Błądzę po cmentarzu niespełnionych marzeń. To ja je zabiłam. Kąpałam się w ich gorącej, pulsującej krwi. Rysowałam nożem egoizm na sercach. Umierały z uśmiechem na ustach. Do samego końca nie wierzyły w swoją śmierć, ufały mi. Pełne nadziei i miłości, niewinne. Nie pozwoliłam im długo cieszyć się życiem. Sprawiać radość. Miałam do tego prawo? Nie wszystkie należały wyłącznie do mnie, niektóre dzieliłam z bliskimi. One także leżą przysypane grubą warstwą ziemi. Czy mogę je odgrzebać? Ponownie przywrócić do życia? Boję się. Kolce róż, którymi usypana jest droga, ranią moje bose stopy. Za mną wlecze się strużka krwi. Jak cień. Ciemność otuliła mnie swymi skrzydłami i cicho szepcze do ucha: "zraniłaś....". Ma przepiękny głos, lecz wbija się on ostrymi szponami w moją płaczącą duszę. Głęboko. Cierpienie ją uspokaja. Zaczął padać deszcz. Z obrzydzeniem oczyszcza ścieżkę zabrudzoną przez zło, które zostawiłam. Ja jestem sucha... Czas śmieje mi się prosto w twarz. Jego szyderczy, głośny rechot goni spłoszony wiatr, oplata się wokół mnie, delikatnie rani zmysły. Pomimo strachu nie uciekam. Spokojnie zbliżam się w kierunku wyjścia. By następnej nocy wrócić i pogrzebać nowe marzenia.
Napisz opowiadanie pt. Moja pierwsza sympatia (miłość)
Pilskam pomóżcie!
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź