Ocena powojennej rzeczywistości w literaturze Dwudziestolecia międzywojennego.
Polska odzyskała niepodległość w roku 1918. stosunek do młodej ojczyzny miał cechy entuzjazmu, nawoływano do szybkiej odbudowy kraju, do rozwijania gospodarki i zacierania różnic między byłymi zaborami.
Pierwszy okres dwudziestolecie – do roku 1924 cechował się przewagą literatury rozpatrującej udział Polaków w Legionach, tradycji powstań narodowych. Poeci głosili pochwałę radości życia i zwolnienie poetów z obowiązków patriotycznych.
W roku 1924 Polska uległa światowemu kryzysowi, zaczęła się depresja gospodarcza, gwałtowny wzrost bezrobocia i ostre starcia polityczne. W kraju zaczynał się chaos, rządy zmieniały się w zawrotnym tempie i nie było widać żadnych perspektyw poprawy.
Na tę sytuację zareagowała przede wszystkim polska proza. Ważną powieścią stało się „Przedwiośnie” – książka „rozrachunkowa”.
„Przedwiośnie składa się z trzech części, z których druga i trzecia mówi o stanie Polski jako kraju i o społeczeństwie polskim. Sąd Żeromskiego jest bardzo surowy. Pisarz widzi przede wszystkim, że wolność okazała się dobrodziejstwem dla bogatych, a nic nie zmieniła w życiu biednych.
Dwór w Nawłoci żyje spokojnym, dostatnim trybem, jak od wieków. Jego mieszkańcy, ludzie nawet sympatyczni, nie widzą nędzy, która ich otacza, zamykają się w kręgu swoich przyjemności i romansów, świat chłopski jest im obcy. Cezary oburza się, że najważniejszą czynnością, prawie ceremonią, jest w Nawłoci jedzenie – podczas gdy chłopi w Chłodku umierają z głodu na przednówku.
Aby podkreślić ogromny kontrast między różnymi grupami społecznymi pisarz szczegółowo kreśli warunki chłopskiego życia. Dzieci umierają z powodu błahych, dziecinnych chorób, bo rodziców nie stać na lekarza. Warunki higieniczne urągają przyzwoitości: w jednej izbie mieszka i śpi kilkanaście osób razem ze zwierzętami. Ludzi starych i chorych usuwa się do stodół, żeby nie zakłócali nocnego snu zdrowym i prędzej umarli.
W opisach Żeromskiego kryje się ostrzeżenie przed siłą ludu, który może się zbuntować jak w Rosji i sięgnąć po broń przeciwko wyzyskującym. Cezary dziwi się nawet, dlaczego chłopi tego nie robią, nie są przecież zupełnie ciemni, niektórzy z nich walczyli w I wojnie światowej, w Legionach Piłsudskiego i potrafią patrzeć rozumnie na rzeczywistość.
Jeszcze smutniej wygląda w „Przedwiośniu” Warszawa. Dzielnica żydowska stanowi obszar najbardziej nieprawdopodobnej nędzy. Mało kto ze środowiska żydowskiego normalnie je i normalnie żyje. Ludzie gnieżdżą się w suterenach, handlują starym żelastwem. Dzieci są tak chude, że Cezary myśli o ich rękach i nogach „ptasie piszczele”.
Przeciwnicy polityczni klasy rządzącej działają bez żadnych ograniczeń, nie istnieją mechanizmy społeczne, które broniłyby praw jednostki do odmiennych poglądów.
Policja bije i torturuje, więźniowie polityczni traktowani są brutalnie, nawet przy użyciu prądu elektrycznego. O straszliwych skutkach gruźlicy i niedożywienia mówi w referacie towarzyszka Karola na zebraniu komunistów. Przytacza tylko suche statystyki, ale są one bardzo wymowne.
Opis wszystkich tych okropności równoważy Żeromski relacją o programie Gajowca. Ten uczciwy człowiek i dobry Polak całe życie i wszystkie siły poświęcił krajowi. Jego program naprawy ojczyzny jest racjonalny i powolny, ale trudny do zrealizowania, bo ludzi bezinteresownych jest mało, skarb państwa jest pusty, a spadek po zaborach przerażający.
Żeromski nie opowiedział się w „Przedwiośniu” za rewolucją, ponieważ nie akceptował przemocy i zabijania. Nie wyraził zgody na taką Polskę, jaką widział. Pisarz nie stworzył recepty reformy, ale wezwał do działania, pokazał problem i zażądał zastanowienia się nad nim. Rzucił marzenie jako cel – „legendę o szklanych domach”. Pewne jest, że kapitalizm uważał autor „Przedwiośnia” za najgorszy ze wszystkich ustrojów – i miał rację.
Podobnie sądziła Zofia Nałkowska – autorka „Granicy” – gorzkiej powieści o Polsce lat trzydziestych.
Pisarka widziała dokładnie to samo, co autor „Przedwiośnia”. Straszliwa nędza mieszkańców suteren obrażała poczucie sprawiedliwości.
Wszystkie dzieci Jasi Gołębskiej umarły z powodu niedożywienia, a kiedy zmarło najmłodsze, Jasia uznała, że tak lepiej, bo na świecie nie ma miejsca dla takich słabych jak ona i jej rodzina.
Zamożna pani Kolichowska nie przejmowała się losem biedaków, bo była egoistką. Czytelnik współczuje jej cierpieniom, ale pamięta, że to właśnie ona skazała rodzinę Gołębskich na mieszkanie w piwnicy.
Tytuł powieści Nałkowskiej symbolizuje granicę między światem ludzi zadowolonych z życia i światem nędzarzy. Tylko ludzie tak wrażliwi jak Elżbieta są w stanie uchwycić istnienie tej granicy, ale czują się bezradni. Większość, do której należy Ziembiewicz, Tczewscy, Czechliński troszczy się tylko o siebie i swój dostatek.
Obydwie powieści: „Przedwiośnie” i „Granica” oskarżają rzeczywistość polską, chociaż robią to odmiennie. Najważniejsze, że pisarze nie pozwalają sumieniu ludzkiemu spać spokojnie w obliczu ludzkiej krzywdy.
Ocenę rzeczywistości polskiej podjęła też po roku 1925 poezja polska, przede wszystkim z kręgu lewicy. Bardzo zdecydowanie opowiedział się za klasą robotniczą Władysław Broniewski w wierszach: „Zagłębie Dąbrowskie”, „Pionierom”, „Poezja” oraz „Łódź”. Nie pozostali obojętni na los krzywdzonych ludzi skamandryci: Julian Tuwim i Antoni Słonimski.
Tuwim w „Prośbie o piosenkę” mówił wprost o potrzebie wypowiadania się w imieniu proletariatu przeciw burżuazji, a w wierszu „Do prostego człowieka” przestrzegał przed naiwną wiarą we wszelkie ideologie, które wykorzystują prostego człowieka do realizacji planów ekonomicznych bogaczy.
Kiedy w roku 1939 wybuchła II wojna światowa, wszystkie słabości ekonomiczne i polityczne Polski zdecydowały o klęsce i późniejszych wielomilionowych ofiarach hitlerowskiej okupacji.