Na horyzoncie niczym przejście do innego świata pojawiła się jasna smuga świtu. Wiatr przywiał ze wschodu lekkie, postrzępione chmurki, które niczym szereg panien młodych oczekiwały nadejścia promieni słonecznych. Po lewej blado świeciły ostatnie gwiazdki nocy. Ciemność dała za wygraną i wpuściła na niebo róż, który jak zwiewny woal przyozdobił słońce właśnie wynurzające się znad bezlistnych drzew.
Dla niektórych niebo to tylko wielka niebieska lub czarna przestrzeń. Dla mnie niebo to miejsce, którego nie można znaleźć na ziemi. Wszystko jest tam idealne. Ludzie są szczęśliwi, nie kłócą się, bo każdy jest równy. Nikt nie odczuwa tam% strachu ani bólu. Co najważniejsze - nie ma* tu% śmierci. Nie ma* ran, chorób. Klęski głodowe, trzęsienia ziemi, powodzie - są obce dla tej krainy. Nie odczuwamy tu zimna, ani gorąca. Dzięki temu możemy turlać się w śniegu w stroju kąpielowym. Domy, bloki, budowle są podobne do tych na Ziemi. Różnią się tylko tym, że nikt ich nie zniszczył, a prócz tego po wielu latach nadal lśnią nowością. Trawa jest zielona mimo, że nikt jej nie podlewa. Można tu leniuchować do woli. Porządek jest zawsze, nawet jeśli szczególnie się o niego nie dba. Jednym słowem - idealnie.