Przyszła myszka do niedżwiedzia o ratunek poprosiła, gdyż przy norce małej myszki, straszna sowa gniazdo wiła. Pomóż, ratuj, przegnaj sowę, w mojej norce małe dzieci, gdy podniesiesz tylko głowę, sowa spłoszy sie, odleci. Drapiąc łapą się po nosie, burknął na to miś niedbale, jestem dzisiaj coś nie w sosie, nie obchodzi mnie to wcale. Nie minąło wiele czasu, kiedy niedżwiedż w sidła wpada, tęsknie patrzy w strone lasu, a tu przed nim myszka siada. Przegryzc sznury myszka chciała, choc się śpieszy, nie zdążyła, straszna sowa ją porwałą i za chwilę mysz nie żyła.
dawno, dawno temu w malym lasku blisko misteczka miala na drzewie gniazdo strasznie chytra sroka.zbierala wszystko co sie tylko blyszczalo z mysla ze jak pojdzie do zlotnika i wymieni swoje zdobycze bedzie bardzo bogata i wszystkie inne ptaki beda jej zazdroscily. zrywala z szyj kobiet zlote wisiorki, a mezczyzn okradala z bransoletek. ludzie mieli juz dosc tego przebrzydłego ptaka i wychodzac na dwor zdejmowali wszystkie swiecidelka procz tych co nie mialy zadnych wartosci. sroka oczywiscie myslala ze to co nosza to zloto i dalej okradala mieszkancow, a gdy miala tyle łupu że nie miescilo jej sie w gniezdzie poszla do zlotnika i chciala wszystko wymienic na pieniadze. niestety zlotnik powiedzial jej ze te swiecidelka nie maja zadnych wartosci i pieniedzy za nie nie dostanie. sroka byla bardzo zalamana i caly uzbierany lup wyrzucila w parku miasteczka.ludzie jak to zobaczyli zaczeli wybierac swoje zaginione rzeczy a sroka juz nigdy ich nie okradala. moral: nie wszystko zloto co sie swieci popraw sibie bledy bo szybko pisze i zdarza mi sie pomylic w ortografii i interpunkcji