Rano obudziłam się z poczuciem radości. Jednak kiedy tylko zaczęłam myśleć trzeźwo, zrozumiałam, ze przecież wczoraj rozsiałam jabłko niezgody miedzy mną, a moją koleżanką. Nasze pogodzenie się było węzłem gordyjskim. Jednak pomyślałam, ze warto spróbować. Od razu wyskoczyłam z łóżka i popędziłam do koleżanki, próbując ją przeprosić i przekonać, że nadal możemy być przyjaciółkami. Niestety nic z tego. Przeprosiny i przekonywanie wydawały się być jedną wielką syzyfową pracą. Po chwili przypominałam sobie, że Aneta miała jeden słaby punkt – piętę Achillesa. Lubiła mieć nad ludźmi władzę. Tak więc korzystając z tego zaproponowałam, żeby ustanowiła jakieś drakońskie prawo, w zamian za naszą cenną przyjaźń. Aneta pomyślała, że to może jakiś koń trojański i doszukiwała się podstępu. Nic nie znalazła. Spojrzała na mnie i… stał się cud. Aneta wybaczyła mi wszystko. Odetchnęłam ulgą. Jakimś cudem przecięłam węzeł gordyjski. Ten cięki dzień zakończył się ty, że obie spoczęłyśmy na Polach Elizejskich, nareszcie pogodzone.
Jeden dzień mojego życia, w postaci kartki z dziennika z użyciem frazeologizmów ze starożytnej grecji.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź