Opowiadanie rozpoczyna ponury opis wojennej rzeczywistości: spalony dom czernieje po drugiej stronie ulicy - 24; "opuchłe chmury"; "burzliwe niebo"; "bezlistne drzewo"). Studenci polonistyki, Maria i Tadeusz, rozmawiają o poezji. Ona widzi w niej niepojętą siłę, która, jako jedyna, umie wiernie pokazać człowieka (25). On dodaje: miarą poezji, a może i religii, jest miłość człowieka do człowieka (25). W drugim pomieszczeniu odbywa się spotkanie towarzyskie przy dźwiękach patefonu i zapachu alkoholu: ślub zaprzyjaźnionej pary (ponieważ panna młoda wybrała sobie partnera wyznania narodowego, jej rodzice nie wyrazili zgody na ten związek, "wesele" odbywało się więc w pomieszczeniu należącym do składu towarów budowlanych). Maria postanowiła przygotować Hamleta Szekspira na komplet (tajne zajęcia uniwersyteckie). Młoda Żydówka, uciekinierka z getta, rozmawia z nią o tym, że dawno nie znajdowała się w tak przychylnym środowisku. Cieszy się, że opuściła dzielnicę żydowską, ale martwi się losem bliskich, którzy tam zostali. Dawniej była śpiewaczką, osobą opływającą w luksusy, teraz stała się nędzarką, dla której wielkim osiągnięciem jest posiadanie szczoteczki do zębów lub zjedzenie kanapki. Apoloniusz opowiada, jak to św. Augustyn umarł .przy korekcie swojej książki, gdy Wandalowie oblegli Kartaginę i stwierdza, że wojna minie, a poezja zostanie (29). Przed magazyn podjechała furmanka wyładowana meblami i różnymi przedmiotami należącymi do doktorowej, która opuściła getto, korzystając z zezwolenia załatwionego jej przez zięcia. Jej córka wraz z mężem pozostali jeszcze na dzień lub dwa, żeby dopilnować rozpoczętych wcześniej interesów. Stara Żydówka liczy na pomoc w znalezieniu odpowiedniego mieszkania. Pomaga jej kierownik magazynu w dowód wdzięczności za to, że dała mu kiedyś możliwość wzbogacenia się (pracował w przedsiębiorstwie należącym do niej). Nie robi tego jednak bezinteresownie. Kobieta wygląda biednie, ale ma jeszcze kosztowności, złote zęby. Furman opowiada, jak straszne rzeczy widział w getcie. Tadeusz ustala z woźnicą, że nazajutrz o świcie ma przewieźć wapno do "lewego" klienta, potem odprowadza Marię do furtki. Dziewczyna wraca do domu na noc, by rano wrócić do "pracy" - rozlania i rozwiezienia bimbru. Tadek codziennie zaopatruje się w sklepiku w żywność. Sprzedawca stale oszukuje na wadze i przy obliczeniach jest to jego sposób na utrzymanie rodziny na lepszym poziomie. Okazuje się, że wszyscy pracownicy bazy materiałów budowlanych kradną lub zwiększają zasoby towarów poprzez dolewanie wody do wapna i dosypywanie piasku do lepiku. Wchodzą także w złodziejskie interesy z dostawcami kolejowymi, którzy odstępują im część towaru, spisując go na straty. Nikogo nie dziwi taki sposób życia. Młoda studentka polonistyki wytwarza i sprzedaje alkohol, jej narzeczony oszukuje jako magazynier-to typowe przykłady postaw ukazanych w opowiadaniu. Przed budynkiem szkoły czuwa żandarm pilnujący ludzi przeznaczonych do wywózki na roboty do Niemiec. On i inni policjanci również parają się zyskownym interesem - "sprzedają" ludzi (za stosowną opłatą pozwalają im uciec). Tadeusz sprząta pomieszczenie i przystępuje do powielania domowym sposobem tomiku swoich wierszy. Narrator opisuje wygląd zewnętrzny i liczne zajęcia Inżyniera, właściciela przedsiębiorstwa, który dorobił się, skupując ziemię, rozwijając firmę, budując własną bocznicę kolejową i magazyny przeładunkowe (pertraktacje ze Wschodnią Koleją Niemiecką). Środki te - wyjaśnia narrator - obraca na utrzymanie żony dewotki i syna erotomana. Dobrze płaci swoim pracownikom (do 100 zł za tydzień), mimo ograniczeń wynikających z okupacyjnego ustawodawstwa (pozwalało na zapłatę do 73 zł). Sfinansował nawet trzy miesiące studiów Tadka, pod warunkiem, że będzie się uczył dla Ojczyzny (38). Zdumiony niskimi zyskami umieścił w magazynie urzędniczkę, żeby dopilnowała pracowników. Podobnie niejednoznaczną postacią jest kierownik Jan, który wespół z innymi para się "lewymi" interesami. Z jego inicjatywy w magazynie pojawiają się towary nielegalnego pochodzenia oraz produkuje się alkohol. Zajmuje się on również handlem złotem, lokalami i wymianą towarową z gettem. W przeciwieństwie do Inżyniera, który stara się nie narażać Niemcom i handlować przede wszystkim z nimi, kierownik jest przedsiębiorczy i współpracuje z każdym, kto oferuje odpowiednie warunki. Przy całym współczuciu dla Żydów korzysta z oferty zakupu drzewa z pożydowskich domów z getta w Otwocku. Przed wojną dorobił się w firmie doktorowej i nie zerwał z nią kontaktu, kiedy znalazła się w kłopotach. Zwraca się do niej z szacunkiem, jednak pomoc dla jej rodziny również traktuje jako okazję do zarobku. Stara Żydówka (także postać złożona) opowiada o swoim losie i doli innych Żydów, również dzieci. Przede wszystkim jednak martwi się o swoich bliskich. Woźnica przywozi nowiny z miasta: wszędzie blokady ulic i łapanki. Przewiduje, że gdy Niemcy skończą wywozić Żydów, to samo zrobią z Polakami. W bramach kwitnie handel mięsem i bimbrem. Zza szkoły dobiegają odgłosy wesołej zabawy, kręci się karuzela - oto zwykły warszawski dzień targowy. Kierownik przekazuje wiadomość od Marii: dotrze z Ochoty wieczorem, bo wszędzie łapanki. Jan interesuje się, czy Tadeusz sprzeda z zyskiem swoje wiersze. Poeta czuje się tym urażony. Apoloniusz przygotowuje okładkę do tomiku. Niskiej jakości farba drukarska długo schnie. Pod nieobecność kierownika doktorowa telefonuje do córki i dowiaduje się, że bliskim nie uda się już opuścić getta. Podejmuje decyzję o powrocie. Woźnica i lasownik (pracownik gaszący wodą palone wapno) układają jej rzeczy na platformie wozu. Kierownik bezskutecznie stara się odwieźć ją od zgubnego zamiaru. Tymczasem przed magazynem hamuje niemiecka ciężarówka z cementem. Przy okazji Tadeusz dodatkowo kupuje po niskiej cenie pięć worków. Kierownik i niemiecki szofer umawiają się na kolejną dostawę towaru. Doktorowa wraz z dobytkiem odjeżdża do getta. Tadeusz niepokoi się o Marię. Wraz z kierownikiem, sklepikarzem i policjantem przygląda się kolumnie samochodów wiozących ludzi z łapanek. Pojazdy zatrzymują się, ponieważ na zakręcie powstał zator. W jednym z nich Tadeusz dostrzega białą przerażoną twarz Marii, która podniosła dłonie jak w geście pożegnania (56). Później Tadeusz dowiedział się, że jego narzeczoną, jako aryjsko-semickiego mischlinga [mieszańca], wywieziono wraz z transportem żydowskim do osławionego obozu nad morzem, zagazowano w komorze krematoryjnej, a ciało jej zapewne przerobiono na mydło (56). Tym suchym, pozbawionym emocji zdaniem kończy się tekst opowiadania. Obraz okupowanej Warszawy Pożegnanie z Marią ukazuje życie warszawiaków pod niemiecką okupacją. Przedstawione tu miasto nie jest mniej groźne niż obóz koncentracyjny. Wojna wymusiła nowe reguły egzystencji, odmieniła postawy ludzkie i oblicze stolicy. Jak przed 1939r., funkcjonują tu przedsiębiorstwa przemysłowe i handlowe, jednak teraz są one podporządkowane prawu i interesom niemieckim. Kierujący nimi Polacy współpracują z okupantem (w przeciwnym razie Inżynier nie wybudowałby bocznicy kolejowej, a kierownik nie rozwijałby handlu cementem). Ponieważ brakuje żywności, trzeba zdobywać ją wszelkimi sposobami. W ulicznych bramach odbywa się sprzedaż przemyconego ze wsi mięsa. Ludzie nauczyli się handlu wymiennego. Korzystną "walutą" jest bimber. Polacy zdobywają pewne środki, prowadząc interesy z bogatymi Żydami z getta. Wszystkie te działania są zakazane i wiążą się z groźbą uwięzienia. Rozmowy ludzi ujawniają sytuację w mieście. Wiele mówi się o łapankach, wywózkach z getta, prześladowaniu Żydów. Na ulicach pusto, aż strach jechać. Mówią, że jak z Żydami skończą, to nas będą wywozić. I u nas też łapią. Koło cerkwi i przy dworcu aż zielono od żandarmów (43). Ponury obraz miasta dopełniają kolumny samochodów wywożących stłoczonych ludzi. Przerażające wiadomości z dzielnicy żydowskiej wskazują, że machina śmierci stale przyspiesza. Okna domów są zazwyczaj puste, twarze wywożonych zastygłe, przerażone, przyroda ogołocona z liści, pochmurna pogoda. Nastrój warszawskich ulic przytłacza. Nie można być pewnym jutra. Przy całej tej grozie i ponurości gdzieniegdzie słychać odgłosy zabawy, w szarym pejzażu placu kręci się kolorowa karuzela. Jest to miasto kontrastów: na swój sposób tętni w nim życie i czyha śmierć. Żargon miejski został uzupełniony o nowe słownictwo: wywózka, łapanka, itp. Słyszy się o betach i tłumokach. Rozlegają się pokrzykiwania po niemiecku (aus, aus, aus 42). Ludzie czerpią wiadomości z rozmów i konspiracyjnych gazetek. Kontrasty wkradają się do rozmów zakochanych w sobie studentów, Marii i Tadeusza: z jednej strony słownictwo handlowo-zawodowe (bimber, wapno, lepik itp.), z drugiej - dotyczące poezji, sytuacji lirycznych między młodymi. Ludzie kradną i oszukują"ale również się kształcą, pomagają sobie. Nerwowość, strach, pośpiech splatają się z radością, zabawą (koleżeńskie "wesele", karuzela), wyznaniami miłosnymi. Zasady walki o byt ukształtowały nową rzeczywistość, w której na porządku dziennym są interesy z okupantem, oszustwa, handel ludźmi. Przedstawiając życie w czasie wojny w Warszawie, Borowski chętnie stosuje środki literackie pomocne w obrazowaniu i kształtowaniu nastroju. Gromadzi serie epitetów i porównań, chętnie stosuje ożywienie, np. Spalony dom czernieje po drugiej stronie ulicy, na wprost furtki w ochronnej siatce zakończonej srebrzystym drutem kolczastym, po którym jak dźwięk po strunie ślizga się fioletowy odblask migocącej latami ulicznej. Na tle burzliwego nieba, na prawo od domu, omotane mlecznymi kłębami przelotnego dymu lokomotyw, patetycznie rysuje się bezlistne drzewo, nieruchome w wichrze. Naładowane towarowe wagony mijają je i z łoskotem ciągną na front (24). Nastrój grozy i ponurości przybiera na sile w ostatnim cytowanym zdaniu, następującym po opisie miejsca-oto jest czas okrucieństw, nienormalnego życia, zagrożenia śmiercią. Nieprzychylność pejzażu koresponduje z opisem postaw ludzkich - jeszcze bardziej niepokojących. Postawy ludzi W opowiadaniu Pożegnanie z Marią pisarz ukazał wielu bohaterów, za każdym razem złożonych, niejednorodnych, nie podlegających łatwej ocenie. Spotykamy tu: Polaków, Żydów i Niemców, reprezentantów wielu zawodów i funkcji (inżynier, kierownik przedsiębiorstwa budowlanego, magazynier, furman, policjant, sklepikarz, pallotyn, poeta, student itd.), zróżnicowanych pod względem wieku i płci. Ich wzajemne relacje pozwalają ocenić postawy ludzi dostosowujących się do okupacyjnych realiów. Pisarz nie kontrastuje postaci według schematu: Niemcy - wyłącznie źli, Polacy i Żydzi - dobrzy. Po jednej i drugiej stronie dostrzega przejawy postaw pozytywnych i negatywnych. Inżynier współpracuje z Niemcami, ale interesuje się pracownikami, których rodziny cierpią z powodu uwięzienia, pomaga studentowi w kształceniu - dla Ojczyzny. Jest postacią niejako programowo dwulicową. Przez swoją działalność i ugodowe relacje z Niemcami uzyskuje środki, którymi wspiera Polaków. Kierownik zdobywa towary, korzystając z nieszczęścia Żydów w Otwocku i stosunków z dostawcami niemieckimi, zajmuje się bimbrownictwem, ale przecież nie pozostawia bez pomocy swojej dawnej szefowej. Zarabia na tym, ale wiele ryzykuje, kontaktując się z ludźmi z getta. Tadeusz jest artystą, stara się zdobyć gruntowne wykształcenie, pięknie mówi o miłości, ale przy tym co dzień oszukuje i kradnie lub pomaga w takim procederze. Maria jest wrażliwą dziewczyną o humanistycznych zainteresowaniach, a przecież zarabia na produkcji i handlu bimbrem. Żandarm pilnuje Polaków przeznaczonych do wywózki na roboty, ale skłonny jest ich uwolnić za odpowiednią kwotę - sam na tym korzysta, jednak stwarza też szansę przeżycia zagrożonym (oczywiście tym, za których zapłacono). Na uwagę zasługuje stosunek poszczególnych bohaterów do Żydów. Polacy litują się, współczują, ale w ich postawach kryje się pogłos antysemityzmu. Furman z przejęciem opowiada o losie mieszkańców getta i dodaje: Dzieciaki, kobity. Chociaż i żydowskie, ale wiesz pan... (32). Stara doktorowa została ukazana jako kobieta zdegradowana do roli opiekunki kilku pakunków i mebli, chociaż jeszcze niedawno prowadziła duże przedsiębiorstwo, miała spory majątek. Jej decyzja o powrocie do córki nie dla wszystkich jest zrozumiała. Sklepikarz stara się wyjaśnić jej wybór: Przynajmniej umrze z nią jak człowiek (56). Polacy mają poczucie, że nie znajdują się w lepszym położeniu: po wywiezieniu Żydów przyjdzie pewnie kolej na nich - ten motyw często przewija się w rozmowach. Codzienna rzeczywistość ludzi została niemal całkowicie zdominowana troską o przetrwanie. Zajmując się nieuczciwym handlem i kradzieżą, współpracując z okupantem, warszawiacy zapewniają sobie kolejny dzień życia. Mimo tych starań i odstępstw od zasad moralnych nie mają pewności, że nie dosięgnie ich śmierć: Niemcy organizują łapanki, wywożą ludzi do pracy i do obozów zagłady. Próba ucieczki od tej rzeczywistości wiedzie poprzez układy, znajomości, ugodową postawę. Autor z całą bezwzględnością przedstawił zachowania ludzkie w okupowanej Warszawie. Ujawnił, jak dalece wojna odmieniła ludzi, jakimi muszą być, by przetrwać okropny czas terroru. Poza obozem śmierci czy murami getta także nie czują się bezpieczni. Faszyzm doprowadził do odarcia człowieka z godności ludzkiej, z zasad moralnych, ideałów humanistycznych. Takie określenia są już tylko pustymi frazesami. Brutalne realia okupacji sprowadziły ludzi do pozycji istot rządzących się instynktem samozachowawczym, do zezwierzęcenia. Dotychczasowa tradycja literacka broniła bohaterów szlachetnych, gotowych ginąć za najwyższe ideały. Borowski starał się ukazać jej fałsz. Naraził się tym samym na atak, że zbyt jednostronnie przedstawiał swoich bohaterów, że nie docenił wielkości ludzkiego ducha, wierności zasadom. Przedstawiony w Pożegnaniu z Marią obraz człowieka wystawionego na próbę przez wojnę przekształca się w jeszcze wyrazistszą i brutalniejszą wizję w opowiadaniach obozowych.
Na czym polegały "komplety" w opowiadaniu T.Borowskiego "Pożegnanie z Marią"?
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź