Opisz ,,POWSTANIE ERY ATOMOWEJ"tak żeby było to można opowiedzieć. ps:Na poziomie trzecio gimnazjalisty !

Opisz ,,POWSTANIE ERY ATOMOWEJ"tak żeby było to można opowiedzieć. ps:Na poziomie trzecio gimnazjalisty !
Odpowiedź

Historia powstania pierwszej bomby atomowej sięga końca lat 30. XX wieku. Kilka dni przed wybuchem II wojny światowej przebywający w USA noblista włoskiego pochodzenia Enrico Fermi starał się przekonać rząd amerykański do budowy bomby atomowej, aby wyprzedzić nazistów, którzy dążyli do skonstruowania takiej broni. W październiku 1939 do rąk własnych prezydenta Stanów Zjednoczonych F. D. Roosevelta trafił list wybitnych naukowców, Alberta Einsteina i Leo Szilarda, zawierający informację o możliwości skonstruowania całkowicie nowej bomby oraz o realnym zagrożeniu ze strony reżimu nazistowskiego, który mógł jako pierwszy ją stworzyć. Prezydent zainteresował się tematem na tyle mocno, że natychmiast polecił wdrożyć badania nad badaniami atomu. 6 grudnia 1939 roku rząd USA podjął decyzję o specjalnym finansowaniu badań nad bronią atomową., jednakże mimo tego prace posuwały się dość opieszale. Dopiero po japońskim uderzeniu na bazę marynarki USA w Pearl Harbor gwałtownie wzrosło zainteresowanie Stanów Zjednoczonych bombą atomową. W lutym 1941 roku na badania związane z atomem przeznaczono zaledwie 6 tysięcy dolarów. Cztery lata później kwota ta urosła do astronomicznych 2 miliardy dolarów! W roku 1942 został zainicjowany supertajny projekt o kryptonimie „Manhattan” obejmujący ogół prac związanych z produkcją amerykańskiej, „rodzimej” bomby atomowej. Badania prowadzono w trzech ważnych ośrodkach: na uniwersytetach w Chicago, Berkeley i Nowym Jorku, w Coulmbia Univesity. Ponadto w prace zaangażowano wiele laboratoriów m.in. w Oak Ridge, Hanford, a przede wszystkim w Los Alamos. To właśnie w tym miasteczku w stanie Nowy Meksyk utworzono główny ośrodek badań jądrowych. Nad konstrukcją bomby atomowej głowiły się tam najwybitniejsze umysły tamtych czasów: Enrico Fermi - włoski fizyk, noblista. Konstruktor pierwszego reaktora atomowego Niels Bohr – Duńczyk, noblista. Jeden z najwybitniejszych fizyków-atomistów u progu wojny Ernest Lawrence – jeden z najwybitniejszych fizyków amerykańskich, kierownik laboratorium promieniotwórczości w Berkeley Harold Urey – chemik, noblista. W Los Alamos był specjalistą od otrzymywania izotopu uranu Leo Szilard – węgierski fizyk, współtwórca pierwszego reaktora. Inspirator wspomnianego słynnego listu ostrzegawczego do Roosevelta Edward Teller – jeden z bliższych współpracowników Oppenheimera Albert Einstein – jeden z największych fizyków świata. Robert Oppenheimer – profesor uniwersytetu Berkeley, kierował badaniami nad “Projektem Manhattan” Od lipca 1942 roku na czele zespołu naukowców prowadzących badania stanął 39-letni Robert Jacob Oppenheimer, energiczny i wyjątkowy zdolny człowiek. Pod jego kierownictwem prace zaczęły iść coraz szybciej. W sierpniu tego roku USA i Wielka Brytania zawarły porozumienie o wspólnym konstruowaniu bomby „A”. Porozumienie to zostało nazwane DSM – Development of Substitute Material. Miesiąc później armia amerykańska objęła kontrolę nad naukowcami z Los Alamos, a wojskowym dowódcą „Projektu Manhattan” mianowany został gen. Leslie Groves. Już w październiku 1942 roku Enrico Fermi doprowadził do kontrolowanej reakcji łańcuchowej w reaktorze atomowym własnej konstrukcji. Był to milowy krok na „atomowej drodze”. W maju roku następnego w prace nad projektem zaangażowano już ponad 100 tys. ludzi. Rok później, w ramach przygotowania do bojowego użycia nowej bomby, powstaje specjalna 509. Grupa Lotnicza 20. Armii powietrznej z bazą na Kubie, złożona z B-29 Superfortress. Badania zmierzały powoli ku końcowi, kiedy w kwietniu 1945 r. umarł prezydent Roosevelt. „Atomową schedę” po nim obejmuje dotychczasowy wiceprezydent, Harry Truman. To właśnie on jest odpowiedzialny za podjęcie strasznej decyzji o zrzuceniu bomb atomowych na wciąż zaciekle broniące się Cesarstwo Japonii. Decyzja ta podyktowana została obawą, iż wojska USA poniosą olbrzymie straty, gdyby miało dojść do inwazji na Wyspy Japońskie, których mieszkańcy byli bardzo zdeterminowani i nie cofnęliby się, nawet gdyby mieli poświęcić miliony obywateli „dla Cesarza”. Samobójcy Kamikaze udowodnili dobitnie, że nie liczą się z życiem, byle tylko zadać jak największe straty wrogowi. Japoński sztab generalny zakładał, że do realizacji planu „Ketsu-Go” (Decyzja), czyli obrony Japonii, mogli zaangażować 2,5 miliona żołnierzy oraz około 32 milionów członków ruchów paramilitarnych i „pospolitego ruszenia”. Bez mrugnięcia okiem posłaliby ich wszystkich na śmierć, zadając przy tym ciężkie straty wojskom inwazyjnym. Bomba „A” mogła zapobiec takiemu wariantowi. Demonstracja potęgi USA, mogącej dzięki nowej broni zniszczyć dowolne japońskie miasto, miała zmusić Cesarstwo do kapitulacji bez rozlewu krwi amerykańskich żołnierzy. Ponadto potęga nowej bomby miała utrzymać w szachu imperialistyczne zakusy Związku Radzieckiego, którego przywódca, Józef Stalin, pod koniec wojny zaczął zrzucać „owczą skórę” w której tak się podobał Rooseveltowi.

ja w 2 gimnazjum jestem :( nie pomoge ci . nie bierzemy takich tematów.

Dodaj swoją odpowiedź