Odkąd tylko pamiętam moi rodzice stawiali mi poprzeczkę bardzo wysoko. Byłem ich pupilem. Często podczas rodzinnych przyjęć, chowając się w swoim pokoiku przed natrętnymi ciotkami, słyszałam jak mama chwali mnie mówiąc : "Nasz (Maciek) to taki zdolny chłopak. W szkole same piątki, wysportowany i taki grzeczny". Starałem się nie zawieść rodziców, zawsze byłem przygotowany do zajęć, zawsze wiedziałam co dopowiedzieć i jak należy się zachować - nie to, co mój starszy o 2 minuty brat. Michał był kompletnym przeciwieństwem tych wszystkich superlatywów, którymi określali mnie rodzice. Czasem myślałem nawet, że Michała zazdrości mi i sam chciałby być wychwalany przy rodzinie. Ale mój starszy brat wolał się być (czasem i mnie się obrywało) i spędzać czas na graniu w gry komputerowe. Pewnego dnia tak jak co dzień zawitałem w szkole na 10 minut przed lekcją. Wszedłem na piętro i usiadłem pod sala w której za chwilę miały się odbyć pierwsze zajęcia. Cała klasa spisywała jakieś zadanie domowe z polskiego, ale ja się nim nie martwiłem. W końcu ja, Maciek, zawsze byłem, jestem i będę na wszystko przygotowany. Ze stoickim spokojem poczekałam aż nauczycielka nadejdzie i rozpocznie lekcję. Pani Pałys zajęła się sprawdzaniem obecności, gdy ja, jako pilny uczeń, zmazywałem tablicę. Później wywołała kilka osób, aby przeczytała swoje referaty na temat czytania książek. Ich prace były przeciętne, nic szczególnego, ja piszę o wiele lepiej. W tym momencie Pani Pałys zwróciła się do mnie : "Może ty, Maćku, przeczytasz nam swój referat? Zapewne o wiele lepiej przygotowałeś się do niego niż twoim koledzy." Uśmiechnąłem się i sięgnąłem po zeszyt. Nie mogłem znaleźć wypracowania, zrobiło mi się gorąco, a czoło oblał zimny pot. W tym momencie z drugiego końca ławki Michał krzyknął : "Masz, ja zabrałem twoje wypracowanie, zostawiłeś je na biurku". Przeczytałam referat, dziwiąc się jak można tak źle budować zdania. Pani nie była zadowolona, ale odpuściła mi i nie robiła większych uwag. Za to gdy zapytała o referat Michała, ten bez ogródek odpowiedział, że nie zrobił. Po lekcji podszedłem do Michała. Podałem mu rękę i podziękowałem za pomoc. Okazało się, że zapomniałem napisać wypracowania, więc Michał użyczył mi swojego. Stwierdził, że gdyby on nie zrobił zadania, to i tak nikt by się nie przejął, ale brak maćkowego referatu byłby już prawdziwą katastrofą. Oczywiście Michała dostał od nauczycielki ocenę niedostateczna i burdę w domu. Ale ja wiedziałem swoje, dla mnie mój starszy brat był prawdziwym bohaterem. Od tej pory nie jestem już taki pewny siebie. Wiem, że nikt nie jest nieomylny i że w krytycznych momentach pomocy udzielić może ktoś, po kim się tego w ogóle nie spodziewaliśmy.
Prosze o napisanie opowiadania o tym że okłamałem nauczyciela że czegoś nie zrobiłem a później przez to miał ktoś nie miłe konsekwencje. Prosze napiszcie bo jet mi to potrzebne na jutro.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź