Wyruszyłem statkiem w daleką podróż, trwała ona bardzo długo. Nie mogliśmy zawrócić do portu z powodu złych warunków pogodowych. Dryfowaliśmy razem z falami morza. W końcu woda wyrzuciła mnie na brzeg jakiejś wyspy. Nie widziałem na niej nikogo była to prawdziwa bezludna wyspa.Postanowiłem zebrać chrust,żeby rozpalić ognisko. Gdy mi się udało musiałem zbudować jakieś schronienie zebrałem drewno,liście i zbudowałem szałas. Dzień był męczący,przerażony poszedłem spać.
Na wyspie spędziłem kilkanaście dni. W końcu gdy znalazł mnie statek i zabrał do domu.
Jestem z siebie dumny, że dałem radę przetrwać. Teraz jestem gotowy na wszystko.