Wymyślona przez siebie krótka powieść. Czasami zadają napisanie takiej. Tytuł: Tajemniczy Osobnik.
TAJEMNICZY OSOBNIK
Od kilku tygodni ginęły wszystkie zwierzęta Hrabiny de Bogaczuś. Po stracie kupowała sobie nowe, jednak wszystkich na dzień następny nie było. Była tym niezmiernie zmartwiona, dlatego wynajęła najlepszego detektywa, który miał rozwiązać tą trudną i tajemniczą sprawę. Hrabina wyjaśniła panu Sekreto ( tak miał na nazwisko detektyw) całą sprawę, i kazała mu się brać do pracy. Przez kilka dni detektyw chodził po posiadłości i analizował całą sprawę. Sprawdzał zamki we wszystkich drzwiach, poprosił Hrabinę o pokazanie miejsca gdzie jej zwierzęta często chodziły, oraz ich miejsce spania. Pewnego dnia spytał pracodawczynię:
- Kiedy widziała Pani swoje zwierzęta przed zaginięciem, a kiedy zorientowała się, że ich nie ma?
- Ostatnio widziałam je około godziny 18, a zobaczyłam ich zniknięcie pół godziny później.
- Dobrze. Czy w tym czasie słyszała je pani?
- Nie, nie słyszałam ich wcale. Pewnie spały. To była ich pora drzemki.
- Dobrze. Na razie tyle.
Detektyw był już pewien jak porywacz uprowadzał zwierzęta. Gdy spały podchodził do nich i podawał im bardzo mocny środek usypiający. Wtedy mógł spokojnie je wynosić nie robiąc hałasu. Nie wiedział tylko jak dostał się na posesje. Ogrodzenie jest wysokie, i na dodatek ostro zakończone, a wszystkie zamki są sprawne. Musiał mieć klucz. Detektyw jeszcze raz poprosił Hrabinę na rozmowę.
- Zastawimy na porywacza zasadzkę. Niech Pani kupi jednego kota, i zachowuje się jak gdyby nigdy nic.
- Dobrze, ale o co chodzi?
- Porywacz pewnie Panią obserwuje, i jak się dowie o nowym kocie będzie chciał go uprowadzić. Ponadto, ma on klucz na posesję, więc ustawimy kamerę na furtkę i będziemy czekać aż przyjdzie. Poinformuje mnie Pani o jego obecności przy bramie, a ja zaczaję się obok śpiącego kota. Gdy przyjdzie do niego, podejdę go od tyłu i obezwładnię. Złapany na pewno nam wszystko wyjaśni.
- Dobrze. Bardzo dobry plan.
Plan się powiódł, a porywacz zaczął mówić.
- Jestem bratem byłego lokaja, który u Pani pracował. Chciałem się zemścić za to, że go Pani zwolniła. Dał mi klucze do posesji, a ja zacząłem porywać zwierzęta, które tak pani kocha. Wiedziałem, że to będzie dla Pani najgorsza kara.
- Tak. Nie mogłam przeżyć rozstania się z nimi. A zwolniłam pana brata, gdyż wszystko robił źle. Rozbijał wszystkie talerze, rozlewał napoje.
- Tego nie wiedziałem. Mówił, że wszystko robił dobrze, a Pani się po prostu znudził. Oddam Pani wszystkie zwierzęta. Nie robiłem im krzywdy, lecz dobrze traktowałem. Proszę mi wybaczyć, a ja sobie poważnie porozmawiam z bratem.
- Dobrze. Wybaczam panu, tylko proszę tak więcej nie robić.
- Tak, oczywiście.
- A panu, panie Sekreto, dziękuję za rozwiązanie tej trudnej sprawy. Oto wynagrodzenie. Nie będzie pan już potrzebny. Do widzenia.
- Dziękuję. Do widzenia.