Fryderyk Chopin - praca nietypowa

Wywiad z F.F.Chopinem



- Dzień dobry
- Dzień dobry
- Czy mógłby się pan przedstawić ?
- Tak, oczywiście. Nazywam się Fryderyk Franciszek Chopin i jestem polskim muzykiem i kompozytorem
- Czy nadanie ci tych imion było przypadkowe czy...
- Nie, nie było przypadkowe Imiona Fryderyk i Franciszek nadano mi na cześć ojca chrzestnego, młodego hrabiego Fryderyka Skarbka, i dziadka - Franois Chopin.
- Kiedy i gdzie się pan urodził?
- Urodziłem się we wsi Żelazowa Wola koło Sochaczewa 1 marca 1810 roku, a nie jak podaje metryka chrztu -
22 lutego. Tylko moja matka, to znaczy moja rodzina, gospodyni pensjonatu i pani Jane Sterling znają datę moich urodzin... . Kilka miesięcy po moim urodzeniu moja rodzina przeprowadziła się do Warszawy.
- Co skłoniło twoją rodzinę do przeprowadzki?
- Głównym powodem przeniesienia się mojej rodziny do Warszawy było otrzymanie przez mojego ojca Mikołaja posady nauczyciela języka francuskiego w Liceum Warszawskim, a później nadto i w Szkole Kadetów Artylerii i Inżynierii oraz w Szkole Aplikacyjnej Wojskowej. Język francuski stawał się bardziej potrzebą niż zbytkiem; było to wynikiem utworzenie z części ziem polskich wyzwolonych w następstwie wojen napoleońskich Księstwa Warszawskiego, nowego, sojuszniczego państwa Francji
- Kiedy zaczął się przejawiać Twój wspaniały talent?
- Kiedy byłem 7-mio letnim chłopcem byłem już autorem dwóch polonezów g-moll i B-dur, a Poloneza As-dur skomponowałem mając 11 lat jako prezent imieninowy dla Wojciecha Żywnego.
- A co mógłbyś powiedzieć na temat swojej edukacji?
- W latach 1823-26 pobierałem naukę w Liceum Warszawskim, gdzie mój ojciec był profesorem. Jesienią 1826 roku zostałem studentem warszawskiej Szkoły Głównej Muzyki, naukę przerwałem jednak z powodów zdrowotnych.
- Kto nauczył cię grać?
- Na samym początku pobierałem naukę gry na fortepianie u mojej matki. A później moim nauczycielem został Wojciech Żywny, wszyscy mówili mi, że w Warszawie jest wielu dużo lepszych pianistów od niego, ale ja nie chciałem innego, pan Wojciech mi w zupełności wystarczał i według mnie jest on najlepszym nauczycielem jakiego mogłem mieć i naprawdę wspaniałym pianistą!!!
- A co robiłeś podczas wojny?
- 2 listopada 1830 roku wraz z przyjacielem wyjechałem do Austrii. Niewiele dni po naszym przybyciu do Wiednia przyszła wiadomość, że w Warszawie wybuchło powstanie przeciwko zależności Królestwa Polskiego od Rosji i obecności na tronie polskim cara. Rozpoczęła się wielomiesięczna wojna polsko-rosyjska. Uległem namową przyjaciół i pozostałem we Wiedniu, gdzie spędziłem osiem miesięcy. Myślę, że czasu tego nie zmarnowałem. Silne i dramatyczne przeżycia pobudziły moją wyobraźnię. Ludzie mówili, że dzieła skomponowane w tamtym czasie zawierały niezwykłą siłę i pasję jakiej dotąd nie znali.
- Co wydarzyło się potem?
- Jesienią 1831 roku pojechałem do Paryża, gdzie spotkałem wielu rodaków. Po Narodowej klęsce tysiące uchodźców (uczestników walk, polityków, ludzi kultury, poeci oraz niektórzy moi przyjaciele z Warszawy) szukało schronienia przed rosyjskimi okupantami w najbardziej przyjaznym im kraju i mieście. Związałem się w tym czasie blisko z tzw. Wielką Emigracją.
- Słyszałam, że Twoja pozycja jako artysty urosła w Paryżu bardzo szybko.
- Tak. Dzięki list polecającym, które przywiozłem z Wiednia, trafiłem od razu do środowiska muzycznego, które przyjęło mnie bardzo życzliwie. Myślę, że odniosłem duży sukces, z dnia na dzień stałem się w Paryżu znanym muzykiem.
- Czy coś jeszcze wydarzyło się w Paryżu?
- Tak. W Paryżu związałem się ze sławną pisarką francuską George Sand. Był to najszczęśliwszy okres w moim życiu od czasu opuszczenia rodzinnego domu.
- Czy w Twoim życiu były też inne kobiety ?
- Tak. Maria Wodzińska. Poznałem ją kiedy ona miała 16 lat, a ja 25. Miałem z nią wziąć ślub, ale jej matka Teresa Wodzińska stawiała wiele warunków a przede wszystkim w grę wchodziło moje zdrowie. W zimie bowiem na nowo pojawiła się u mnie utajona gruźlica z komplikacjami. Tak samo ojciec Marii nie wydał zgody na nasz ślub. Ale potem pojawiła się właśnie George i uczucie pomiędzy mną a Marią jak gdyby wygasło.
- Delfina Potocka. . . Co mógłbyś o niej powiedzieć.
- Niech to pozostanie tajemnicą .
- O twojej miłość do Delfiny mówi się że to tylko plotki. Twoje listy do niej uważane są za jedną z najbardziej tajemniczych spraw, za legendę. Naprawdę nie chcesz tego wyjaśnić?
- Nie, nic nie powiem. Jeżeli to jest tajemnicą to niech tajemnicą pozostanie. Każdy chce mieć jakiś swój sekret – niech to co działo się pomiędzy mną a Delfinom będzie moim sekretem.

- Nokturn cis-moll . . .
- Nokturn cis-moll - „nocne rozmyślanie o ojczyźnie”. Nokturn ten otwiera obraz równiny - zbliżony do obrazu, jaki roztacza przed nami jego poprzednik, Nokturn g-moll - równiny nad którą unosi się nie pieśń, lecz nucenie, nie pieśń szeroka i zapierająca oddech, jaką słyszymy w następnym <>, Nokturnie Des-dur, w całym zamyśle przeciwstawiającym się Nokturnowi cis-moll .
- Scherzo h-moll . . .
- Scherzo h-moll – skomponowane we Wiedniu na wieść o wybuchu powstania listopadowego. "Wyzwanie rzucone tym wszystkim, którzy chcieli żartów i zabawy ode mnie - młodego muzyka przeżywającego tak tragiczne momenty. Scherzo, nowa forma nawiązująca swym rytmem i fakturą do symfonicznych scherz Beethovena , Schuberta. Scherzo to swoiste, potężne dzieło, nagle ukazujące całą potęgę. Koncepcja Scherza h-moll jest nieco literacka. <> pomysłem jest użycie za temat do części środkowej melodii kolędowej. Zwłaszcza literacką koncepcją jest dramatyczne przejście od środkowej części Scherza do repryzy, gdy dwa zaczynające na nowo piekielny wicher akordy zamazują jak gdyby, kasują czy przysłaniają obraz podobny do obrazu Wyspiańskiego: <<...w głębi widać izbę niewielką mieszkalną i drzewko oświetlone i ustrojone, zawieszone u stropu. Nad kolebką pochylona matka ssać daje piersi dzieciątku i kołysze je w takt nuconej półgłosem kolędy>>
- Dziękuje za rozmowę!!


17 października 1849 roku Fryderyk Chopin zmarł na gruźlicę płuc. Został pochowany na cmentarzu Pere Lachaise w Paryżu. Zgodnie z ostatnią wolą wyjęte po śmierci serce Chopina siostra jego przywiozła do Warszawy, gdzie zostało w urnie wmurowane w filar kościoła Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu.

Dodaj swoją odpowiedź