zwraca na niego uwagi. Poza tym Herbert wyraża również swoje wątpliwości co do tego, czy jakakolwiek prośba lub informacja z naszej strony może dotrzec do Boga skoro na świecie panuje takie zamieszanie. Cały czas słyszy się o wojnach, trzęsieniach ziemi czy innych katastrofach. Ludzie są zabiegani i pochłonięci tym co dzieje się na ziemi, a w takich warunkach trudno aby cokolwiek mogło dotrzec do świata boskiego. Staje się to głównym problemem powiększania się małości wiary u większości ludzi. Natomiast Arthur Hugh Clough pisze: „Nie będziesz rzucał klątw; tylko skląć wroga – Rzecz miła, ale zemsta nie dość sroga”. Co za tym idzie: nie powinniśmy wzywać Pana Boga nadaremno ale jeżeli mamy zamiar już rzucać klątwy to tylko w stronę wroga. Łatwo wywnioskować, iż autor pisząc „...Rzecz miła”, odszukuje w tym pewną przyjemność i radość, ale szybko zaraz dodaje, że same klątwy to nie jest wystarczająco surowa zemsta i powinniśmy podejmowąc dalsze działania aby jak najbardziej zaszkodzic nieprzyjacielowi.
Trzecie przykazanie mówi: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześc dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani córka twoja, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty”(Wj 20:8-11). Bóg dba o zdrowie człowieka, a boski przykład sześciodniowej pracy i siódmego dnia odpoczynku ustanowiony został własnie na ziemi i jako przykład dany człowiekowi. Zażywanie błogosławieństw Bożego dnia odpoczynku przynosi człowiekowi radośc i spokój od pracy powszedniego dnia: „To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu”(Mr 2:27). „Modlić można się wszędzie. Najgorszym miejscem są świątynie. Panuje tam zaduch.” – Herbert uważa, iż coraz więcej ludzi chodzi do kościoła z przymusu. Nie odczuwają wewnętrznej potrzeby udania się do kościoła w celu modlitwy, ale chodzą tam z przyzwyczajenia, bo tak ich nauczono. Dlatego też Herbert proponuje żebyśmy modlili się tam, gdzie czujemy się dobrze, gdzie panuje spokój i harmonia. W końcu kościół jest tak naprawde wszędzie. Jeżeli mowa o Arthurze to według niego: „W kościele bywać masz każdej niedzieli - Świat cię respektem bez miary obdzieli.” W tym przykazaniu Arthur Hugh Clough daje do zrozumienia, że w ludziach odzywa się obowiązek bywania w kościele, bo to daje bezpieczeństwo przynależności do innych grup ludzi. Niestety jest to prawda. W dzisiejszym świecie inaczej patrzy się na tego co co niedziele systematycznie uczęszcza do kościoła i na tego co w ogóle tam nie bywa i nie zwraca uwagi na to co inni o nim mówią. Ludzie boją się odrzucenia od pozostałej większości „głeboko praktykujących katolików” i dlatego odczuwają spoczywający na nich przymus chodzenia do kościoła.
Czwarte miejsce w dekalogu zajmuje przykazanie: „Czcij ojca twego i matkę twoją, abys długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie”. Z racji swojego pochodzenia jesteśmy związani z poprzednimi generacjami, a uznanie autorytetu rodziców wyrażone jest w posłuszeństwie. Są to zarówno słowa jak i czyny. Szacunek i troska wobec rodziców nie może wypływać z przymusu czy tradycji, lecz z miłości, która nie może być obwarowana przepisami. Żadne prawo nie może usprawiedliwić naszego nieposłuszeństwa i obowiązku wsparcia rodziców. Często negatywnymi sygnałami nieposłuszeństwa pojawiającymi się wobec matki i ojca są: poufałość, wstydzenie się, poniewieranie, poczucie wyższości lub poniżające traktowanie. Natomiast objawem miłości jest serdeczna pomoc, pamięć i modlitwa. Na temat tego przykazania Zbigniew Herbert pisze: „Wiele wskazuje na to, że pietyzm w stosunku do rodziców, opieka nad ubogimi, starcami, sierotami, troskliwy stosunek do zwierząt – są miłe Nieśmiertelnym”. Uważa on, że czwarte przykazanie ogranicza człowieka w miłości. Wspomniany jest tylko szacunek i uwielbienie dla rodziców a co z pozostałymi? Wszystkich należy obdarowywać tym uczuciem jednakowo bo w końcu sam Bóg napisał aby kochać bliźniego swego jak siebie samego. Inaczej natomiast postrzega to Arthur Hugh Cloug, który mówi: „Czcij ojca swego oraz matkę swoją – Pokorni młodzi łatwiej starych doją”. W tym przypadku mamy doczynienia z typowo materialnym spojrzeniem na sprawę. Autor namawia nas do miłości względem naszych rodziców, ponieważ wskazuje on na korzyści z tego płynące. Starsi ludzie widząc opiekuńczość, szacunek i uwielbienie kierowane ze strony ich dzieci, chcą im zapewnić jak najlepszy byt. Starają się aby nawet po ich śmierci było im jak najlepiej i godzą się na wszelkie prośby oraz postanowienia młodych ludzi. Jest to miłość dla zysku, której we współczesnym świecie jest coraz więcej. W dzieciach nie odzywa się prawdziwe uczucie i wdzieczność za wychowanie i wszelkie dobra zarówno duchowe jak i materialne, lecz wielka interesowność i przy okazji fałsz. Wykorzystują naiwność starszych aby samemu zapewnić sobie wszystkie wygody i zaspokoić pragnienia.
Bóg od samego początku, dba o prawo do życia człowieka (Gen 4,15). Jest jego dawcą, a życie to jest darem Bożym: „ w Jego ręku – tchnienie życia i dusza każdego człowieka” (Job 12,10). Dlatego tez w dekalogu Stwórca umieścił przykazanie piąte, które brzmi: „Nie będziesz zabijał”(Wj 20:13). Człowiek nie jest absolutnym i bezwzględnym panem swojego życia więc nie ma prawa do odbierania go ani sobie, ani komukolwiek innemu. Jesteśmy zobowiązani do pielęgnowania naszego żywota, a potwierdzenie to widzimy w czynach Pana Jezusa, który nie przyszedł odbierać życia, lecz jako moc posiadający przywracać je. Według Herberta należy :”Nie zabijać. Starać się dobrze mysleć o ludziach, wypożyczając im od święta przeróżne zalety. Strzec się obmowy, która jest najplugawszym rodzajem skrytobójstwa”. Już po pierwszym zapoznaniu się z wypowiedzią nasuwają się wnioski, że nie tylko ten jest mordercą, kto morduje z narzędziem w ręku, ale również przeróżne plotki i oczernianie kogoś za jego plecami jest formą zabójstwa. Potweirdzenie tego możemy również znaleźć w Piśmie Świętym, gdzie Pan Jezus mówi: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego.” (Mt 5:21-22). Apostoł Jan natomiast pod natchnieniem Ducha Świętego napisał: „Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego.”(1Jn 3:15). W odpowiedzi na to przykazanie Arthur nawołuje: „Sam nie zabijaj; po cóż gwałty szerzyć? Wystarczy, jeśli nie pomożesz przeżyć”. Interpretacja tego może być bardzo różna. Z jednej strony autor nie popiera przemocy, obmawiania i wyrządzania krzywd. Jednak pisze również, aby nie udzielac pomocy temu, kto jej naprawdę potrzebuje. Jeśli widzimy kogoś kto powoli ulega wyniszczeniu nie powinnismy się nim przejmować, a na każde prośby kategorycznie odmawiać. Dzięki temu nasz nieprzyjaciel zginie (psychicznie lub fizycznie) bez naszego udziału. Ostatecznie będziemy mogli powiedzieć, że nie mielismy z tym nic wspólnego, bo przecież nie wykonaliśmy żadnych działań w kierunku poszkodowanego. Postawę opisywaną przez Arthura Hugh Clougha mogą reprezentować duchowni z „Przypowieści o miłosiernym Samarytaninie”, którzy również mimo tego, że z racji swojego powołania powinni pomagac innym, odmówili jej rannemu i przeszli obojętnie.
W dziele stworzenia powołał Bóg do wspólnego, harmonijnego życia, dwie odrębne wzajemnie się miłujące istoty ludzkie: mężczyznę i niewiastę. Już w pierwszym rozdziale Biblii Bóg ogłosił swoją wolę: rozradzajcie i rozmnażajcie się i napełniajcie ziemię (Gen 1,28). Równocześnie Bóg ustanowił wyraźne nieprzekraczalne normy. Do realizacji Bożych planów napełniania ziemi Bóg wyposażył mężczyznę i niewiastę i dlatego w celu ochrony i opieki małżeństwa, a przede wszystkim potomstwa Bóg wprowadził siódme przykazanie: "nie cudzołóż". Pismo Święte mówi wiele i otwarcie o cudzołóstwie i o różnych jego przejawach i formach. Ostrzega nas i informuje o grożących niebezpieczeństwach. Pan Jezus podniósł i wyostrzył znaczenie tego przykazania zwracając uwage nawet na nasze myśli : A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim.” (Mat. 5:28). W „Dziesięciu ścieżkach cnoty” pod kątem szóstego przykazania, Zbigniew Herbert bierze pod uwagę miłość: „W miłości zmysłowej unikać przesady, ale także nadmiernych skrupułów. Lepsza jest w przyrodzie para szczęliwych kochanków niż powikłany związek subtelnych neurasteników. Zwłaszcza jego dzietna wersja, oglądająca ponury spektakl codziennych katuszy protoplastów”. Autor potępia zdradę i stawia na udany związek małżeński w oparciu o miłość, szacunek i zaufanie. Nie toleruje niewierności, a zwłaszcza potomstwa zrodzonego z pary „subtelnych neurasteników”. Arthur Hugh Clough ma w pewnym sensie podobne spojrzenie na problem zawarty w szóstym przykazaniu, jednak swoje racje tłumaczy na całkowicie innym przykładzie: „Cudzołożenie rzuć – nie w imię cnoty, lecz by nie wdepnąć w niemiłe kłopoty”. Według autora „Najnowszego dekalogu” nie warto zdradzać, gdyż nie kalkuluje się to w życiu. Jak wiadomo w razie „przyłapania” dwóch cudzołozników, spotykają się oni z wieloma nieprzyjemnościami i wstydem. A w dzisiejszym świecie należy dbac o swój wizerunek, gdyż w naszym otoczeniu jesteśmy tacy jacy postrzegają nas przyjaciele, znajomi i rodzina.
Na dwóch kamiennych tablicach siódme miejsce zajmuje przykazanie : „Nie kradnij”. Bóg wprowadził zakaz odbierania cudzej własności do stosunków międzyludzkich w trosce o człowieka. Przyczyny przestepowania tego przykazania to egoizm, chciwość, skąpstwo, rozrzutność, nieuczciwośc, pasożytnictwo czy lenistwo. Nauka apostolska zwraca uwagę na kradzież i mówi by nie odbierać innym tego co nie należy do nas, lecz by samemu pracować a nawet udzielać potrzebującym. "Kto kradnie, niech kraść przestanie, a niech raczej żmudną pracą własnych rąk zdobywa dobra, aby miał z czego udzielać potrzebującemu." (Efez. 4:28). Kradzież i odbieranie cudzej własności nigdy nie wniosło do życia społecznego pozytywnych wartości, wywołuje jedynie nienawiść, degradację i upadek rodziny ludzkiej. „Kraść można w zakresie, w jakim jest to potrzebne do nagiego życia. Nie robic z tego ideologii.” – Zbigniew Herbert. Autor tych słów uważa kradzież materialną za rzecz naganną i nie do przyjęcia. Natomiast nie ma nic przeciwko złodziejom świata duchowego, którzy „dokonują kradzieży” usmiechów, mysli czy serc. Nie jest to przestępstwo, gdyż nikt na tym nie traci, wręcz przeciwnie można zyskać przyjaźń lub czyjeś uczucia. Jednak nie należy też tego nadużywać, gdyż czasami możemy wywołać odwrotne skutki do tego co chcielismy osiągnąć. Tymczasem Arthur Hugh Clough pisze: „Nie kradnij – zbyt to ryzykowna praca, a cichy szwindel bardziej się opłaca”. W słowach tych zezwala na kradzieże, ale przestrzega też przed pewnym ryzykiem płynącym z tego „zajęcia”. Doradza raczej mniejsze „szwindle”, gdyż są bardziej bezpieczniejsze, a w razie przyłapania na gorącym uczynku otrzymuje się za nie lżejsze kary.
Ósme przykazanie brzmi: „Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek”(Wj 20:16). Wypowiadanie fałszywych zdań wobec prawdy jest kłamstwem. Pismo bardzo dużo mówi o kłamstwie, bardzo ostro sprzeciwia się i potępia składanie fałszywego świadectwa. Kłamstwo, bowiem pociąga za sobą tragiczne konsekwencje. Bóg w trosce o nas ostrzega nas przed przewrotnością. Kto kłamie tego łączy duchowe pokrewieństwo z szatanem "ojcem kłamstwa" (Jan 8,44) Pan Jezus Chrystus mówi, że fałszywe świadectwa, wszelkie kłamstwa mają swe źródło w sercu. "Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa." (Mt 15:19). W oparciu o to Herbert napisał: „Starac się być szczęśliwym, bo tylko tacy ludzie mogą dać szczęście innym”. Nie możemy krzywdzić innych, bo taką akurat mamy potrzebę lub dlatego, że ktoś nas irytuje. Każdy żyje własnym życiem i ma swoje wady i zalety. Najlepiej jest zatrzymywac swoje opinie dla siebie i wystrzegać się kłamliwych wersji, gdyż jest to nieszczenie drugiego człowieka,a tym samym przestepsto. Należy uważać na to co się mówi bo : „ Z każdego bezuzytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słow twoich będziesz potepiony”(Mt 12:36-37). Słowo Boże zaleca panowanie nad językiem: „Nie uniknie się grzechu w gadulstwie, kto ostrożny w języku – jest mądry” (Prz 10:19). Z kolei Arthur wypowiada się na ten temat nastepująca: „Nie świadcz fałszywie – z tego waśń gotowa, bezpieczniej działa dyskretna obmowa”. Clough zakłada być kłamcą z tymże najlepiej działać z ukrycia, aby nikt się o nas nie dowiedział. Uważa, że „ciche” obmawianie daje lepsze skutki, niż otwarta rozmowa. W ten bowiem sposób można kogos bardziej zranic i mu dokuczyć a tym samym nie przyspożyć sobie złej reputacji i niepotrzebnych komentarzy. Ale czy taka postawa nie odznacza się wielkim tchórzostwem, skoro nie potrafimy powiedzieć komus prosto w twarz co o nim myślimy? Niestety z łamaniem tego przykazania spotykamy się bardzo często i postepowanie reprezentowane przez autora może być przypisana wielu ludziom.
Przykazania: „Nie pożądaj żony bliźniego swego” i „Ani żadnej rzeczy, która jego jest”, są zakończeniem Bożego Dekalogu. Nie jest to jednak koniec zasad morlanych, lecz właśnie zwracają naszą uwagę i poszerzają spojrzenie na treść poprzednich przykazań. Kładą szczególny nacisk nie na czyny tak jak w poprzednich przykazaniach, ale na umysł człowieka, bowiem pożądniae możemy uznać za przyczyne wszlekiego grzechu. Przykazania te również mówia by człowiek nie pożądał innych bogów, by nie dązył do oddawania czci martwym przedmiotom, by nie wzywał pożądliwie imienia Bozego do czczych rzeczy, by nie pożądał innego odpoczynku, by nie pożądał tego co nalezne rodzicom i aby pożądliwość nie była źródłem zabójstwa, cudzołóstwa, złodziejstwa czy kłamstwa. Te przykazania nie zakazują ani nie nakazuja żadnych czynnosci, ale zwracają się bezpośrednio do woli człowieka. Starają się przekazać, iż to co „Ty” robisz nie zalezy od twoich nóg, od twoich rąk czy ust lecz od twojej woli, a to co wykonasz jest dzielem twojego umyslu. Herbert natomiast na końcu swojego dzieła napisał: „Unikac ideoligii, które obiecują ostateczne wyzwolenie ludzkości. Obdarzeni cząstką wolności, powinniśmy ją natychmiast ograniczyć, ze wzgęldu na dobro bliźniego. Istnieją tylko grzechy duchowe. W grzechy ciała wpisana jest kara – paraliż postępowy rozpustników, otłuszczenie serca zbyt lekkomyślnie biesiadujących, donosicieli – platfusy”. Na podstawie tej wypowiedzi za grzechy ciała należy się kara, a jeżeli chodzi o grzechy sfery duchowej to powinniśmy ograniczac swoją wolność. Nie należy na zbyt dużo samemu sobie pozwalać i przede wszystkim każdy z nas musi odnaleźć wewnątrz siebie głos nawołujący do porządku i samodyscypliny. Tymczasem w „Najnowszym dekalogu” Arthur przekonuje: „Nie zazdrość bliźnim; konkurencją zdrową raczej w ruine wtrąć ich finansową. W sumie – wystarczy ci miłować Pana: Przesada nie jest natomiast wskazana gdzie indziej; zwłaszcza Boże broń, bliźniego nie miłuj bardziej niż siebie samego”. W słowach tych zawarta jest pewna prawda: od wieków w ludziach tkwi pragnienie zazdrości i dorównywania innym. Na świecie panuje jeden wielki „ wyścig szczurów”, w którym zwycięża najbardziej wytrwali i odważni. Najgorsze jest to, że człowiek nie potrafi zwalaczyc w sobie tych negatywnych uczuć i towarzyszą mu one niemal przez całe życie. Arthur doradza jednak, abysmy przestali zazdroscic ale skupili się raczej na tym jak wpedzic „lepszego” od nas w kłopoty finansowe tak aby przestał nas już przewyzszac i nad nami gorowac. Nawołuje również do tego, żebyśmy czasem nie przesadzili w milowaniu swojego Boga i bliźniego. Zwraca szczegolną uwage na to, że to nasza osoba jest w tym swiecie najwazniejsza. Ale czy nie jest to zbyt prozne spojrzenie na nasze zycie?
Dwóch ludzi i tak rozne sposoby myslenia. Zbigniew Herbert dzieli nasze grzechy na duchowe i materialne. Za rzechy cielesne czekają nas kary, a za duchowe powinnismy ograniczyc w sobie wolnosc. Wówczas mniej było by na swiecie zazdrosci, pokus i malosci czlowieka. Herbert nie patrzy na ludzi z góry, ale traktuje ich delikatnie co bierze się z jego glebokiej erudycji. Nie krzyczy na czlowieka, ale stara się mu wytlumaczyc co jest dobre, a co zle i ma nadzieje, ze może naprawić moralnosc ludzka. Adam Michnik w artykule w „gazecie wyborczej” tak wypowiadał się o Zbigniewie: „Naznaczył swoją epokę. Był swietnym eseistą, autorem wybitnych sztuk teatralnych i genialnym poeta. Wytworzył własny język – język pokornego heroizmu, autoironicznej odwagi, romantyzmu ducha rozmiłowanego w klasycznym kanonie piękna, europejskiej polskości. Był poetą, który z dumą pelną determinacji opowiadał o Polsce podbitej i poniżonej”. Natomiast Arthur Hugh Clough postrzega człowieka złego, egoistycznego, wyrafinowanego i pozbawionego uczuć i wiary. Uważa, iż wszystko w swoim życiu kalkuluje, nie bierze odpowiedzialnosci za swoje czyny, jest całkowicie zepsuty i nie posiada zadnych zasad moralnych. Autor mówi to wszystko doslownie ostro krytykując i gwaltownie wprowadzając troche wulgarnosci. Nie emanuje od niego żadna delikatnosc, szacunek dla innych czy tez troska o dobro czlowieka.
Wszystkie przykazania dekalogu dotyczą naszego życia, stanowią jedną współistniejącą całość. Są bowiem niezmienne ustanowione na wieki, są „prawem codzinnego życia”. Bóg dał je po to, by nas chrobiły pod względem socjalnym, politycznym, ekonomicznym oraz fizycznym, a przede wszystkim duchowym. Są one tarczą przed realnym wrogiem, diabłem, który kusząc nas dąży do naszego wyniszczenia. Ale na tym polega prawdziwa mądrość, aby zrozumiec, to co jest sluszne i prawdziwe, wobec tego co trwale, jeśli chodzi o rzeczywistośc i istnienie. Brat Richard z Taize powiedział: „Przykazania są jak bariery na krawędzi autostrady. Ograniczają one jezdnię, ale źródłem ruchu, posuwania się do przodu, są nie one, lecz silniki pojazdów. To nie przykazania jako takie wiodą nas naprzód, lecz Bóg który w nas działa i niesie nas "na skrzydłach orlich." Przykazania zakładają istnienie rzeczywistości przymierza."