Moja własna baśń o wróżce leśnej JUTRZENCE. Leśna wróżka Jutrzenka mieszkała nad małym strumieniem.Jej pałac ukryty był wśród niezapominajek.W oknach wisiały firanki z lśniących pajęczych sieci.Ściany pałacu były zrobione z ciemnozielonych liści łopianu,a dach z kolorowego kapelusza muchomora.Jutrzenka była lekka jak motyl.Miała błękitną jak niebo sukienkę,złociste jak słońce włosy i małe skrzydełka.Była bardzo pracowita.Już od rana uwijała się po swoim leśnym gospodarstwie.Codziennie o świcie wychodziła ze swego pałacu,żeby obudzić łąkę i las.Najpierw fruwała wśród drzew i grała na srebrnym czarodziejskim fleciku melodię,która budziła wszystkie ptaki.Pilnowała,żeby dokładnie umyły oczy w kroplach rosy i zachęcała je do śpiewu.Później leciała nad łąkę.Srebrną czarodziejską różdżką dotykała lekko kwiatów,żeby wysuszyły swe płatki w promieniach słonecznych.Pszczoły przynosiły jej słodki nektar,który jadła na śniadanie.Potem znów zabierała się do pracy.Całowała poziomki a one rumieniły się z radości i słodko pachniały.Zwinnie skakała z paproci na paproć i srebrnym czarodziejskim dzwoneczkiem budziła grzyby.Wystawiały z wilgotnego mchu brązowe,czerwone i żółte kapelusze na jej powitanie.W południe Jutrzenka stawała się senna.Wysokie trawy robiły dla niej hamak ze swych długich łodyg.Delikatnie kołysały ją do snu.Wróżka budziła się tuż przed zachodem słońca.Wieczorem Jutrzenka wracała do pałacu nad strumieniem,a rano rozpoczynała znów pracowity dzień.Życie Jutrzenki było przyjemne i wesołe.Cały las bardzo ją kochał . ;)) ;*
Dawno, dawno temu... W przestrzeni kosmicznej oprócz wszystkich znanych nam planet istniała jeszcze jedna, Nieboskit. Na tej planecie zawsze było jasno i promiennie. Na Nieboskicie mieszkali Nieboskicianie, o małych, prawie niewidocznych oczach i ogromnej głowie. Ich ciało było pokryte włosami w ciemnym kolorze, a palce przypominały wyglądem czerwoną pomarańczę. Na ich planecie mieszkali jeszcze Bogowie, którzy stworzyli tę planetę. Pewnego dnia, nieboskicki gwiazdoron przepowiedział, że niedługo nastanie kres wszystkich mieszkańców Nieboskitu. Wielka czarna dziura miała zasłonić im Słońce.Nieboskicianie byli przerażeni i nie wiedzieli co zrobić. Modlili się oni do Bogów, składając im równiez dary, aby spróbowali zapobiec końcu ich planety. Bogowie zebrali się razem i postanowili, że połączą swoje siły. Zaczęli kierować swoje moce ku Czarnej dziurze. Choć minęło mnóstwo czasu, czarna dziura nadal nie znikała, lecz zbliżała sie coraz bliżej do Słońca. Pewien wybitny naukowiec nieboskicki, Księżnowik, znalazł sposób, aby zmienić trochę działanie czarnej dziury, ale wymagało to czyjegos poświęcenia. Było on starszym człowiekiem i z powodu braku chętnych do pomocy, sam naraził się na niebezpieczeństwo. Jedynym sposobem na zmienienie reakcji czarnej dziury, było wskoczenie na nią. To by przerwało w pewnym sensie jej działanie, ponieważ atominiaki jakie w sobie zawierała, zmieniły by się pod wpływem energii jaka posiadali w sobie Nieboskici, a było to konkretnie rażące światło jakie od nich biło. Po nie długiej chwili Księżnowik został wystrzelony przez bogów prosto w czarna dziurę. Nagle zaczęło dziać się coś dziwnego. Czarna dziura zaczęła rozciągać się i troche pobłyskiwać. Chwilę poźniej podzieliła się na nie zliczoną iliść malutkich drobinek i jedna dużą kulę, która świeciła nie wiarygodnie jasno, pomimo ciemności. Malutkie drobinki zostały nazwane na cześć gwiazdora, który przepowiedział koniec planety Nieboskit, gwazdami. Natomiast na cześć Księżnowika, wielka, okragła kula nazwana została Księżycem. Nieboskici nadal żyja gdzies w przestrzeni, tylko ich planeta jest niewykrywalna dla ludzi. Może kidys ich odnajdziemy, bo w koncu to im zawdzięczamy niebo noca.