Święta Bożego Narodzenia kojarzą nam się głównie z radością i miłą rodzinną atmosferą. To szczególny czas i przeważnie w naszej pamięci mamy jakieś wspomnienia z nimi związane. W moją pamięć zapadły święta z dzieciństwa. o dzisiejszego dnia pamiętam zapach świeżo wypastowanych połóg w moim rodzinnym domu i zapachy gotujących się potraw. Jednak najczęściej sięgam pamięcią do wigilii spędzanych u babci. Mamy dużą rozinę, więc i przygotowania były z rozmachem. Oczywiście rodzice nie bardzo mogli w nich pomagać, bo wiadomo, praca, dzieci, obowiązki. Ale na dziaka babcia zawsze mogła liczyć. Szczerze mówiąc, to na nich spadał cały trud i obowiązek przygotowania tych jakże uroczystych kolacji wigilijnych. Nie przypominam sobie by kiedykolwiek się uskarżali z tego właśnie powou, więc uznaję teraz, że sprawiało im to radość. Dziadek zawsze kręcił mak w maszynce, a babcia przygotowywała ciasto drożdżowe na makowce. Nie wiem dlaczego, ale to właśnie ta scenka utkwiła mi w głowie najbardziej. Oczywiście jeżeli chodzi o przygotowania, bo sam moment kolacji, pamiętam jakby to było wczoraj. U dziadków można było przechodzić z pokoju do pokoju, i zawsze łączono stoły i ustawiano je wzdłuż tych dwóch pokoi. Rodzina była duż, więc i miejsca musiało być sporo. Gdy myśmy przychodzili, to zawsze wszystko było już gotowe i zapięte na ostatni guzik.Kolację rozpoczynaliśmy wspólną modlitwąi dzieleniem się opłatkiem. Później przychodził mikołaj (zaprzyjaźniony sąsiad), i wspólnie śpiewaliśmy kolędy. Zakończeniem wigilii było wspólne uczestnictwo w pasterce. Dziś dziakowie niestety już nie żyją, więc tradycja jakoś zanikła. Nadal robimy uroczyste kolacje wigilijne, ale niestety już nie takie jak za czasów babci i dziadka. Dziś każdy robi wigilię we własnym domu i tylko wspomina z rozczuleniem jak pięknie bywało kiedyś. Jedyną pociechą jest to, że to moje wspomnienia, i nikt mi ich nie zabierze. A gdy ja dorosnę i założę swoją rodzinę, to właśnie takie wigilie będą w moim domu. Kto wie, może i moje wnuki będą kiedyś wspominać je z łezką w oku, tak jak i ja je teraz wspominam.
Moje wspomnienia świąteczne są bardzo miłe.Pamiętam jak w Wigilie cała rodzina zjeżdżała sie do babci i pomimo,że było tłoczno i ciasno to było wspaniale.Na środku stał ogromny stół zastawiony pysznymi potrawami,puszczaliśmy kolędy z gramofonu i śpiewaliśmy.Było tak ciepło i rodzinnie.Po kolacji Wigilijnej wszyscy wychodziliśmy z pokoju żeby Dzieciątko mogło przynieśc prezenty bo jak mi zawsze mówiono:"Dzieciątko jest bardzo płochliwe i trzeba wyjśc z pokoju bo inaczej nie przyjdzie". Pamiętam,że tak bardzo w to wierzyłam,że nawet podobno je kiedyś widziałam jak przelatywało przez przedpokój.Ach ta dziecięca wyobraźnia ale to było piękne. Dziś już nie ma takich świąt,nikt z nikim sie nie spotyka,każdy siedzi w swoim domu.W okresie przedświątecznym tak zawsze sobie wspominam jak pięknie wyglądały święta w czasach kiedy byłam dzieckiem-fajnie miec takie wspomnienia.