Opowiem wam historię która zdażyła się naprawdę, w mojej szkole. Miała ona miejsce miesiąc temu w mojej klasie. Wraz z moim najlepszym przyjacielem sprzątaliśmy klasę po lekcjach. Był on bardzo blady myślałem że z zimną więc nic sobie z tego nie robiłem. Nagle gdy skończyliśmy on upadł na ziemię i nie odpowiadał. Spanikowałem i nie wiedziałem co zrobić bo nie miałem kursu pierwszej pomocy. Na szczęście na korytarzu stał dyrektor to z całej siły do niego pobiegłem. Opowiedziałem mu szybko i pobiegliśmy spowrotem do klasy. Dyrektor zadzwonił po pogotowie i po 10 minutach było już w karetce w drodze do szpitala. Odwiedzałem go codziennie ale i tak nie było z nim kontaktu. Dowiedziałem się że jest na coś chory i zakazano mi przychodzić do niego w odwiedziny. Podobno tydzień później się obudził i trzy dni był w szpitalu a potem przeprowadził się do Niemczech. Nigdy już nie miałem z nim kontaktu... Strasznie za nim tęsknię. Mam straszne wyżuty sumienie że to przeze mnie.
Dzień zapowiadał się zupełnie zwyczajnie...Była godzina siódma czterdzieści jak zawsze o tej porze,byłem już w szkole i czekałem pod salą na lekcje. W szkole nie było nigdy jeszcze wszystkich uczniów, ponieważ lekcje zaczynały się o ósmej,ale tego dnia wydawało mi się,że jestem w szkole zupełnie sam. Za oknem hulał wiatr, nie było za ciepło, co jakiś czas w okno uderzała stara gałąź.Nie ukrywam byłem przerażony. Na szczęście,powoli zaczęli schodzić się znajomi,było mi raźniej. Z mojej klasy nie przyszedł jednak nikt. Było już dawno po ósmej,a lekcje się nie zaczęły.Znowu siedziałem samotnie na ławce i czekałem na rozwój sytuacji. Poszedłem do szatni po kurtkę, bo było mi coraz zimniej.W pewnej chwili na całym piętrze wiatr otworzył gwałtownie okna.Zaczął padać zimny deszcz,a jego krople wlatywały przez szkolne okna. Ptaki krakały przeraźliwie,a krople deszczu odbijały się o posadzkę. Zastanawiałem się czemu nikt nie przyszedł zamknąć okien.Postanowiłem poszukać pani sprzątaczki,ale jej też dzisiaj nie było...Zadzwonił dzwonek,ale garstka uczniów,których widziałem nie zeszła na przerwę. Byłem zdenerwowany. Poszedłem pod gabinet dyrektora i wszystko już wiedziałem. Na drzwiach widniał napis "Z POWODU WARUNKÓW ATMOSFERYCZNYCH,LEKCJE ZACZYNAJĄ SIĘ OD GODZINY 11". Mój stres zamienił się w śmiech. Nic w życiu dotąd nie sprawiło mi takiej ulgi! Panika jaką przeżyłem w ten dzień w szkole była większa nawet od tej na sprawdzianie z matematyki! Wiem,że długo będę pamiętał wydarzenia z tego poranka, do dziś przed oczami czasami mam naszą szkołę wyglądającą jak z horroru.