Skawiński tułał się po całym świecie. Kiedy otrzymał pracę latarnika myślał, że tu pozostanie do śmierci. Stało się inaczej. Stracił pracę, bo zajęty czytaniem 'Pana Tadeusza', nie dopilnował swoich obowiązków. Następnego dnia widziano go na statku, który płynął do Nowego Jorku. Skawiński siedział na pokładzie statku. Czsem spoglądał w kierunku znikającej latarni. Inni pasażerowie spoglądali na samotnego starego człowieka. Nie rozmawiał on z nikim tylko coś przyciskał do piersi i wtedy uśmiechał się tajemniczo albo ukradkiem ocierał łzy. Drugiego dnia podróży podeszło do Skawińskiego jakieś małżeństwo. Kobieta pytała starca czy nie jest chory, czy dobrze się czuje. Mąż kobiety powiedział jeszcze, że obserwują go już od początku rejsu, bo cały czas siedzi w jednej pozycji. Zaproponował staremu, że zaprosi go na obiad, ale on powiedział, że jeśli mogą to niech przyniosą mu czystej wody do picia. Mężczyzna poszedł po wodę, a kobieta usiadła przy Skawińskim. Kobieta zapytałas sie czy ma pan zone,a skawinski odpowiedział nie.Pocałowal ja i byli kochankami.Uciekli na zagubiona wyspe i zyli dlugo i szczesliwie. Ładnie ?:)
Ja miała do napisania tez coś podobnego w skrócie ci to opisze: Skawiński po odpłynięciu z latarni dopłyną do panamy, znalazł tam sobie mieszkanie i prace w biblotece. chciał wrócić do Polski . potem siedzial na ławce i podszedł do neigo męzczyzna i zaczeli rozmawiać potem on sie spytał czy może napisać o nim ksia zke a z zysków mogłby wrócić do polski. on sie zgodził i poleciał do polski tam zył kilka lat a potem zmarła....