Któż z nas nie ma kłopotów z okrutną ortografią ? Niewielu jest takich, którzy bezbłędnie i bez wasania zapisują równe rzędy trudnych wyrazów. Nie każdy daje sobie radę z hodowlą hiacyntów, półmiskiem homarów i próchnicą zębów. A cóż dopiero, kiedy trzeba odróżnić lód od ludu albo Jerzego od jeża! Tu się nie da działać pochopnie, bo można się srodze zawieść. Wówczas okaże się, że nie mamy pojęcia o zasuwce i historii Rzeczpospolitej Polskiej. Kto bezgranicznie wierzy w swoją intuicję i nie korzysta ze słowników, nie poradzi sobie również z hamowaniem, chaosem i próchnem. Egzaminy tuż, tuż - zabierzmy się więc z werwą do pracy! Niejeden zapyta, czy nie dałoby się uprościć zapisu takiego rozżarzenia czy pszczelarza. Otóż nie, bo takie zmiany spowodowałyby nie tylko bałagan w ortografii polskiej, ale i w gramatyce historycznej. Fakt, że ż wymienia się na g i z, a ó na o, a i e, wynika ze zjawisk, jakie dokonywały się w polszczyźnie przez wiele wieków. Głoski niewymienne zaś świadczą o tym, że niegdyś wiele wyrazów zapisywało się inaczej niż dzisiaj. Dotyczy to np. córki, jaskółki i próżności, które w języku dawnych Polaków miały inną ortografię. Jeśli ciąży ci nasza pisownia, niechże powstrzyma cię na duchu taka oto myśl: "Bądź dumny, gdyż dźwigasz brzemię setek lat rozwoju języka polskiego". Ileż mamy w tym względzie wahań! Choć wierzymy, że nieró stwo należy już do przeszłości, wciąż tu i tam popełniamy rażące błędy. W zeszytach do historii rzadko można spotkać poprawne jarzmo niewoli, chlubne zwycięstwo czy okrutnego wroga. Podczas pisania charakterystyki postaci natomiast mamy poważne kłopoty z chytrością, tchórzostwem i wyrachowaniem. Nie znając podstawowych zasad ortografii, nie widząc pożytku z ich opanowania, młodzież spisuje się niezbyt chlubnie i musi wysłuchiwać nieprzyjemnych komentarzy. Nie grajmy znużonych staruszków! Porządne dyktando - szóste, siódme bądź ósme - przyniesie w końcu pożądane rezultaty. Możliwe że coś pominęłam, jeżeli tak, to napisz :)
Któż z nas nie ma kłopotów z okrutną ortografią? Niewielu jest takich, którzy bezbłędnie i bez wahania zapisują równe rzędy trudnych wyrazów. Nie każdy daje sobie radę z hodowlą hiacyntów, półmiskiem homarów i próchnicą zębów. A cóż dopiero, kiedy trzeba odróżnić lód od ludu albo Jerzego od jeża! Tu się nie da działać pochopnie, bo można się srodze zawieść. Wówczas okaże się, że nie mamy pojęcia o zasuwce i historii Rzeczpospolitej Polskiej. Kto bezgranicznie wierzy w swoją intuicję i nie korzysta ze słowników, nie poradzi sobie również z hamowaniem, chaosem i próchnem. Egzaminy tuż, tuż - zabierzmy się więc z werwą do pracy! Niejeden zapyta, czy nie dałoby się uprościć zapisu takiego rozżarzenia czy pszczelarza. Otóż nie, bo takie zmiany spowodowałyby nie tylko bałagan w ortografii polskiej, ale i w gramatyce historycznej. Fakt, że ż wymienia się na g i z, a ó na o, a i e, wynika ze zjawisk, jakie dokonywały się w polszczyźnie przez wiele wieków. Głoski niewymienne zaś świadczą o tym, że niegdyś wiele wyrazów zapisywało się inaczej niż dzisiaj. Dotyczy to np. córki, jaskółki i próżności, które w języku dawnych Polaków miały inną ortografię. Jeśli ciąży ci nasza pisownia, niechże powstrzyma cię na duchu taka oto myśl: "Bądź dumny, gdyż dźwigasz brzemię setek lat rozwoju języka polskiego". Ileż mamy w tym względzie wahań! Choć wierzymy, że nieróbstwo należy już do przeszłości, wciąż tu i tam popełniamy rażące błędy. W zeszytach do historii rzadko można spotkać poprawne jarzmo niewoli, chlubne zwycięstwo czy okrutnego wroga. Podczas pisania charakterystyki postaci natomiast mamy poważne kłopoty z chytrością, tchórzostwem i wyrachowaniem. Nie znając podstawowych zasad ortografii, nie widząc pożytku z ich opanowania, młodzież spisuje się niezbyt chlubnie i musi wysłuchiwać nieprzyjemnych komentarzy. Nie grajmy znużonych staruszków! Porządne dyktando - szóste, siódme bądź ósme - przyniesie w końcu pożądane rezultaty.