Za górami,za lasami była pewna miejscowość o nazwie Głośnikowo. Słynęła ona z hałasu,który ciągle tam panował. W letnie popołudnie Staś i Alicja postanowili udać się do tej miejscowości,ponieważ jeszcze nigdy tam nie byli.Chcieli zobaczyć jak tam jest i jakie życie sie tam prowadzi. Gdy tak szli przez las słyszeli śpiew ptaków,zajadali się jagodami,które rosły obok ścieżki i nagle zaczęli słyszeć coraz to większy hałas.Z początku trochę się przerazili ale postanowili iść dalej. Gdy doszli do Głośnikowa stanęli jakby ich piorun strzelił.To co tam zobaczyli i usłyszeli zdziwiło ich bardzo mocno.Weszli w głąb miasteczka i dziwili się,że nie ma tu żadnych ludzi tylko jakieś wielkie maszyny i jakies wielkie 'pudła' z których wydobywał się głośny i nieprzyjemny hałas. Dalej przez miasto szli już z zatkanymi uszami,szukali sklepu z lodami jednak nigdzie go nie znaleźli.Postanowili udać się w drogę powrotną. Gdy wyszli już dalej na ścieżkę odetkali uszy ale mimo tego nie mogli przez pewien czas się usłyszeć.W uszach tylko słyszeli szum.Bardzo się przestraszyli i na migi dogadali się,że usiądą na chwilę.Usiedli i chwilę odpoczęli.Gdy wstali znowu zaczęli słyszeć normalnie.Stać z Alicją zrozumieli,dlaczego nie ma tam żadnych ludzi.Był to po prostu świat maszyn i hałasu.Dzieci stwierdziły,że hałas zaszkodził im i na pewno zaszkodzi też innym.Wracali tak do domu i postanowili,że wszystko opowiedzą rodzicom i że wspólnie się zastanowią jak zmniejszyc hałas by nie był on szkodliwy bo skoro zaszkodził im to może też zaszkodzić zwierzętom. Dzieci długo pamiętały tą wyprawę bo męczyły się z bólami głowy i uszu.
Dawno, dawno temu, za górami za lasami był chłopiec o imieniu Mariusz. Mariusza bardzo lubiał swoją wioskę, w której mieszkał. Lecz było w niej bardzo głośno. Codziennie jego brat Kuba puszczał bardzo głośno muzykę w domu. Chcłopczyk zawsze przychodził z przyjaciółmi pobawić sie przy muzyce. Każdego dnia chodzili też na plażęi w rytmie cha chy tańczyli do białego rana. Minął rok,a dzieci dalej bawiły przy muzyce w nieskończoność. Pewnoego dnia stało się coś strasznego. Brat chłopczyka trafił do szpitala, ponieważ ogłóchł. Całarodzina chłopca wraz z jego przyjaciómi, przejęła się faktem, iż kuba leżał w szpitalu. W końcu cały szpital był zapełniony pacjentami razem z Mariuszem. Jego przyjaciele i rodzina też. Nikt nie mógł się z sobą porozumieć, gdyż nikt nic nie słyszał z powodu codziennego hałasu.Lekarze porozumiewali się z pacjentami za pomocą pisma, bo ylko tak mogli się dogadać. Po upływie 3 miesięcy, cała wioska otrzymała aparaty słuchowe i wszyscy mogli się dogadać, lecz była jedna przestroga, a mianowicie nikt nie mógł puszczać za głośno muzyki. Od tego czasu każdy w wiosce nie puszczał zbyt głośno radia bądź telewizji. Wszystko po to, aby uniknąć nieprzyjemności jaka ich spotkała. I żyli długo i szczęśliwie ;) Może być?? xD Mam wielką nadzieę, że tak ;)