Emigracja ludności polskiej na przełomie XIX i XX wieku. Przedstaw jej przyczyny, kierunki oraz oceń skutki emigracji zarobkowej.
Przez pierwsze lata po powstaniu listopadowym polskiemu życiu politycznemu nadawała ton wielka emigracja. U genezy jej nie tylko legł wzmożony terror i ucisk narodowy we wszystkich trzech zaborach, była ona wyrazem protestu przeciwko podporządkowywaniu obcej przemocy losów Polski, emigranci mieli także nadzieję na łatwiejsze pozyskanie, dzięki swej obecności w krajach zachodnich, pomocy ich ludów czy rządów dla odzyskania niezależności. Nadzieje te nie były całkiem bezpodstawne – wrzenie rewolucyjne w Europie nadal utrzymywało się, a powitanie zgotowane uchodźcom zdawało się potwierdzać słuszność ich postawy.
Trzon emigracji stanowili wojskowi z korpusów, które po upadku Warszawy przekroczyły granice zaboru pruskiego i austriackiego. Zostali oni internowani. Część z nich na podstawie porozumienia z carem władze tych zaborów skłoniły podstępem lub przymusem do powrotu do królestwa. Powoływały się przy tym na amnestię ogłoszoną przez Mikołaja I, która obejmowała wszystkich uczestników walk z wyjątkiem członków rządu i sejmu, a także czołowych działaczy Nocy Listopadowej i ruchu 15 sierpnia. W rzeczywistości caratowi zależało specjalnie na żołnierzach i podoficerach, których po powrocie siłą wcielano do armii rosyjskiej. Mimo nacisków, wielu powstańców nie zdecydowało się jednak wracać do Królestwa. Znaczna grupa pozostała na miejscu, wzmacniając żywioły rewolucyjne, zwłaszcza w Poznańskiem i w Galicji (skąd ich wszakże w 1833 r. zmuszono ponownie do emigracji). Wreszcie do 9 tys. osób, wliczając w to i cywilnych członków władz powstańczych, udało się wielkimi kolumnami na zachód.
Większość emigracji stanowili oficerowie nieprzygotowani do pracy w innym zawodzie. Odpowiadało to zresztą składowi społecznemu - w ¾ skład emigracji był inteligencko-szlachecki, tylko w ¼ plebejsko-chłopski. Przez pierwsze lata po powstaniu,
w nadziei na rychły powrót do kraju, utrzymywała się nadal wśród emigracji pewna dyscyplina wojskowa. Później natomiast znaczna część emigrantów starała się stworzyć sobie lepsze warunki bytowe. Ludzie młodsi studiowali, głównie w szkołach medycznych
i technicznych. Inni od razu podejmowali pracę zawodową. Niektórzy wtopili się wkrótce
w nowe środowisko, wyróżniając się osiągnięciami i zdobywając sobie wybitną pozycję. Większość wszakże musiała się zadowalać mizerną płacą robotników, jeśli nie zdecydowała się na zaciąg do francuskiej Legii Cudzoziemskiej, pilnującej interesów kolonistów
w Algierii. Przez dłuższy ten czas koła emigranckie dostarczały głównej kadry działaczy zarówno krajowi, jak i ogólnoeuropejskiemu ruchowi wolnościowemu.
Gdy ustalały się programy i dążenia lewicy polskiej, silniejsze formy organizacyjne przybrał także obóz konserwatywny. Arystokracja i bogata szlachta, która udała się na emigrację, skupiała się wokół osoby ks. Adama Czartoryskiego. Od jego też rezydencji paryskiej przybrała nazwę obozu Hotelu Lambert. Także ten obóz myślał o odbudowie państwa polskiego, obawiał się jednak wszelkich pociągnięć rewolucyjnych. Nieuniknione nadejście stosunków kapitalistycznych usiłował więc odsunąć przez rozłożenie procesu likwidacji pańszczyzny czy uwłaszczenia na dłuższy czas. Chodziło bowiem o utrzymanie nie uszczuplonego wpływu szlachty posiadającej na rządy w przyszłej Polsce. Stąd starano się uspokoić dążenia powstańcze, uważając, że odbudowa państwa polskiego może nastąpić tylko w wyniku interwencji zewnętrznej, tj. wojny państw zachodnich z Rosją, czy powszechnej wojny europejskiej. Ten program liberalno-ziemiański był w pewnej mierze wynikiem zmiany postawy samego przywódcy obozu i wzrastających wpływów dawnych „kaliszan”. Nie odrzucając samej idei powstańczej, godząc się na bardzo ograniczone i rozłożone w czasie reformy społeczne, obóz ten przede wszystkim podkreślał potrzebę silnej władzy
w przyszłej Polsce. Spóźnieni wielbiciele absolutyzmu uznawali więc bez zastrzeżeń autorytet ks. Adama. Nawet Mochnacki chciał go pasować na wodza przyszłego powstania.
W 1833 r. powstał tajny Związek Jedności Narodowej, który występował z wyraźnym programem monarchicznym, sugerując powołanie na tron Adama Czartoryskiego.
O uzyskanie poparcia dla tych tendencji monarchicznych zabiegało też jawne Towarzystwo Monarchiczne 3 Maja. Obie te organizacje nie miały jednak wielu zwolenników, a postępowanie ks. Adama budziło nawet głośne protesty emigracji, gdy np. próbował zabiegać o przywrócenie postanowień kongresu wiedeńskiego w odniesieniu do Polski.
Pozytywne skutki działania Hotelu Lambert przejawiły się w pozyskaniu sympatyków dla sprawy polskiej i w zainteresowaniu nią polityków, zwłaszcza Francji i Anglii. W Londynie doszło do powstania Towarzystwa Literackiego Przyjaciół Polski, które przez kilkadziesiąt lat propagowało sprawę polską w opinii brytyjskiej i udzielało pomocy emigrantom. Czartoryski próbował sięgać na terenie angielskim także do parlamentu – jednak zgłoszony tam wniosek o nieuznawanie stanu stworzonego przez Mikołaja I w Królestwie po powstaniu upadł z obawy przed zatargiem z Rosją. Poruszano też sprawę polską we francuskiej Izbie Deputowanych.
Główne swe nadzieje wiązał wszakże Czartoryski z narastającym konfliktem na Bliskim Wschodzie i na Bałkanach. Spodziewał się bowiem, że rywalizacja państw zachodnich z Rosją i Austrią na tym terenie doprowadzi do wojny, która jego zdaniem była nieodzownym warunkiem powodzenia wszelkiej akcji powstańczej na ziemiach polskich.
Hotel Lambert zorganizował więc całą sieć polskich agentów dyplomatycznych, którzy działali zarówno na terenie Stambułu, czy w krajach bałkańskich zależnych od Turcji, jak i w Afganistanie, Persji i na Kaukazie, gdzie Polacy zwłaszcza starali się pomagać Gruzinom walczącym z caratem. Agenci Czartoryskiego współdziałali z dyplomacją francuską i angielską, szczególnie w zwalczaniu wpływów rosyjskich. Przeciwstawiając się reprezentowanym przez Petersburg tendencjom panslawistycznym, popierali dążenia ludów bałkańskich do zdobycia niezależności. Przedstawiciele obozu Hotelu Lambert odegrali poważną rolę w rozwoju obozu liberalnego w Rumunii i Serbii oraz przyczynili się do pobudzenia świadomości narodowej w Bułgarii. O ile też zawiodły nadzieje Czartoryskiego na wykorzystanie konfliktu na Bliskim Wschodzie w interesie polskim, o tyle rozbudzanie dążeń narodowowyzwoleńczych na Bałkanach tworzyło korzystniejsze warunki do zasadniczej zmiany układu sił międzynarodowych w Europie Wschodniej.
Pożyteczną role odegrał obóz Hotelu Lambert przy organizowaniu opieki materialnej nad emigrantami, a także przez popieranie działalności naukowej i oświaty. Patronował również dokształcaniu młodych oficerów i sztabowców. Natomiast ze sprzeciwem ze strony demokratów spotkały się próby organizowania legionów polskich w obcej służbie; podejmowane przez obóz Czartoryskiego starania o stworzenie takich legionów w Hiszpanii, Portugalii czy nawet Egipcie nie dały poważniejszych rezultatów.
Deklarując swe przywiązanie do katolicyzmu, obóz Hotelu Lambert starał się także o pozyskanie przychylności kurii rzymskiej. Gdy demokraci potępiali stanowisko papieża Grzegorza XVI, który w encyklice Cum Primum uznał powstanie listopadowe za dzieło „wichrzycieli” i zdradę prawowitego monarchy, Czartoryski usiłował wykorzystać niesnaski, do jakich doszło między papieżem a carem na tle nacisków Mikołaja I na Kościół katolicki na ziemiach polskich i litewskich. Okazało się z czasem, że to Watykan wyzyskał stosunki z Polakami w celu wzmocnienia swej pozycji wobec Petersburga i w 1847 r. papież podpisał konkordat (nietrwały co prawda) z carem.
Nie brakło zresztą w tym czasie wśród emigrantów zagorzałych zwolenników Watykanu, którzy twierdzili, że tylko przez pełne posłuszeństwo wobec Kościoła Polska zmartwychwstanie. Doprowadziło to do założenia w Rzymie polskiego zakonu zmartwychwstańców, który zdobył sobie pewien wpływ na kraj, na arystokracje, tworząc zalążki obozu ultrakatolickiego, zwanego ultramontańskim, podporządkowanego kurii rzymskiej.
Rozwój kultury polskiej na emigracji.
Obok oddziaływania politycznego duże znaczenie miały także wpływy kulturalne emigracji na kraj. Na Zachodzie znaleźli się wtedy, na dobrowolnej czy przymusowej emigracji, najwybitniejsi polscy pisarze i artyści: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Cyprian Kamil Norwid, Fryderyk Chopin, Piotr Michałowski. Tutaj powstały też i były ogłaszane liczne dzieła, które nie tylko opromieniały sławę imienia polskiego, ale umacniały także opór przeciwko uciskowi narodowemu i zachęcały do podejmowania dążeń niepodległościowych.
Szczególna rola przypadła wtedy dziełom literackim; istniejąca w kraju ostra cenzura zaborców nie dopuszczała bowiem do publikacji o charakterze patriotycznym. Potajemnie rozchodziły się więc po Polsce drukowane za granicą arcydzieła wielkich poetów romantyzmu, jak choćby Dziady i Księgi narodu i pielgrzymstwa Mickiewicza, Kordian Słowackiego czy Przedświt Krasińskiego. Głoszona w nich idea mesjanizmu wiary, że Polska była „mesjaszem narodów” i że jej cierpienia miały przynieść zbawienie całej ludzkości, podnosiła wartość oporu duchowego wobec przemocy zaborców i rozbudzała uczucia patriotyczne W podobnym kierunku – podniesienia wiary we własne wartości i możliwości narodu polskiego – oddziaływały także publikowane na emigracji dzieła historyczne – Joachima Lelewela czy zwłaszcza Mochnackiego Historia powstania polskiego w r. 1830-1831, która nawiązując do niedawnej przeszłości analizowała perspektywy ruchu powstańczego.
Żywe kontakty z europejską elitą umysłową pozwalały także na szybsze przyswajanie osiągnięć jej rewolucyjnej zwłaszcza myśli. Odbicie tych poglądów można znaleźć w dziełach Ludwika Królikowskiego czy Jana Czyńskiego, poświęconym problemom filozofii społecznej, czy w rozważaniach Karola Stolzmana nad partyzantką. Jakkolwiek problemy własnego narodu przede wszystkim poruszały wielkich twórców na emigracji, potrafili oni jednocześnie dostrzegać głębokie związki istniejące między sprawą polską a rozwojem dążeń rewolucyjnych w całej Europie. Dzięki temu, zachowując w pełni swą oryginalność, stawali się w stopniu nieosiągalnym przez ich poprzedników współtwórcami nowatorskich tendencji w ówczesnej kulturze europejskiej. Pobyt na Zachodzie sprzyjał poszerzeniu ich możliwości twórczych, ułatwił także oddziaływanie na koryfeuszy kultury europejskiej. Gdy gasły nadzieje na rychły powrót do kraju, uczono się szukać ratunku w mistycyzmie i w wierze w pomoc czynników nadprzyrodzonych. Tym tłumaczyć można silny wpływ, jaki zdobył sobie na część emigrantów, w tym na samego Mickiewicza i Słowackiego, Andrzej Towiański.
Wpływ emigracji, silny w pierwszym dziesięcioleciu popowstaniowym, zaczął potem słabnąć. Ulegały zmianom stosunki na ziemiach polskich, przekształcała się struktura społeczna, budziły się nowe dążenia. Emigranci, którzy stale mieli w oczach Polskę z 1831 r., nie dostrzegali albo nie rozumieli tych przemian. Niewiele pod tym względem zmieniały późniejsze, drobne zresztą, fale emigracyjne – spiskowców galicyjskich czy zwłaszcza uczestników Wiosny Ludów. Wskutek tego drogi emigracji i kraju rozchodziły się coraz bardziej. Przynajmniej jednak do Wiosny Ludów wzajemne związki były jeszcze silne i emigracja starała się uczestniczyć oraz pomagać we wszystkich akcjach niepodległościowych i społecznych w kraju. Do powstania styczniowego na emigracji opierała się cała polska działalność dyplomatyczna. Następne pokolenie uległo jednak całkowitemu niemal wynarodowieniu i gdy wymarli przywódcy duchowi i polityczni wielkiej emigracji, zabrakło autorytetów zdolnych do podtrzymania dawnej postawy i pozycji emigrantów.