Dnia 12 lutego 2010r o godzinie 8.00 zebraliśmy się w szkole. Celem naszej wyprawy było był Teatrze w Krakowie. Chwilę czekaliśmy na spóźnialskich. Później poszliśmy na pobliskie targowisko miejskie, gdzie czekał na nas autobus. Gdy już każdy zajął swoje miejsce, ruszyliśmy w trasę, która wiodła, aż pod sam teatr. W autokarze nie było słychać żadnych krzyków, ani śmiechów to chyba dlatego, że każdemu chciało się spać. Na miejsce dojechaliśmy bardzo szybko. Dlatego długo czekaliśmy na rozpoczęcie sztuki. Spektakl miał się zacząć o godzinie 10.00, lecz aktorzy mięli trochę spóźnienia… Na początku wyszedł konferansjer na środek sceny i opowiedział o sztuce jaką będziemy oglądać, po czym zeszedł ze sceny. Pierwsze wrażenia: po naszych minach było widać zaskoczenie, ponieważ po odsłonięciu kurtyny wydostał się dym. Z gęstego dymu zaczęły wyłaniać się trzy wiedzmy. Jak później się okazało, to one zadecydowały o losie tytułowego Makbeta. Bardzo dużą role w przedstawieniu odegrała muzyka, która była fantastycznie skomponowana z tym co działo się na scenie co bardzo mi się podobało. Wprowadzała widza w nastrój sztuki. Ogólnie spektakl osobiście mi się podobał. Zaraz po spektaklu wróciliśmy wesoło. W szkole byliśmy około 14.00. Droga minęła bardzo szybko i bez żadnych kolizji. Wróciliśmy cali i zdrowi, nic się nikomu nie stało.
Bardzo pilnie potrzebuje jakieś sprawozdanie Z TEATRU z elementami recenzji. PROSZE O SZYBKIE ROZWIĄZANIE.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź