Z radością oczekuję zbliżającego się dnia dziecka, co roku proszę rodziców o różne fajne gadżety elektroniczne, ale są to raczej"marzenia ściętej głowy". W tym roku postanowiłam pójść po rozum do głowy i poprosiłam o pieniądze, za które przynajmiej kupię to, co mi się podoba. W ubiegłym roku, w tym wyczekiwanym dniu zaspałam i dzięki temu nie zdążyłam do teatru na przedstawienie wystawiane z tej okazji, mama skwitowała to znanym przysłowiem- "kto rano wstaje temu pan Bóg daje", ale zapomniała przy tym, że mam to we krwi po tacie, który jest strasznym leniuchem.
Był słoneczny poranek. Ptaki wesoło ćwierkotały. Blanka zerwała się na równe nogi. To już dziś ! Szybko pobiegła do łazienki. Ubrała się w niebieską, jedwabną sukienkę. Splotła włosy w gruby warkocz po czym zbiegła schodami do kuchni. Już w holu spotkała brata. Rozebrałaś się jak do rosołu rzucił i wybiegł na dwór. Gdy doszłam do kuchni przy stole siedział już mój tata. Mama smażyła jajka. Usiadłam obok taty. Byłam trochę zniesmaczona jajkami ,gdyż wolałam zjeść naleśniki z syropem klonowym. Ale jak powiadają ,,Lepszy rydz niż nic,,. Szybko wpałaszowałam jajko by nie ostygło. W końcu dziś jest dzień dziecka ! Po śniadaniu dostałam od mamy małego kotka. Wolałabym dostać pieska ale lepszy wróbel w garści niż gołąb co go wilk w pysku nosi. Następnie pobiegłam do mojej najlepszej przyjaciółki. Miała taką samą sukienkę jak ja ! Hah. Jej mama też to zauważyła mówiąc ,że jesteśmy podobne jak dwie krople wody. Mam nadzieję ,że pomogłam. Jest tu ok. 1 str. A4 ;)