Napisz opowiadanie ,,Ostrzezenie szczurow". Pamietaj o wstepie rozwinieciu i zakonczeniu. prosze to na jutro daje naj i chodzi tu o Ksiazke Dr. Dolitlle

Napisz opowiadanie ,,Ostrzezenie szczurow". Pamietaj o wstepie rozwinieciu i zakonczeniu. prosze to na jutro daje naj i chodzi tu o Ksiazke Dr. Dolitlle
Odpowiedź

Ogólnie to chodziłoam do klasy na poziomie - średnie nigdy poniżej 4 zero, po koniec roku połowa ludzi z wyróżnieniami, przychylność pani dyrektor, zachowania wzorowe, bardzo dobre, względnie dobre, wyjątek odpowiednie. Mieszanka ,, różnych narodowości", oczywiście pod wzlędem charakteru czy osobowości. Jednak te wsyzstkie czynniki nie uchroniły mojej 3b gimnazjum od katastrofy, która całkowicie odminiła NAS. A wszystko, tak jka zwykle zaczęło się całkiem niewinnie. Nauczycielka od geografii na miesięcznym zwolnieniu lekarskim, wszechobecne zadowolenie z zorganizowanych luźnych zastępstw. Nikt nie narzekał. Dokłanie był to piąty kwietnia. Ptaki śpiewały, latając przy okazji po niebie jak po litrze wódki, pary zakochanych coraz częściej pokazywały sie na ulice, a staruszki kroczyły za swoimi wypielęgnowanymi pudlami, które uznawałam zawsze, bezwzględnie za szczyt brzydoty. Przepraszam, jeśli kogos tym uraziłam. Więc idąc spokojnie do szkoły, wtopiłam się w ten wiosenny miejski krajobraz, myśląc że ja tak właściwie tam nie pasuję. I wtedy z zamyśalń wyrwał mnie taki oto widok: nauczycielka od geografii, prowadzona przez jakąś młodą panią, w taki sposób, jakby kompletnie nic nie widizała. Bo ona była ślepa... Coś we mnie pękło. Zamrugałam szybko powiekami, aby nie pozwolić aby łzy wydostałuy sie na światło dzienne. Nie tutaj. Boże, biedna kobieta. Co się z nią stało przez te 30 dni?, w głowie kotłowałam mi się tylko tak myśl. I to na tyle uporczywie, że zaraz poinformowałam całą kl;ase. A włąsnie dziś, miała być geografia. Z NIĄ. - Trzeba coś koniecznie wymyślić - powiedizał zupełnie bezsensu Kacper. - Brawo, geniuszu - odparłam trochę nieuprzejmie, ale to z chcęci wywyższenia sie nad chłopakiem. - Przestańcie moze, co? Mamy powazniejszy problem niz wasze spory - zbesztala nas Jula, okrecajac pasmo blond wlosow wokol swojego palaca. - Wiec? - spytał wyraznie zainteresowany cala sprawa Bartek. Cisza. Po prostu nikt z nas nie wymysl cos na tyle konstruktywnego, żeby wcielić ten plan w życie. - Pożyjemy, zobaczymy -  Kacper  przerwal nabrzmial trescia ciszę. - Albo na odwrót - dodał ciszej, choć uslyszałam. Pani Waraksa weszła do klasy chwiejnym krokiem. Chcialm podbiec do niej i jej pomoc, ale Kasia w pore kopnela mnie pod lawka. Ona nie moze o tym wiedizeć. - Zacznę lekcję od sprawdzenia waszych wiadomości - otowrzyła dziennik. Napięcie. - Nowak - zwróciła sie do Kacpra. - Podziel pływy i zcharekteryzuj je krótko. - No wiec mamy plywy syzygijne i tego... - utknal. -No wiec są jeszcze... Otworzył kasiażkę. Klasa zaczęła szeptać zeby nie wykorzystywal sytuacji. - Nie podpowiadać! - krzyknela nauczyceilka. - Jedynka. Siadaj. Takie rzeczy były już na porzadku dziennym - wirus zarazil pozostale przedmioty - matematykę, fizyke, chemię. Malo kto sie uczyl - kazdy z nas mial przygotowana sciagę, urywal się z lekcji, lapal uwaga za uwaga, nagana nie nagana, po prostu norma. Palenie, picie - rutyna. Pod koniec roku prawie kiblowal. A wszystko przez czyjes nieszczescie...

Dodaj swoją odpowiedź