Byłem tam... Walczyłem za naszego władcę, króla rzeczpospolitej. Najpierw stałem na wzgórzu, razem z moimi braćmi, widzę wielkie pole-to grunwald. Naprzeciw nas wielka armia krzyżacka, wielka, ale nikt się nie boi umrzeć za ojczyznę. Będę walczył, do końca. Idziemy na przeciw siebie, po pewnym czasie zaczynamy biec, wyciagam miecz, macham nim na prawo i lewo, kilka krzyżackich łbów lezy juz na ziemi, ja nie mam żadnej rany, ale wielu rodaków leży martwych, niszczymy kżyżaków dalej, wreszcie, każdy krzyżak leży w piachu. atak pozycyjny powiódł się i mój kraj wygrał z krzyżacka potęgą. udało mi sie przezyć tylko dzięki memu sprytowi, odwadze, sile i zwinności. chciałbym tekże podziękować memu mieczowi, który był ze mną przez te ciężkie chwile, gdy to kosiłem kżyżaków. Dziękuję także rycerzom, którzy pomogli mi wygrac tę bój, przetrwałem go do końca...
15 lipca 1410 roku stoczyłem niesamowitą walką. Wokół widziałem pola. Bracia, z którymi znajdowałem się w jednej drużynie powiedzieli, że to bitwa pod Grunwaldem. Nigdy nie zapomnę tej bitwy. Postanowiłem, że nie poddam się i nie poddałem. Walczyłem do samego końca. Większość moich braci ginie wśród pól, na polu walki od mieczy przeciwnika. Patrzyłem jak umierają moi przyjaciele, ale wiedziałem, że muszę walczyć do samego końca. Zwyciężyłem te walkę . Moje męstwo, wola walki, siła i wiara w siebie do tego doprowadziły.