SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA "RYCERSKIE ŚLUBOWANIE" (na podstawie fragmentu „ Krzyżaków” H. Sienkiewicza) Scena I : Za stołem siedzą dwaj mieszczanie i kupiec; karczmarz obsługuje gości; wchodzą Maćko i Zbyszko; siadają. Kupiec: Bardzoście utrudzeni szlachetni rycerze. Skąd Bóg prowadzi? Maćko: Rację macie, panie. Daleką przebyliśmy drogę. Wracamy z Litwy, gdzieśmy z Niemcami walczyli. Tu, w Tyńcu, odpocząć przed dalszą drogą chcemy. Mieszczanin I: To pewnie i wy do Krakowa na narodziny królewskiego potomka podążacie? Maćko: A jakżeby inaczej. W Krakowie ponoć aż roi się od gości, którzy na połóg królowej i na chrzciny zjeżdżają. Gdy narodzi się królewski potomek, turnieje tam będą i zabawy, jakich świat dotąd nie widział! Sił moich w potyczkach z innymi rycerzami chętnie popróbuję, podobnie jak i ten mój bratanek, który choć młody jest, niejedną już walkę stoczył i niejedno zwycięstwo odniósł. Mieszczanin II: Skąd jesteście, panie, i jako was zowią? Maćko: Ród nasz z Bogdańca się wywodzi.Ja zowię się Maćko, a ten tu młodzieniec, syn mego rodzonego brata, woła się Zbyszko. Herbu jesteśmy Tępa Podkowa, a zawołania Grady. Kupiec: Gdzieże jest wasz Bogdaniec? Maćko: Lepiej pytajcie, panie, gdzie był, bo go już nie ma! Wojna i powódż domostwo zniszczyły, została goła ziemia! Brat umarł, a ja ostałem sam z sierotą. Mieszczanin II: Gospodarzu, a cóż to za gwar z drogi dochodzi? Gospodarz (wygląda przez okno): Dwór jakowyś przed gospodę zajechał Kupiec: Godzina już późna, pora by na spoczynek się udać, ale ciekawość, kogo tam Bóg z drogi prowadzi. Musi to być dostojna osoba, bo dwór liczny słychać. [Wchodzi pachołek] Pachołek: Karczmarzu, stoły wytrzyjcie i światła naniećcie. Księżna Anna Danuta na odpoczynek się tu zatrzyma. [Karczmarz uprząta stół, zapala świece] Mieszczanin II: Księżna Anna Danuta? Toć to żona księcia Janusza Mazowieckiego. Ona z pewnością też do Krakowa na uroczystości podąża. Maćko [do Zbyszka]: Słyszałeś? Sama księżna mazowiecka z dworem zajechała. Zbyszko: Słyszałem stryju. To pewnie mazowieckich panien wiele być musi w jej orszaku. Maćko: A jakże! Może i która swą urodą cię zachwyci? Scena II: Wchodzi księżna z orszakiem. Siedzący za stołem wstają i kłaniają się. Księżna: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Wszyscy obecni: Na wieki wieków, amen! Księżna: A gdzie gospodarz? (Karczmarz wysuwa się naprzód, przyklęka) Księżna: Zatrzymamy się tu dla wypoczynku i posiłku. Żywo się jeno zakrzątnij, bośmy głodni. Obecni w karczmie kłaniają się. Mieszczanie i kupiec wychodzą. Księżna zwraca się do Maćka i Zbyszka. Księżna: Szlachtą jesteście, nie przeszkadzacie. Skądże Bóg prowadzi? Maćko: Wracamy z Litwy. Księżna: To pewnie i wy do Krakowa podążacie? Maćko: Tak, pani. I my chcemy królową uczcić, królewskiego potomka powitać i w turniejach rycerskich uczestniczyć. Księżna: Godne to pochwały, rycerzu. My też rankiem do Krakowa wyruszym. Scena III: Księżna siada za stołem. Za nią stają dwórki i dworzanie. Księżna: Hej, Danusia, Danusia! Wejdź no na ławkę i uwesel nam serca tą samą pieśnią, którą w Zatorze śpiewałaś. Dwórki: Śpiewaj Danusia, śpiewaj! Dworzanie stawiają ławkę, Danusia staje na niej, w ręku trzyma luteńkę. Danusia (śpiewa): Gdybym ci ja miała Skrzydłeczka jak gąska Poleciałabym ja Za Jaśkiem do Śląska! Zbyszko (do dworzanina): Co to za panna? Dworzanin: To jest dzieweczka z dworu księżnej, jej umiłowana dwórka. Księżna pani niczyich pieśni tak chętnie nie słucha. Zbyszko: Nie dziwno mi to, pięknie śpiewała. A wygląda jak anioł. Jakże ją wołają? Dworzanin: Wołają ją Danusia. Jej ojciec to Jurand ze Spychowa, komes mężny i możny, a matkę jej Krzyżacy zabili. Zbyszko: Nie widziały takiej ludzkie oczy. Dworzanin: Miłują ją też wszyscy i za śpiewanie, i za urodę. Zbyszko: A któren jej rycerz? Dworzanin: Toć to jeszcze dziecko. Zbyszko: To jej matkę Niemcy zabili? Dworzanin: Przy napadzie na Spychów byłem. Widziałem, jak matkę Danusi jeden Niemiec z pawimi piórami na hełmie do siodła przytroczył i wtedy ducha oddała. Zbyszko: I rzekliście, panie, że ona nie ma rycerza? Śpiew ustaje. Danusia chwieje się. Zbyszko podbiega i chwyta ją na ręce. Księżna: Oto rycerz Danusi. Oddaj nam rycerzyku naszą miłą śpiewaczkę! Zbyszko: Niechże będzie wedle waszych słów miłościwa pani. Pora tej pannie mieć swego rycerza, a pora i mnie mieć swoją panią, której urodę i cnoty będę wyznawał. Z waszym pozwoleństwem tej oto Danusi Jurandównie chcę ślubować i do śmierci wiernym jej pozostać. Księżna: Danuśka, chceszli mieć swego rycerza? Danusia: Chcę, pani! Księżna: Ślubuj więc młodzieńcze! Cóż jej poprzysięgniesz? Zbyszko przyklęka. Zbyszko: Ślubuję jej, że stanąwszy w Krakowie powieszę pawęż na gospodzie, a na niej kartę, którą mi uczony w piśmie kleryk foremnie napisze, jako panna Danuta Jurandówna najurodziwsza jest między pannami. A kto by się temu przeciwił, z tym będę się potykał póty, póki sam nie zginę albo on nie zginie. Księżna: Dobrze! Widać rycerski obyczaj znasz. A co więcej? Zbyszko: Ślubuję też kilka pawich czubów ze łbów niemieckich zedrzeć i pod nogi mojej pani położyć, by śmierć jej matki pomścić. Księżna: Nie dla śmiechu ślubujesz? Zbyszko: Tak mi dopomóż Bóg i święty Krzyż. Ślub swój w kościele przed księdzem powtórzę! Księżna: To widzę, poważna sprawa rycerzu. Księżna (do Danusi): Siadajże tu koło mnie jako pierwsza dziś osoba. Jeno się nie śmiej, bo nie przystoi. Daj mu rękawiczki. Zbyszko (bierze rękawiczki): Przypnę je do hełmu, a kto po nie sięgnie, gorze mu! Bywajcie Krzyżacy — psubraty z pawimi czubami, bywajcie! Opracowała: mgr Anna Serbinowska
potrzebuję pilnie scenariusz jednej sceny z Krzyżaków dobrze by było żeby było z narratorem.
z góry dzięęki ;)
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź