Zapakowany w świąteczny papier leżałem pod choinką już od wczoraj. Cały czas się denerwowałem: a co będzie, jeśli się jej nie spodobam? Może zmieniła zdanie, i już chce coś innego niż mnie? Czułem się fatalnie, choć święta były coraz bliżej. Domownicy dokładali obok mnie inne pakunki, zaczynało robić się ciasno - w tym domu na Boże Narodzenie zjeżdżała się cała rodzina. Kiedy nadszedł ten szczególny dzień i rozpakowano mnie ujrzałem to, o czym nie śmiałem marzyć - zachwyconą twarz mojej adresatki! Niepotrzebnie się martwiłem. Dookoła panowała miła, świąteczna atmosfera, ludzie śpiewali kolędy i uśmiechali się do siebie. Było cudownie, jak zresztą w każde święta. Tym razem jednak nie leżałem na sklepowej półce, ale znajdowałem się w prawdziwym domu!
Trzy dni siedziałem u niej w szafie a ona nawet się nie zorientowała. Jestem taki podekscytowany, bo słyszałem, jak rozmawia z koleżanką, że to właśnie mnie chciałaby dostać na święta. Oczywiście nie myliłem się. Była tak szczerze uradowana, iż aż pisnęła z radości gdy mnie otwierała. To wspaniałe uczucie wiedząc, że jest się wymarzonym prezentem!