Droga mamo! Postanowiłem dziś pójść do parku i wysłać ci list, który zawiera moje przeżycia. Gdy byłem w parku, oglądałem piękne drzewa. Barwne liście spadały z tych olbrzymich roślin robiąc na mnie wielkie wrażenie. Krajobraz był przepiękny. Kasztany spadające z drzew najbardziej zaciągnęły moją uwagę. Uzbierałem całe kieszenie kasztanów, lecz nie udało mi się zebrać wszystkich. Szkoda mi tych przepięknych owoców kasztanowca. Jak wrócę opowiem ci wszystko od początku do końca. Twój kochany syn Adrian.
Zuziu!
Piszę do Ciebie, bo wiem, że mnie zrozumiesz. Jesteś w końcu moją najbliższą przyjaciółką. Chciałabym opisać Ci uczucia, jakie towarzyszyły mi dziś na spacerze.
Wyszłam z domu około osiemnastej, zaczynało robić się ciemno. Nogi same zaniosły mnie do pobliskiego parku. Bywałam tam wiele razy, ale ten był szczególny. Latarnie świeciły na pomarańczowo, przypadkowi przechodnie przemykali obok mnie, by po chwili zniknąć na ulicy. Liście na drzewach złowrogo szumiały, a kiedy jeden z nich spadł mi na głowę, omal nie wyskoczyłam ze skóry, tak się przestraszyłam. Było strasznie, a zarazem pięknie. Potężne pnie dębów najstarszych w parku wyglądały jak czarownice gotowe rzucić na mnie urok. Czułam się dziwnie: jakby za chwilę coś miało się zdarzyć. Około dziewiętnastej usłyszałam swoje imię, obróciłam się. Okazało się, że siostra woła mnie na kolację. Poczułam niesamowitą ulgę!
Co o tym myślisz? Czy też czasem miewasz takie dziwne spacery? Pozdrawiam -