Krajobraz, który szczególnie utkwił mi w pamięci, zobaczyłem w czasie zimowej wycieczki po paraku na Słowacji. Była piękna pogoda. Słońce świeciło ostro, tak jak może świecić zimowe słońce. Nie czuło się wiatru, przynajmniej w miejscu, gdzie stałam. Ale słyszałam odległe świsty i gwizdy, to wiatr hulał wśród szczytów górskich. Widziałam kłęby śniegu przewalające się między skałami. A więc spokój, jaki wokół mnie panował, był tylko pozorny. Tam wysoko wśród szczytów wiał ostry, przenikliwy wiatr, a tumany unoszonego przez niego śniegu zasłaniały widoczność. Cieszyłem się, że mogę podziwiać to piękne zjawisko. Widok był naprawdę piękny i jestem pewny, że urzekający nawet dla tych, którzy już od lat wędrują. Wszędzie było biało, ale biel zupełnie inaczej wyglądała na gałęziach wysokich majestatycznych świerków, a zupełnie inaczej na surowych, nagich szczytach gór czy w pobliżu mnie na ławkach.. Miałam wrażenie, że miękkie czapy zwisające z ciemnozielonych gałęzi są wręcz ciepłe, przytulne. Tak jakby stanowiły ochronę dla drzew. Natomiast płaty śniegu leżące na ziemi były nieprzyjemne. Zupełnie jakby to były dwa rodzaje śniegu. Spojrzałam wyżej. Ponad górskimi szczytami było już tylko niebo. Nie było widać żadnej, nawet najmniejszej chmury, tylko ostry, chłodny błękit.
Pliss.
1. Opisz park zimą.
Najlepiej jak by było na 2 strony A5.
;P
Daje naj .!!!
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź