Jak powszechnie wiadomo w starożytności, szczególnie zaś w Cesarstwie Rzymskim rozwinęła się specyficzna forma kultu jaką był kult panującego. Istniał on już w niezaawansowanej formie w państwach asyro-babilońskich, Egipcie faraonów, oraz monarchiach hellenistycznych, jednak dopiero w Rzymie mógł się w pełni rozwinąć i przeżyć swój najświetniejszy okres. Kult władców w Imperium Romanum rozwinął się za panowania Oktawiana Augusta, choć przesłanki do jego wprowadzenia otrzymujemy już wcześniej. Według Weistock`a już Cezar dążył do jawnego ubóstwienia za życia, co też nastąpiło wkrótce po jego śmierci, kiedy na niebie pojawiła się kometa uznana przez przesądny plebs rzymski za duszę Cezara. Ubóstwienie zostało zatwierdzone przez senat, który uznał przejście Cezara ze świata ludzi do świata bogów nazywając go "boskim Juliuszem". Wkrótce Oktawian przyczynił się do znacznego rozwoju kultu, bijąc monety ze swoją podobizną i tytułem "syn boskiego Juliusza". Jako "divi filius"(boski syn), przystąpił do budowy świątyni dedykowanej "divio Julio", czyli boskiemu ojcu. Swój związek z "ojcem" podkreślił również zmieniając nazwę miesiąca sextilis na augustus (wcześniej nazwę miesiąca zmienił Cezar). W 27 r.pne. przyjął tytuł Augustus, który senatorowie uważali za bardziej zaszczytny od proponowanego również Romulus - pierwszego ubóstwionego Rzymianina. Odtąd w Rzymie rozwija się kult Augusta, cześć oddaje się numen i genius, czyli boskim pierwiastkom, które są jego składowymi częściami. Co 4 lata organizowane są igrzyska w intencji zdrowia cesarza nadzorowane przez kolegia kapłańskie lub konsulów, pojawiają się również legendy zapowiadające jego przyszłą władzę. W prowincjach najwcześniej kult rozwija się na wschodzie (zupełnie jak u nas, Dioccessius z Achai, ja z Egiptu bezskutecznie apelujemy o jego wprowadzenie), gdzie powstają świątynie z własnymi kapłanami i kapłankami, dedykowane władcy. Mimo tego cesarz nawet w grecji znajdował się zwykle między człowiekiem a bogami, nigdy nie będąc uznanym za "pełnoprawnego" boga. Władca był oczywiście związany z bogami, ale nie utożsamiany z nimi. Bardzo ważną ceremonią był słynny akt konsekracji (pisałem już o nim w tekście o wprowadzeniu życia religijnego w IR), który dokonywany najczęściej po śmierci władcy, oficjalnie wprowadzał go ze świata ludzi w świat bogów. Dostąpić go mogli tylko cesarze żyjący "na pokojowej stopie" z senatem. Nie będe tu omawiał szczegółowo dalszej ewolucji tego kultu, gdyż jest to temat conajmniej na książkę. Zastanówmy się lepiej dlaczego kult mógł się tak rozwijać, dlaczego wogóle go wprowadzono?? Złożyło się na to kilka różnych powodów. Pierwszym i najważniejszym był wzrost prestiżu władzy centralnej w całym imperium oraz sankcjonowanie władzy przez nowo przejęte dynastie jak Flauwiusze lub Sewerowie. Miał on ogromne znaczenie zwłaszcza na początku cesarstwa, gdy tradycje republikańskie były jeszcze bardzo silne i niewiele było potrzeba, by lud chciał do nich powrócić. Można bowiem próbować pozbyć się "imperatora", ale zamach na "divus" (boga) to niemal świętokradztwo. Stąd szerokie starania Augusta w rozwoju swego kultu, zmiana nazwy miesięcy, rozwój kultu prowincjonalnego itp. Tyberiusz czuł się już na tyle pewnie, że nie poświęcał mu zbyt wiele uwagi, wręcz traktował z pogardą i niechęcią o czym za chwilę. Z kolei Wespazjan został zmuszony doń wrócić i to z całą mocą, by podkreślić swój związek z "boskim" Augustem i usankcjonować władzę, którą przejął, przypomnijmy, w czasie zawieruchy w roku 69. Trzeba przyznać, że w pełni mu się to udało, kult za jego życia rozwinął się jak nigdy do tej pory, dlatego z czystym suymieniem mógł na łoży śmierci wypowiedzieć owe słynne słowa: "Biada mi, sądzę, że juz Bogiem się staje!". Możemy być pewni, że nie był w nich zbyt daleki od prawdy. Za Antoninów (96-192) kult rozwijał się pomyślnie i pewnie jak nigdy do tej pory. Polityka dalszego rozwoju kultu była niewątpliwie jednym z warunków ich sukcesów na każdej płaszczyznie życia politycznego imperium (Rzym w tym okresie przeżywał swój największy rozkwit). Z kolei Sewerowie, którzy przejęli władzę w wyniku zamachu stanu, podobnie jak w przypadku Flauwiuszy, byli zmuszeni jeszcze bardziej zintensyfikować kult i "dokoptować się" do poprzedniej, niemal już świętej dynastii Antoninów, jako ich prawowici następcy. Kult miał więc podłoże przede wszystkim polityczne i póty mógł trwać póki warunki wewnętrzne pozwalały na to. Rzecz jasna byli cesarze, którzy wykorzystywali go do swoich bardziej prywatnych celów, zaspokajając własne namiętności, dowartościowując się lub z innych powodów. Wystarczy wymienić Kaligule, Nerona, Kommodusa lub Heliogabala. Były to jednak wyjątki, które nie zdołały przez swoje [rzejaskrawienie osłabić ogólnej tendencji a było nią stałe wzmacnianie kultu i jego ewolucja. Tak na marginesie, mimo, że większość cesarzy doskonale zdawała sobie z wagi kultu sprawę, to niektórzy z nich obdarzeni wybitną inteligencją podchodzili do niego z wyrazną pogardą i lekceważeniem. Szczególnie widać to na przykładzie 2 władców; Tyberiusza i Kaliguli, którzy traktując kult jako zło konieczne mieli doń diametralnie różne podejście. Tyberiusz - stary, zgryzliwy tetryk traktował go z ironią, półuśmiechem, pózniej wyrazną niechęcią. Starł się stłumić wszelkie przejawy kultu i odciąć od niego, na bałwochwalcze listy senatu odpowiadając ze znakomitą swadą i dowcipem w których widać było jednak wyrazne zmęczenie i pogardę dla tego, nazwijmy to dosadnie - cyrku. Z kolei Kaligula poszedł zupełnie inną drogą. Zdając sobie sprawę, że nie może wyeliminować kultu doprowadził go do absurdu, na każdym kroku starając się go wyolbrzymiać do monstrualnych wręcz rozmiarów, co stawało się samo przez się groteskowe. Tym celom służyło wyburzanie głów posągom i nakładanie im swoich, paradowanie po pałacu w stroju Jowisza, budowa świątyń swojej zmarłej siostrze itd. Pytanie, które można w tym miejscu postawić brzmi: dlaczego kult mógł się utrzymać w cesarstwie przez ponad 300 lat, co spowodowało, że był on powszechnie akceptowany w najgorszym wypadku tolerowany? Sądze, że bierze się to z tradycji kultury rzymskiej, której cechą jest adoptowanie wielu obcych bóstw np: kartagińskich czy wschodnich, których kulty w różnych okresach od czasów republiki rozwijały się w IR. Stąd też kolejny kult jakim był kult cesarza nie był niczym zaskakującym ani nowym. Cechą Rzymianina było modlenie się do wielu bóstw, nawet nieprzyjacielskich w czasie wojny. Toteż szerokie rozpowszechnienie kultu władcy było względnie łatwe. Dopiero wraz z rozwojem chrześcijaństwa. które z samej swojej istoty wyklucza politeizm, kult zaczął tracić na znaczeniu, gdyż zmieniła się mentalność mieszkańców cesarstwa, nie mogących zaakceptować kultu żywej osoby, gdyż uważane by to było za bluznierstwo. Z początkiem IV w. kult władcy ostatecznie zaniknął a starożytne państwo rzymskie zaczęło wchodzić w nową epokę kładąc podwaliny pod rozwój wczesnego średniowiecza. Zanik kultu władcy i wprowadzenie chrześcijaństwa zmieniły zupełnie mentalność ludzi Imperium i słusznie niektórzy uważają ten okres jako cezurę oddzielającą antyk od wieków średnich. Kult władcy był cechą wybitnie antyczną i wraz z jego końcem zniknął z areny dziejów raz na zawsze, choć raz po raz pojawiał się jeszcze w bardzo zwyrodniałej formie.
Mam zadanie domowe, ale nie do końca wiem o co w nim chodzi. Brzmi ono tak: Na czym polegał kult władców (chodzi o władców starozytnego Rzymu)?
Błagam to bardzo pilne, muszę rozwiązać to na jutro! Z góry dziękuję ;))
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź