Ponieważ chrześcijanie mimo wielu prześladowań nie traciło wiary, nie poddawało się. Potrafili zaufać bez granicznie Bogu w to, że w niebie będą wynagrodzeni za swą postawę. Uważam, że broniąc słusznej sprawy nie zważa się na konsekwencje, a tym bardziej, że Jezus dał nam życie. On nas uwolnił od grzechu, teraz nasza kolej by pokazać światu, że bycie chrześcijaninem to dumu i bezgraniczna miłość, WIELKA MIŁOŚĆ...
Ponieważ jego wyznawcy charakteryzowali się wielką wiarą i niezłomnością; poza tym religia ta zyskiwała coraz więcej wyznawców, bo czczenie bóstw pogańskich było nieopłacalne - było ich mnóstwo a każdemu trzeba było składac ofiary.
Mimo prześladowań świadkowie Jezusa zachowali czystą wiarę. Chociaż musieli się wyrzec wygody i żyć odcięci od światła słonecznego w ciemnym, lecz przyjaznym łonie ziemi, nie narzekali. Zachęcali się wzajemnie słowami wiary, cierpliwości i nadziei, aby wytrwać. Utrata ziemskich dóbr nie zdołała ich skłonić do wyrzeczenia się wiary w Chrystusa. Doświadczenia i prześladowania były krokami, które zbliżyły ich do odpoczynku i nagrody. Wielu z nich, podobnie jak słudzy Boży przed wiekami, było „zamęczonych na śmierć, nie przyjąwszy uwolnienia, aby dostąpić lepszego zmartwychwstania” HEBR. 11,35. Przypominali sobie słowa Mistrza napominające ich, że w prześladowaniach dla imienia Chrystusa powinni być radośni i pełni nadziei, gdyż otrzymają wielką zapłatę w niebiosach, bowiem prorocy także byli prześladowani. Wierni cieszyli się, że są godni cierpieć dla prawdy, a z płomieni stosów często dobiegał głos pieśni triumfu. Patrząc z wiarą w niebo, męczennicy widzieli Chrystusa i aniołów, którzy spoglądali na nich ze współczuciem i uznaniem dla ich wytrwałości. Z tronu Bożego słyszeli głos: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota”