cytaty o charakterze krzyżaków (ludzi) pozdro :)

cytaty o charakterze krzyżaków (ludzi) pozdro :)
Odpowiedź

tutaj masz... wystarczy troche poszukać... nie wiem cyz potrzebujesz w formie wypracowania czy jak... ale osobiscie zrobiłbym to pdobonie jak na stronce... w pkt http://zapytaj.com.pl/Category/015,006/2,84520,Wypisz_jakie_byly_cechy_charakterystyczne_dla_Krzyzakow_w_powiesci_Henryka_Sienkiewicza_pt_Krzyzacy.html

DANUSIA: "Dalszą rozmowę znów przerwał śpiew Danusi. Zbyszko patrzał z boku na jej jasne włosy, na podniesioną głowę, na zmrużone oczki i na całą postać oświeconą zarazem blaskiem świec woskowych i blaskiem wpadających przez otwarte okna promieni miesiąca - i zdumiewał się coraz bardziej. Zdawało mu się, że już ją niegdyś widział, ale nie pamiętał, czy we śnie, czy gdzieś w Krakowie na szybie kościelnej." T. I str. 9 "Matka jej przyjechała z Litwy z księżną Anną Danutą, która wydalają za grabię Juranda ze Spychowa. Gładka była i możnego rodu, nad wszystkie inne panny księżnie miła i sama księżnę miłująca. Dlatego też córce dała to samo imię - Anna Danuta. Ale pięć lat temu, gdy przy Złotoryi Niemcy napadli na nasz dwór, ze strachu zmarła. Wtedy księżna wzięła dzieweczkę - i od tej pory ją hoduje. (O JURANDZIE) Ojciec też często na dwór przyjeżdża i rad widzi, że mu się dziecko zdrowo, w miłości książęcej chowa. Jeno ilekroć na nią spojrzy, tylekroć łzami się zalewa, nieboszczkę swoją wspominając, a potem wraca na Niemcach pomsty szukać za swoją krzywdę okrutną. Miłował ci on tak tę swoją żonę, jako nikt do tej pory swojej na całym Mazowszu nie miłował - i siła już Niemców za nią pomorzył." T. I str. 9 "(...)Rybałci siedli po jej brzegach, między nimi zaś stanęła owa młódka, która niosła za księżną nabijaną miedzianymi ćwieczkami lutnię. Na głowie miała wianeczek, włosy puszczone po ramionach, suknię niebieską i czerwone trzewiczki z długimi końcami. Stojąc na ławce, wydawała się małym dzieckiem, ale zarazem przecudnym jakby jakowaś figurka z kościoła albo z jasełeczek. Widocznie też nie pierwszy raz przychodziło jej tak stać i śpiewać księżnie, bo nie znać było po niej najmniejszego pomieszania. - Dalej, Danusia! dalej! - wołały panny dworskie. Ona zaś wzięła przed się lutnię, podniosła do góry głowę jak ptak, który chce śpiewać, i przymknąwszy oczęta, poczęła srebrnym głosikiem: Gdybym ci ja miała Skrzydłeczka jak gąska, Poleciałaby ja Za Jaśkiem do Śląska!(...) T. I str. 8 "(...)- Co to za jedna? - To jest dzieweczka z dworu księżnej. Nie brak ci u nas rybałtów, którzy dwór rozweselają, ale z niej najmilszy rybałcik i księżna niczyich pieśni tak chciwie nie słucha. - Nie dziwno mi to. Myślałem, że zgoła anioł, i odpatrzyć się nie mogę. Jakże ją wołają? - A to nie słyszeliście? - Danusia. A jej ojciec jest Jurand ze Spychowa, komes możny i mężny, który do przedchorągiewnych należy. - Hej! nie widziały takiej ludzkie oczy. - Miłują ją też wszyscy i za śpiewanie, i za urodę. - A któren jej rycerz?" JAGNA: "- Miły Jezu! dyć to chyba Jagienka! I naraz począł krzyczeć: - Jagna! Jagna!... Po czym ruszył naprzód, ale nim zdążył puścić w cwał podjezdka, Zbyszko ujrzał najdziwniejsze w świecie widowisko: Oto na chybkim srokaczu sadziła ku nim, siedząc po męsku, dziewczyna z kuszą w ręku i z oszczepem na plecach. W rozpuszczone od pędu włosy powszczepiały jej się chmielowe szyszki; twarz miała rumianą jak zorza, na piersiach rozchełstaną koszulinę, a na koszuli serdak wełną do góry. Dopadłszy, osadziła na miejscu konia; przez chwilę na twarzy jej odbijało się niedowierzanie, zdumienie, radość - na koniec jednak, nie mogąc świadectwom oczu i uszu zaprzeczyć, poczęła krzyczeć cienkim, nieco jeszcze dziecinnym głosem: - Tatulo! tatuś najmilejsi! I w mgnieniu oka zsunęła się z konia, a gdy Zych zeskoczył także dla powitania jej na ziemię, rzuciła mu się na szyję. Przez długi czas Zbyszko słyszał tylko odgłos pocałunków i dwa wyrazy: "Tatulo! Jagula! Tatulo! Jagula! " - powtarzane w radosnym upojeniu. (...)" T. I str. 72 O CHARAKTERZE JAGIENKI, ZAINTERESOWANIACH: "(...) - Z wojny. Co nie mam być zdrów! A ty? A młodsze chłopaki? Myślę, że zdrowe? - tak? Bo inaczej nie latałabyś po lesie. Ale coże ty tu robisz najlepszego, dziewczyno? - Przecie widzicie: poluję - odpowiedziała, śmiejąc się, Jagienka. - W cudzych lasach? - Opat dał mi pozwoleństwo. Jeszcze przysłał pachołków do tego uczonych i psy. Tu zwróciła się do swej czeladzi: - A odpędzić mi ta psy, bo skórę podrą! Po czym do Zycha: - Oj, też rada jestem, rada, że was widzę! ... U nas wszystko dobrze. - A jam to nierad? - odparł Zych. - Dajże jeszcze, dziewucho, pyska! I poczęli się znów całować, a gdy skończyli, Jagna rzekła: - Do domu okrutny szmat drogi... takeśmy się za oną bestią zagnali. Chyba ze dwie mileśmy gnali, że już i konie ustawały. Ale tęgi żubr - widzieliście? .. . ma on ze trzy moje strzały w sobie, a od ostatniej musiał paść.(...)" T. I str. 72 MAĆKO: "W Tyńcu, w gospodzie "Pod Lutym Turem", należącej do opactwa, siedziało kilku ludzi, słuchając opowiadania wojaka bywalca, który z dalekich stron przybywszy, prawił im o przygodach, jakich na wojnie i w czasie podróży doznał. Człek był brodaty, w sile wieku, pleczysty, prawie ogromny, ale wychudły; włosy nosił ujęte w pątlik, czyli w siatkę naszywaną paciorkami; na sobie miał skórzany kubrak z pręgami wyciśniętymi przez pancerz, na nim pas, cały z miedzianych klamr; za pasem nóż w rogowej pochwie, przy boku zaś krótki kord podróżny. (...)" T. I str. 1 ZBYSZKO: "(...)Tuż przy nim za stołem siedział młodzieńczyk o długich włosach i wesołym spojrzeniu, widocznie jego towarzysz lub może giermek, bo przybrany także po podróżnemu, w taki sam powyciskany od zbroicy skórzany kubrak. Resztę towarzystwa stanowiło dwóch ziemian z okolic Krakowa i trzech mieszczan w czerwonych składanych czapkach, których cienkie końce zwieszały się im z boku aż na łokcie. (...)"

Dodaj swoją odpowiedź