Moim ulubionym zwyczajem świątecznym jest dzielenie się opłatkiem. Każdy składa sobie nawzajem życzenia. Jest to piękna chwila. W ten wigilijny wieczór wszystkie troski i kłotnie odchodzą na dlaszy plan , a liczy się bliskość z innymi ludźmi. Rodzina, która często niezawsze jest wyśniona i często istnieją w niej waśnie nareszcie siada do wigilijnego stołu. Opłatkiem dzielą się również Ci, którzy często nie mieli dla siebie czasu, byli zapracowani. W ten dzień mogą usiąść choćby na chwilę obok siebie. Jest to dzień, kiedy życzenia łamiąc się opłatkiem przekazuje się nie tylko najbliższym, ale również innym. Jest tak np. w klasie, kiedy odbywają się wigilie klasowe. Wtedy nawet sroga nauczycielka staje się miła i składa nam świąteczne życzenia. Kolega lub koleżanka, która zawsze nas przygnębiała wkońcu zmienia do ans nastawienie. Jest to dzień przebaczenia. Wszystkie spory znikają. Na pasterce ludzie dzielą się opłatkiem. Nie jest ważne, czy zna się osobę obok siebie, czy nie. Opłatek ofiarowany od kogoś ma niepowtarzalny smak. A co jeśli bliscy są daleko? Nadal w niektórych rodzinach funkcjonuje zwyczaj przesyłania kawałka opłatka wraz ze świąteczną kartką. W ten sposób czuje się bliskość osoby, którą dzieli wiele kilometrów od nas. Opłatki w mojej rodzinie są szczególnie ważne, ponieważ sami je wypiekamy. Mamy maszynę, która jest w rodzinie od wielu lat. W starym piecu kaflowym wypieka się opłatki, a następnie spożywa na wigilii. Recepturę przepysznych opłatków zna jedynie babcia, my jedynie się przyglądamy.
Moja rodzina w każde Święta Bożego Narodzenia przygotowuje nas w bardzo ciekawy sposób. Tym ciekawy sposób wziął się od moich prababć, które na szczęście jeszcze żyją. Ich dawnymi tradycjami było kupowanie co roku po kilka choinek, tak aby w każdym pokoju (nawet w kuchni) znalazła się choinka. No i z resztą stroik też. A tak szczerze mówiąc to nie stroik lecz świecznik. Dużej różnicy pomiędzy tym, a tym niema. Co roku też musimy tradycyjnie dwie godziny przed rozpoczęciem kolacji Wigilijnej modlić się. Po kolacji na zakończenie też. Potem całą rodziną idziemy do kościoła. W tym roku było nas dwanaście tak jak apostołów w tamtych latach. Jakiś dziwny zbieg okoliczności, ale zdarza się przecież. Gdy wracamy po pasterce do domu to pod jedną z choinek jest dla każdego prezent. Każdy dostaje coś w zakresie stu złotych. Zapomniałabym dodać, że jeszcze naszą tradycją jest rozstawianie po kątach sianko.