W 1661 roku Robert Boyle, wielki chemik XVII stulecia, opublikował pracę, w której opisał ciekawe doświadczenie. Działając rozcieńczonym kwasem solnym na opiłki żelazne, zauważył "rozgrzanie się mieszaniny i wyrzucenie obfitych dymów, które były tak łatwo palne, że po zbliżeniu płomienia świecy zapalały się z wielką siłą". Bliżej zajął się wodorem w 1766r. angielski chemik H. Cavendish, który uważał, że jest to czysty flogiston - hipotetyczna substancja uważana w XVII i XVIII w. za przyczynę palności. Wg teorii "flogistonu" - opracowanej przez chemików niemieckich J. J. Bechera i J. E. Stahla - wszystkie ciała palne, a w szczególności metale, miały składać się z "ziemi" i "flogistonu", a proces spalania - polegać na wydzielaniu flogistonu i uwalnianiu się "ziemi”, czyli tlenku. Dopiero pod koniec XVIII w. A. Lavoisier wykazał, że w rzeczywistości spalanie nie polega na utracie żadnej substancji, lecz na przyłączaniu tlenu. Teoria flogistonu, choć absolutnie błędna, przyczyniła się do rozwoju chemii.) W 1787r. A. Lavoisier uznał wodór za pierwiastek i nadał mu jego łacińską nazwę hudrogenium, która oznacza "tworzący wodę. W Polsce Jędrzej Śniadecki przetłumaczył hydrogenium pierwotnie na wodor, potem wodoród, a następnie chemicy nazywali ten gaz wód lub wod. Dopiero w 1900 roku Krakowska Akademia Umiejętności zatwierdziła dla tego pierwiastka nazwę wodór.
Historia odkrycia powietrza...
Bardzo pilnie potrzebne...!
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź