Czego dowiedziałeś się o Holocauście śledząc losy głównego bohatera filmu Romana Polańskiego pt. „Pianista”?
Film pt. „Pianista” powstał na podstawie wspomnień Władysława Szpilmana zawartych w książce pt. „Cudowne ocalenie”. Reżyserem filmu jest Roman Polański, znany i ceniony w Hollywood. W postać Szpilmana wcielił się Adrien Brody. Polskiemu reżyserowi na planie filmu towarzyszyli m. in. P. Edelman - zdjęcia, A. Starsky – scenografia, R. Harwood – scenariusz. Muzykę skomponował Wojciech Kilar. Film ten zyskał rozgłos i został doceniony nie tylko w Polsce. Cały świat (przede wszystkim jednak Europa) był pod wrażeniem „Pianisty”, czego dowodem nagroda przyznana temu filmowi na festiwalu w Cannes. „Złota Palma”, którą otrzymał Polański to jedno z największych wyróżnień w światu filmowym. Niektórzy twierdzą, że jest cenniejsza od samego Oscara.
Moja ocena tego filmu będzie subiektywna, bo bardzo lubię osobę R. Polańskiego.
Muszę przyznać, że film mi się podobał, choć nie wywarł na mnie szczególnego wrażenia. Dużo rzeczy zawartych w „Pianiście” mi się podobało, ale były takie, które wzbudziły we mnie odmienne odczucia. Ale o tym później...
Na razie chciałbym odpowiedzieć na pytanie zawarte w temacie. Szczerze mówiąc śledząc losy Szpilmana nie dowiedziałem się niczego nowego odnośnie Holocaustu. Nigdy się tym tematem za bardzo nie interesowałem, ale jak widać jakieś pojęcie o tym mam. Holocaust, jak podaje encyklopedia, to „określenie całkowitej zagłady i zniszczenia, odnoszone najczęściej do eksterminacji Żydów przez nazistów w czasie II wojny światowej”. „Pianista” na podstawie walki o przetrwanie, jakiej podjął się tytułowy bohater, świetnie ukazuje ten problem. Szpilman podobnie jak Polański był Żydem polskiego pochodzenia i artystą, w tym co robił. Możliwie, że to umiejętność gry na pianinie ocaliła mu życie. Mam tu na myśli moment, w którym niemiecki kapitan oczarowany grą Szpilmana (co prawda był zmuszony grać na fortepianie) postanawia puścić go wolno a w dodatku przynosi mu jedzenie. Innym problemem ukazanym w „Pianiście” był stosunek Polaków do Żydów polskiego pochodzenia. Byli ludzie, którzy ryzykowali życie, aby pomóc Szpilmanowi. Mam tu na myśli Dorotę i jej męża oraz mężczyznę (ni pamiętam jego nazwiska), którego mieszkanie służyło Szpilmanowi za kryjówkę podczas powstania warszawskiego. Getto warszawskie, do którego trafił główny bohater, było największe w Polsce. Była to wydzielona część miasta, gdzie mieszkali sami Żydzi, zmuszani do ciężkiej pracy za nędzne pożywienie. Ludzie byli tam traktowani przez nazistów gorzej od zwierząt, zabijali często bez żadnego powodu. Z tego miejsca udało się uciec Szpilmanowi i właśnie wtedy pomaga mu Dorota z mężem. Jedno jest pewne: nie udałoby mu się przetrwać bez pomocy Polaków. Jednak nie wszyscy nasi rodacy pomagali Żydom. Przykładem może być jeden z pracowników Polskiego Radia, który przywłaszczył sobie pieniądze zbierane na pomoc Szpilmanowi. Pomaga jeszcze pianiście szef policji żydowskiej, jego stary znajomy. Scena ta ma miejsce podczas wypełniania przez ludność żydowską wagonów pociągu, który ma wywieżć ich do obozu koncentracyjnego. Policjant pociąga za rękaw Szpilmana i każe mu uciekać. W tym momencie udaje u się uniknąć losu innych Żydów- zostaje wolnym człowiekiem. Szpilmanowi dopisuje szczęście, udaje mu się dotrwać do końca wojny. Jak już wcześniej pisałem, pomaga mu w przetrwaniu niemiecki kapitan Wilm Hosempfeld. Jak już widać nawet wśród nazistów znalazł się człowiek, który potrafił współczuć i darować życie znienawidzonemu przez Niemców Żydowi. Jedynie ten szczegół był czymś nowym, z czego nie zdałem sobie sprawy. Teraz chciałbym wspomnieć o rzeczach, które mi się w filmie nie podobały. Jest to (moim zdaniem) za długa scena gry Szpilmana przed niemieckim kapitanem i gra K. Figury. Scena gry wywarła u mnie uczucie nudy i znużenia, była monotonna. Natomiast K. Figury nie cierpię i nawet ten krótki epizod w filmie spowodował, że miałem już go dość. Na szczęście jakoś dotrwałem do końca.
„Pianista”, co wiele razy podkreślał Polański, to polski film. Szczerze mówiąc, oglądając go nie byłem w stanie stwierdzić czy rzeczywiście tak jest, czy może jest to zagraniczna opowieść o tym, co kiedyś wydarzyło się w naszym kraju. Wielu krytyków właśnie taki zarzut stawia pod adresem filmu „Pianista”, dodają do tego, że większość ról grają zagraniczni aktorzy, nie mający żadnego pojęcia o Polsce, a nasi pojawiają się sporadycznie (wspomniana wcześniej Figura, Zamachowski, Pieczyński). Innym zarzutem jest język, w jakim mówią aktorzy. No bo co to za polski film, gdzie wszyscy aktorzy mówią po angielsku? A Polak, oglądając „swój” film musi czytać tłumaczenie. Powstaje tylko zaufać Polańskiemu, że jest to jednak polski film, aktorzy zagraniczni, jak również język angielski mają za zadanie pomóc w odbiorze tego filmu ludziom na całym świecie.
Podsumowując, „Pianista” to bardzo dobra produkcja, ukazująca walkę o przetrwanie w czasach II wojny światowej. Wszystkie zarzuty wysuwane pod adresem Polańskiego są moim zdaniem bezpodstawne. Dla mnie pan Roman to prawdziwy patriota, mimo tego , że wiele lat spędził w Stanach Zjednoczonych, gdzie zyskał sławę i uznanie. Wiele kosztowało go zrobienie tego filmu, który był dla niego powrotem do czasów dzieciństwa. Będę namawiał znajomych do oglądnięcia „Pianisty”, bo mimo wszystko to wielkie dzieło. Tak wielkie jak sam Polanśki. Ja ogromnie go szanuje za to, co zrobił i co jeszcze zrobi. Chyba na szacunek zasłużył sobie u każdego, kto widział „Pianistę", podobnie jak Adrien Brody, który świetnie wcielił się w rolę Władysława Szpilmana.