Powstanie w getcie warszawskim z perspektywy kata i ofiary.
Szanowna Komisjo!
Tematem mojej wypowiedzi jest powstanie w getcie warszawskim z perspektywy kata i ofiary. Wybrałam temat ten, ponieważ interesuję się historią II Wojny Światowej oraz historią dyskryminowanych w tym okresie narodów żydowskiego jak i polskiego. Na początku mojej wypowiedzi opowiem o historii tego powstania oraz ogólnie przybliżę jego pojęcie powstania. Wspomnę również o holocauście gdyż bez tego zagadnienia nie powstałoby getto a tym samym nie miałoby miejsca powstanie w getcie.
Holocaust jest to eksterminacja, a więc prześladowania i zagłada całego narodu Żydowskiego. Polityka zagłady rozpętana już w połowie 1941 roku, trwała ok. 40 miesięcy. Holocaust stanowił bezprecedensową próbę zagłady całego narodu przy użyciu metod przemysłowych, która nigdy wcześniej i później nie była przeprowadzona w takiej skali. Holocaust był wyjątkowy, także, dlatego, że w założeniach miał doprowadzić do ostatecznego celowego rozwiązania kwestii żydowskiej, czyli fizycznej likwidacji całego narodu, co nie było wprost wyrażonym celem wobec żadnej innej nacji. Liczba ofiar Holocaustu jest szacowana na 5-6 milionów.
Powstanie w getcie warszawskim, wybuchło w wigilię żydowskiego święta Paschy, 19 kwietnia 1943 roku, a ostatnie walki ustały około połowy maja.
Powstanie to było heroicznym zrywem żydowskich podziemnych formacji zbrojnych, które miało miejsce na terenie warszawskiego getta pod koniec jego likwidacji przez Niemców w trakcie Operacji Reinhard. Było to pierwsze mieszczańskie powstanie przeciwko Niemcom w Europie.
Biorąc pod uwagę całkowity brak szans powstańców można z cała pewnością stwierdzić, że powstanie to nie miało celów militarnych, było jedynie desperackim aktem wybrania godnej śmierci w walce oraz próbą odwetu na okupantach przez jedynie 200 ludzi. W powstaniu brali udział bojownicy Żydowskiego Związku Wojskowego oraz Żydowskiej Organizacji Bojowej . Powstanie wybuchło wtedy, gdy w getcie warszawskim z liczby około pół miliona zostało około 50-70 tysięcy ludzi.
Wydarzenie to miało miejsce w momencie zainicjowanej przez Heinricha Himmlera ostatecznej akcji likwidacyjnej polegającej na końcowych i dokładnych przeszukaniach getta oraz wywożeniu ukrytej ludności do obozów pracy lub zagłady jak Oświęcim czy Treblinka. Gdy na teren getta weszły oddziały niemieckie, powstańcy otworzyli ogień. Powstanie zostało niestety stłumione przez okupantów pod dowództwem gen. Jürgena Stroop. Cały teren dzielnicy żydowskiej spalono i zrównano z ziemią
W literaturze polskiej istnieje wiele utworów dotyczących Powstania w getcie Warszawskim.
Utwory, które wybrałam to "Zdążyć przed Panem Bogiem" Hanny Kral, "Pianista" Władysława Szpilmana, "Rozmowy z Katem" Moczarskiego, "Początek" Szczypiorskiego, " "Była miłość w getcie" Marka Edelmana", wiersz Czesława Miłosza "Campo di fiori". Zdecydowałam się na wybór właśnie tych lektur, ponieważ moim zdaniem w pełni oddają problematykę powstania oraz w sposób wyczerpujący przedstawiają fakty, wspomnienia ofiar i katów oraz relacje międzyludzkie.
Na początku mojej wypowiedzi chciałabym przedstawić Państwu powstanie w getcie z perspektywy katów. Chciałam na samym wstępie powiedzieć, że nie zawsze działo się tak, że kat dokonywał mordu z własnej, wolnej woli, bywało i tak, że zostawał do tego zmuszany pod groźbą śmierci jego lub jego najbliższych.
Jako pierwszą przybliżę Państwu sylwetkę, Jurgena Stroopa, bohatera reportażu Kazimierza Moczarskiego „Rozmowy z Katem”.
Proszę Państwa chyba można się domyślić, że gdyby nie zwierzenia Stroopa, czasem wymuszane przez kpiny trzeciego więźnia Gustawa Schielke, zapewne nie mielibyśmy pojęcia, o wielu ważnych faktach oraz o motywacjach tegoż mordercy.
Jurgen pochodził z rodziny gdzie panował niemiecki ornung, czyli rygor i dyscyplina. Był on synem żandarma, i typowo niemieckiej kobiety. Rola matki była skrajnie pierwotna, ograniczała się do opieki nad dziećmi, zajmowaniu się domem i częstym chodzeniu do kościoła.
Ojciec wpajał Józefowi, że należy podporządkowywać się silniejszym jednostką, że najważniejszy jest kult sił. Według ojca Józefa wartości takie jak miłość, dobroć, szacunek nie miały szansy zaistnieć w rzeczywistości. Przerażającym przykładem może tu być sytuacja mająca miejsce w czasie świąt u rodziny Stroop’ów. Kiedy młodszy brat Józefa ukradł mu prezent schowany przez rodziców, ten pobił go dotkliwie za co ojciec pochwalił go słowami: "Bij synku nieprzyjaciół jak najmocniej i bez litości, tak jak ja prałem wrogów Vaterlandu i jak wygrzmociłem Knopfa, tego gołodupca spod lasu, za usiłowanie kradzieży kury Frau Direktor Muller". Józef miał swoje ulubione miejsce plac gdzie stał pomnik Hermanna Cheruska na koniu. Ojciec stojąc z Józefem pod tym pomnikiem zawsze powtarzał:” Patrz i zapamiętaj sobie. To nasz książę, nasz władca. Bądź mu zawsze, synku, posłuszny i wierny jak ja.
Szanowna komisjo można z całą pewnością stwierdzić, że Jurgen Stroop nie należał do jednostek inteligentnych. Jak wiemy człowieka mniej inteligentnego można łatwiej zmanipulować, wmawiać i powtarzać mu pewne hasła, których chodź nie rozumie, będzie powtarzał i żył zgodnie z ich ideą. Dzięki temu i dzięki ogromnej nienawiści wobec nacji żydowskiej był tak ceniony w NSDAP. Jak już wcześniej wspomniałam Żydów nienawidził, uważał ich za zarazę i zagrożenie wobec czystej rasy aryjskiej, a ponieważ naród niemiecki był dla niego najważniejszy robił wszystko by zarazę tę zniszczyć. Wiele razy opowiadał Moczarskiemu o tym, że Żydzi to podludzie, że posiadają ogonki i, że Żyda można poznać po budowie. Być może ze względu na swoją nienawiść wobec nacji Żydowskiej został wyznaczony do dowodzenia podczas ostatecznej likwidacji getta. Na znak swojego triumfu Jurgen rozkazał podpalić synagogę, co świadczyło o zbezczeszczeniu ich religii. Stroop chwalił się ilością zabitych, dla niego to były cyfry, a każda cyfra to przecież człowiek. Chwalił się pomysłem z karuzelą, nie myślał o tym, że zabija ludzi, to byli przecież Żydzi, a „Żyd nie jest pełnym człowiekiem”. Paradoksalny jest fakt, że pomimo wszystko szanował ludzi walczących w powstaniu. Szanowna komisjo nie chcę usprawiedliwiać, ani nawet oceniać czynów Jurgena Stroopa. Mogę jednak stwierdzić, że nie był on tylko katem, był również ofiarą systemu, który zawładnął jego umysłem.
Kolejną grupą ludzi, których możemy zaliczyć do grona katów są SS-mani i Własowcy. To właśnie Własowcy brali udział w likwidacji getta warszawskiego, mieli zwierzęcy pęd do zabijania. Gdy wchodzili do szpitali na oddziały porodowe, wyrzucali niemowlęta przez okno, na wozy z trupami. Charakteryzowali się szczególnym bestialstwem przykładem na to jest gwałt dokonany na dziewczynie w sali gimnastycznej opisany w „Zdążyć przed Panem Bogiem”.
Moim zdaniem, chociaż nie tylko moim Własowcy nie mili innego wyjścia, musieli być jeszcze gorsi by wzbudzić respekt w oczach Niemców. Nie zastanawiali się nad tym jak krzywdzą ludzi, jak bestialsko zachowują się w stosunku do dzieci, kobiet, które może mają za sobą swój pierwszy raz za sprawą takiego gwałtu. Robili to wszystko w dobrej wierze, chcieli doprowadzić swój naród do wolności, by nic takiego nie przytrafiło się ich kobietom, dzieciom, bliskim. Jest to dla nas niezrozumiała sytuacja jak można budować swoje szczęście na cierpieniu innych ludzi, ale przecież często robimy to samo. Jak więc możemy wypowiadać się w imieniu ludzi, którzy być może byli do tego zmuszani. Pomijam oczywiście jednostki, które dokonywały tych wszystkich morderstw, dla własnej przyjemności, lub dla zdobycia lepszej pozycji czy pieniędzy.
Szanowna komisjo chciałabym teraz omówić perspektywę ofiary, która może być nieco subiektywna z racji, że człowiekowi zawsze jest bliższa osoba poszkodowana.
Ofiarami są osoby, które przeżyły piekło II Wojny Światowej, Holocaustu, getta oraz powstania w nim. Getto samo w sobie nie jest niczym złym, wymierzonym przeciwko ludzkości. Wiemy, bowiem, że Żydzi tysiące lat żyli w diasporach (istnienie narodu bez własnej państwowości), izolując się tym samym od ogółu, stwarzając mniejszość narodową.
Jednak rozporządzenie, że Żydzi nie mogą wychodzić z getta, otoczenie tej dzielnicy murem, pilnowanie jej oraz zastraszanie i zabijanie mieszkańców jest faktycznym złem.
Pierwsza osobą, którą możemy zaliczyć do grupy ofiar jest z całą pewnością Władysław Szpilman oraz jego rodzina. Władysław Szpilman był wybitnym pianistą oraz kompozytorem polskim, od 1933 roku pracował dla Polskiego Radia.
Rodzina Szpilmanów była pochodzenia żydowskiego, więc również oni nie byli w stanie uchronić się przed widmem holocaustu. Mogli uciekać, wyjechać z kraju, woleli jednak pozostać w swym rodzinnym domu, w getcie, wszyscy razem. Władysław Szpilman miał trójkę rodzeństwa Halinę, Reginę i brata Henryka, oraz rodziców Samuela i Edwardę. Początek II Wojny Światowej oraz rozporządzenia niemieckie w sprawie nacji żydowskiej przewróciły życie Szpilmanów do góry nogami. Zaczęła się walka o przetrwanie, o to by jeszcze nie dziś niemieckie oddziały zaciągnęły właśnie ich na Umschlagplatz. Po śmierci bliskich Władysław nie miał czasu rozpaczać, jego życie to ciągła walka o byt. Na podstawie jego postaci można zauważyć, że człowiek może zatracić swe człowieczeństwo w momencie gdy jego jedyną wartością staje się życie, które ktoś próbuje mu odebrać, „bo tak”. Jak to napisał G.H Grudźiński :”Człowiek jest ludzki tylko w ludzkich warunkach”, a warunki, w których przebywał Szpilman z całą pewnością takie nie są. Obraz Szpilmana podczas obławy w getcie ukazuje nam człowieka przechodzącego pewny rodzaj metamorfozy. Władysław niegdyś szanowany, wpływowy, inteligentny człowiek teraz kierujący się zwierzęcymi instynktami. Szpilman nie brał udziału w powstaniu ze względu na chorobę, bardzo żałował, że nie mógł pomóc ludziom, którzy walczą o tę samą ideę, którą on sam wyznaje. Walczą o godną śmierć nie mając nic oprócz marnego życia do stracenia. Szpilman jest przerażony tym, co dzieję się z ludźmi walczącymi. Widzi jak ludzie płoną wyskakując z okien, lub inni desperacko strzelają w kierunku wojsk niemieckich. Wydaje mu się, że jego udział w powstaniu mógłby cokolwiek zmienić, przynajmniej nie siedziałby bezczynnie w domu. Z każdym dniem widział coraz większe zło, przegraną powstańców, nienawiść niemiecką. Władysław Szpilman nie był bohaterem, mógł przecież wrócić na Umschlagplatz i zginąć z rodziną. Mógł również zginąć w imię człowieczeństwa jak np. Korczak czy ojciec Maksymilian Kolbe. Jednak nie mamy prawa mieć do niego pretensji, ponieważ chciał żyć. Szpilman nie miał skłonności do przesadzania, co jest dowodem na to, że również wydarzenia opisane w książce nie będą przesadzone. Mogą być jedynie opisane niezbyt szczegółowo z racji tej, że Szpilman spisywał pamiętniki już po wojnie. Pisząc pamiętniki dokonał on katharsis (oczyszczenia).
Szanowna komisjo kolejną ofiarą, którą chcę przedstawić jest Marek Edelman, ostatni żyjący przywódca powstania w getcie warszawskim. Bohatera tego można poznać między innymi w 2 książkach: „Zdążyć przed Panem Bogiem” H. Krall i w „…i była miłość w getcie” jego własnego autorstwa. „Zdążyć przed Panem Bogiem” to książka pisana językiem żywym, wywiadu. Ukazuje wspomnienia relacjonowane świeżo po wojnie, rany jeszcze nie zagoiły się, wyczuwalny jest ton nostalgiczny. „I była miłość w getcie” to książka wydana w tym roku, czytając ją można wyczuć, że Marek Edelman relacjonuje wydarzenia już z dużym dystansem, przyznaje się, że to, co mówi może nie do końca było takie samo w rzeczywistości, że może czegoś nie pamięta. Jacek Bocheński twierdzi, że tytuł książki tej brzmi biblijnie, i była miłość, znaczy to, że, miłość ta nie była najważniejsza i jedyna. W getcie panował strach, głód, przemoc, śmierć no i miłość, dzięki, której tak wielu ludzi przeżyło.
W obu tych książkach, które w swoisty sposób się dopełniają i uzupełniają, widzimy obraz powstania w getcie przedstawiony bez niepotrzebnego patosu. Na pytanie dlaczego to Anielewicz został przywódcą powstania pada prosta, zadziwiająca odpowiedź – bo chciał. Widzimy ludzi, którzy ida na śmierć wiedzą, że nic nie jest w stanie ich uratować, którzy strasznie odczuwali obecność za murami getta karuzeli, którzy tak strasznie się bali, że nikt ich nie usłyszy.... nie zauważy ich poświecenia, ich śmierci. Powstanie w ustach Edelmana odarte jest z romantyczności, nie jest przedstawione mickiewiczowskim tonem, nie gloryfikuje bohaterów – nie musi! W swojej relacji, ludzie ginący w powstaniu są zwykli, maja imiona i nazwiska, są zwykłymi dziewczętami i chłopakami, którzy idą na śmierć, którzy nie chcą zostać upodleni śmiercią w komorach gazowych [DAJ TU ZE DWA CYTATY}
Zupełnie inaczej temat powstania w getcie warszawskim przedstawia nam Andrzej Szczypiorski w „Początku” – Henio Fichtelbaum, młodzieniec, który ukrywa się poza gettem, w chwili osiągnięcia dojrzałości – po stosunku z kobieta, postanawia wrócić i zginąć w getcie, decyduje się być człowiekiem a nie tchórzem. I tak samo, jak w poprzednich książkach, decyzja Henia, jest zwyczajna, pozbawiona patosu, sztucznego bohaterstwa. Henio wraca.... i jako jeden z wielu bezimiennych Żydów – ginie, a po jego prochach stąpać będą kolejne pokolenia wolnych warszawiaków...
Szanowna komisjo istnieje jeszcze trzecia perspektywa, otóż jest to perspektywa obserwatora, człowieka, który jest zarówno katem jak i ofiarą.
Obserwatorem tym jest z całą pewnością Wilm Hosenfeld, niemiecki oficer, kapitan człowiek, który potrafił mieć swoje zdanie pomimo terroru, jaki siały hitlerowskie Niemcy. Jego mentalność i tok rozumowania znacznie odbiegał od przeciętnych niemieckich wojskowych. Nie można zapomnieć również o tym, że pomógł on Władysławowi Szpilmanowi w ukrywaniu się oraz przynosił mu jedzenie, bez którego Szpilman na pewno by nie przeżył. Trudno jest zrozumieć, dlaczego tak zrobił, być może kierowały nim ludzkie uczucia, może było więcej ludzi, którym Wilm pomagał, a może wzruszyła go gra którą zaprezentował Szpilman ( musimy wiedzieć ze Hosenfeld, również interesował się muzyką). Wilm Hosenfeld spisał pamiętniki, z których jasno wynika, że nie zgadzał się z polityką niemiecką, uważał siebie i swoich niemieckich towarzyszy za morderców. Uważał, że normalny, zdrowy psychicznie człowiek nie jest w stanie wymyślić takich mordów, nie jest w stanie zabić bezbronną kobietę, małe niewinne niczemu dziecko, zabijać ludzi „hurtem”. Prawie w każdym zapisku twierdził, że, chociaż sam nie dokonuje aż takich okrucieństw, jest współwinny i, że pozwolę tu sobie użyć kolokwializmu wszyscy za to pójdą „do diabła”. Odczuwał, że ludzie patrzą na niego z nienawiścią, ale nie miał im tego za złe, wiedział, że zasłużył na takie traktowanie, i nie zdziwiłby się gdyby któregoś dnia ktoś splunął mu w twarz. Totalnie nie zgadzał się z tym, co się dzieje wokół niego, żałował, że w ogóle rozpoczęła się ta wojna. Wspomniałam już wcześniej, że Hosenfeld był i katem i ofiarom. Z całą pewnością był ofiarą systemu, jednostką, która z całą pewnością chciała się przeciwstawić temu systemowi, pamiętajmy jednak, że człowiek ten miał rodzinę. Z drugiej strony był katem, ponieważ był oficerem niemieckim i ileś osób musiał pobić, zabić lub skazać
Jak to w toku swojej wypowiedzi przedstawiłam, powstanie w getcie żydowskim w Warszawie nie było zrywem niepodległościowym, czy wolnościowym. Miało ono tylko jeden cel : pokazanie, że nie wszyscy Żydzi chcieli iść na śmierć bez słowa, bez protestu.... Oni chcieli pokazać : Jeszcze żyjemy.... Jesteśmy już prawie martwi, ale jesteśmy. Mamy wybór, a naszym wyborem jest śmierć: z karabinem, z granatem, a kiedy skończą się nam naboje, to z gołymi rękami rzucając się na wroga.... I zabierzemy ze sobą tylu Niemców ilu się tylko da. Damy świadectwo temu, że każdy człowiek jest wolny, że ostatnim dowodem tej wolności jest prawo do godnej śmierci, wśród towarzyszy, którzy bliżsi są nam ponad wszystko, bo wszystko nam odebrano....