Radio czy telewizja?
Dzisiejsze społeczeństwo to pokolenie ludzi konsumpcyjnych, nastawionych raczej na ”pochłanianie” niż na odczytywanie i zrozumienie głębszych wartości, jakie niesie ze sobą ówczesna informacja. Dla coraz bardziej ograniczonych i zniewolonych umysłów łatwiej przyswajalną i bardziej zrozumiałą wydaje się być telewizja. Kroczą tu razem ze sobą wrażenia wizualne i dźwiękowe, które ze zdwojoną mocą docierają do naszego mózgu. Pominięte jednak zostaje tutaj myślenie. Widz otrzymuje ”gotową i łatwo strawną” porcję informacji, która zamyka przed Nim drogę logicznego rozumowania, czy zdolność wyciągania wniosków. On sam zostaje zredukowany do roli biernego obserwatora, ponieważ wszystko, czego miał się dowiedzieć zostało Mu już przekazane.
Przekaz wizualny odbiera człowiekowi możliwość konstruktywnego myślenia. Wydaje się być prostszy, lecz często prowadzi ludzi do ogłupienia. Widz nie potrafi skupić uwagi na oglądanej właśnie rzeczy. Często zasiada przed telewizorem bez konkretnego celu, tylko po to, by ”zabić czas”, by ”nakarmić” swój umysł kolorami, obrazami i dźwiękami. W te właśnie zmysły uderza najbardziej, stając się przyczyną „pięknych, podkrążonych oczu”, czy charakterystycznym dzwonieniem w uszach. Początkowo telewizja nie była (prawdopodobnie) tworzona jako stworzony przez psychologów produkt, a jako rzecz, która miała ułatwić życie człowiekowi początku XX w. Jej pierwotny zamysł nie jest zły, lecz złe jest natomiast podejście ludzi chcących czerpać wciąż więcej i więcej. Obraz tak jak dźwięk, czy zapach potrafi rozczulać, przywoływać miłe wspomnienia i odprężać. Musi być jednak wstępnie wyselekcjonowany i ograniczany. Nic nie zastąpi przecież telewizyjnych relacji na żywo, ”gorących” reportaży, czy ukochanych telenowel. Tak jak i wszystko inne, telewizja została stworzona po to, by cieszyć i urozmaicać nasz życie. Lecz tak jak i wszystko inne stwarza zagrożenie, czego przykładem są coraz częściej spotykane patologie.
W przypadku radia rzecz ma się trochę lepiej. Mianowicie, uważam, że słuchanie radia wymaga od ludzi, większego niż w przypadku telewizji, zaangażowania. Słuchacz wykazać się musi zdolnością myślenia oraz zrozumieniem podanej informacji. W jego umyśle następuje wtedy ponowna analiza treści, prześledzenie biegu wydarzeń jeszcze raz, wyciągnięcie wniosków, a w rezultacie sformułowanie własnej opinii.
Wydaje się również, że radio o wiele bardziej wzbogaca wyobraźnie człowieka, oswobadza go z odgórnie narzuconych reguł, automatycznie pozwalając Mu na własne myślenie – tym samym człowiek włącza się w niekończący się obieg informacji. Porzucenie zbędnych elementów wychodzi na dobre poczciwej funkcji radia. Staje się ono bardziej treściwe – konkretniejsze. Być może jedną z rzeczy, która gwarantuje radiu tak dobrą jest bliskie pokrewieństwo słowa pisanego – najbardziej twórczego i inteligentnego. Mowa tu o słuchowiskach radiowych, które stają się dla nas ucieleśnieniem wspomnień – matczynej opieki – bajek czytanych nam we wczesnych latach dziecięcych. Radio jest również o wiele ”zdrowsze” od telewizji, ponieważ poza prezencją i koneksjami liczy się talent i błyskotliwość – jest autorskie. Sądzę, że pozycje w radiu są bardziej sprecyzowane pod względem tematycznym, co ułatwia słuchaczowi wybór ulubionych tematów, czy zainteresowań.
Radio zapisało się jednocześnie znacznie w dziejach ludzkości, gdy jako jedyny, tak szybki, nośnik informacji pozwalało ludziom na kontakt, również konspiracyjny. Rodziły się wtedy wspaniałe jego tradycje (Radio Wolna Europa). Było jedyną odskocznią i ostoją kulturalną – krzewiło polskość, kultywowało wspaniałą historie. W okresie ostrej cenzury podziemne rozgłośnie były najciekawszym źródłem rozrywki, a zakazany w tym czasie Rock n’ Role – wizytówką młodzieży końca lat 60. i początku 70. Tak naprawdę od tego właśnie momentu ludzie zaczęli otwierać się na otaczający świat, poznawać go i nieodłączną jemu kulturę mediów.
Określenie moich ulubionych programów byłoby niezwykle trudne, dlatego też nie podam tu określonych tytułów, skupiając się jedynie na kręgu pozycji interesujących mnie. Równie trudne będzie rozgraniczenie dwu środków przekazu analizowanych w niniejszym wypracowaniu. Jako młody człowiek, w ten sam sposób, bombardowany jestem ogromem otaczających mnie/nas informacji. Większość z nich nie warta jest niczyjej uwagi. Lecz to, czy dopuścimy je do siebie zależy już teraz tylko i wyłącznie od nas, od naszych przyzwyczajeń i upodobań. Nasze umysły są już na tyle rozwinięte, by móc określić, którymi z nich możemy się posłużyć i zainteresować.
Osobiście moją uwagę skupiają rzeczy warte uwagi, (czyli pozornie wszystkie:). Tak jak dużą rzesze młodzieży pociąga mnie, różnie definiowana muzyka ( przewaga radia). Interesują mnie rzeczy bieżące ( polityka, nauka, kultura), które odnajduje zarówno w radiu jak i telewizji. Publicystyka i wywiady są stałymi pozycjami obydwu mediów, a wybór ich często uzależniony jest od godziny nadawania. Lubię i cenię dobre kino, którego nie odnajdę nigdzie poza telewizją. Bawi mnie wiele programów radiowych, których humor wynika z inteligencji i doskonałego wyczucia prowadzących, a nie są to często przesadnie naciągane sit-comy. I jak każdego mężczyznę (?) fascynuje mnie sport NA ŻYWO ( tak jest!).
Postępująca komercjalizacja środków masowego przekazu przyczynia się jednocześnie do wzrostu konkurencji, w której wyniku widzsłuchacz otrzymuje coraz to lepsze propozycje (teoretycznie). Dzisiejszy człowiek nie powinien rezygnować z żadnego z w/w mediów, choćby po to, by móc skonfrontować opinie dwóch różnych źródeł. One z kolei zawsze będą od siebie się różnić, a to jest w tym najlepsze i najciekawsze.