zaświaty w wyobrażeniach ludowych

zaświaty w wyobrażeniach ludowych
Odpowiedź

W polskiej tradycji ludowej śmierć również nie jest zrozumiała sama przez się. Zdarza się osąd, że jest karą za grzechy (co jest oczywiście zgodne z wykładnią Kościoła katolickiego). „Działa" w zgodzie z wolą bożą. Więcej — istnieją ludowe opowieści racjonalizujące na swój sposób konieczność umierania. Jak ta oto: 9 lat przesiedziała śmierć u pewnego Łotysza, który zamknął ją w tabakierce, aż ziemia zaczęła się skarżyć Panu Bogu, że ciężko jej tyle ludzi dźwigać, jako że w tym czasie nikt nie umierał, a ludzi przybywało. Wtedy Bóg kazał śmierć z tabakiery wypuścić. Albo inne wyobrażenie: Śmierć zjawia się wieczorna porą, w przeddzień mającego nastąpić zgonu. Trzykrotnie puka w okna i tyleż razy wzywa człowieka mającego umrzeć po imieniu — po czym zadaje cios śmiertelny. "Gdy nastaje czas śmierci, to znaczy, gdy śmierć , zapowiadają ja na ogół jakieś znaki". Coś trzaska w kominie, coś stuka, pęka szyba, urywa się waga od zegar. Pewne zwierzęta były uważane za specjalnie predysponowane do odczuwania jej bliskiej obecności (jako, że i one pochodzą z „innego świata") - wymienić tu można w pierwszym rzędzie psa, którego wycie zapowiadało czyjąś śmierć. Ale i koń, który grzebie kopytami albo odwracający łeb w określonym kierunku, kret ryjący pod oknem chorego wróży mu niechybna śmierć, sowa pohukująca na dachu (jak wierzono mówiąca: „pójdź", „pójdź"), kruk, puszczyk, puchacz (wszystkie wymienione na końcu ptaki są aktywne nocą i z tej racji musiały nabrać określonych, złowieszczych konotacji).

Dodaj swoją odpowiedź