prosze pomożcie.napiszcie mi szybko baśn po niemiecku ma zaczynac sie od dawno dawno temu a konczyc sie zyli długo i szczesliwie na dzisiaj na teraz prooooszeeee

prosze pomożcie.napiszcie mi szybko baśn po niemiecku ma zaczynac sie od dawno dawno temu a konczyc sie zyli długo i szczesliwie na dzisiaj na teraz prooooszeeee
Odpowiedź

Lange, lange war er ein Junge namens Martin. Seine Eltern sind gestorben, und seine Geschwister wollten nicht, ihn zu kennen. Er war ganz allein. Reiste um die Welt und wußte nicht, was mit mir zu tun. Wollte ihn nicht zu leben. Nun, da was für ein Leben ...? Er war schon müde von seinem Exil, bis er in ein Dorf, erreicht eine scheinbar kleine, aber schön. Er sah ein Mädchen. Sehr nett, aber ärmlich gekleidet. Sah nicht glücklich aus. Er wollte sie wissen, aber sie lief weg ... Am nächsten Tag kam, an der gleichen Stelle, aber sie war immer noch versteckt. Sie sah, dass sein tiefes Verständnis von ihr, aber sie war schüchtern. Vermeiden Sie es die ganze Zeit und tat alles, um ihn nicht zu fallen. Der Junge gab nicht auf. Weiter versuchen, mit ihr zu reden, bis sie eines Tages ihren Händen berührt und ganz zufällig! Der Junge fing an zu reden ... -Entschuldigen Sie mich, ob ich unverschämt ... würde ich nicht! -Nein, es ist nicht deine Schuld. Ich bin schüchtern, es zeigt ... -Ja ... Ich wollte nicht zu nahe treten ... Das Gespräch dauerte eine lange Zeit. Der Junge schloß Freundschaft mit einem Mädchen. Alles, was sie nicht zusammen. Rief zusammen, lachten und erzählten ihre Geschichten ... Alles lief perfekt! Schließlich schlug ihr vor, dass sie für immer zusammen sein sollte. Obwohl sie arm waren, lieben und leben in der Fülle der życia.Zamieszkali klein, aber gemütlich eingerichtetes Haus am Rande der Stadt. Es waren gute Freunde, die einen Teil ihres Lebens waren. Gemeinsam sind wir kümmern uns um Ihre gute und halfen sich gegenseitig. Mit Freunden war verheiratet und hatte 3 Kinder. Gemeinsam mit ihnen lebten glücklich bis an ihr Ende. END:)) Dawno, dawno temu był sobie chłopiec o imieniu Marcin. Jego rodzice zmarli, a jego rodzeństwo nie chciało go znać. Był całkiem sam. Wędrował po świecie i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Nie chciało mu się żyć. No bo co to za życie...? Był już zmęczony swoją tułaczką, aż wreszcie dotarł do pewnej miejscowości, z pozoru małej, ale pięknej. Zobaczył pewną dziewczynę. Bardzo ładną, lecz ubraną biednie. Nie wyglądała na szczęśliwą. Chciał ją poznać, ale dziewczyna uciekła...Następnego dnia przyszedł w to samo miejsce, ale dziewczyna wciąż się chowała. Widziała, że bardzo zależy mu na jej poznaniu, ale była nieśmiała. Cały czas go unikała i robiła wszystko, aby na niego nie wpaść. Chłopiec nie poddawał się. Dalej próbował z nią porozmawiać, aż pewnego dnia ich dłonie dotknęły się i to całkiem przypadkowo! Chłopiec zaczął rozmowę... -Przepraszam, jeśli byłem nachalny...Ja nie chciałem! -Nie, to nie Twoja wina. Jestem nieśmiała, to widać... -Tak...Nie chciałem cię urazić... Rozmowa trwała długo. Chłopiec zaprzyjaźnił się z dziewczyną. Wszystko robili razem. Wspólnie płakali, śmiali się i opowiadali swoje historie...Wszystko układało się znakomicie!Wreszcie dziewczyna zaproponowała, że powinni być razem na zawsze. Mimo tego, że byli ubodzy, kochali się i żyli pełnią życia.Zamieszkali w małej, ale wygodnej chatce na skraju miasta. Mieli dobrych znajomych, którzy byli częścią ich życia. Wspólnie dbali o swoje dobra i pomagali sobie wzajemnie. Dzięki przyjaciołom wzięli ślub i mieli 3 dzieci. Razem z nimi żyli długo i szczęśliwie. KONIEC :))

Dodaj swoją odpowiedź