Może coś takiego... Jestem tlenem, latałem sobie jak co dzień po parku z moimi kolegami. Nagle poczułem, że jakaś niewyobrażalnie wielka siła wciąga mnie w otchłań. Zobaczyłem dwa otwory i chcąc nie chcąc wleciałem do jednego z nich. Zrobiło mi się gorąco, wilgotno i poczułem, że coś strasznie mnie gilgocze. Zaśmiałem się cicho... i porwało mnie w dalszą drogę. Na początku było jakieś zgrubienie, a później spadałem długim tunelem, aż doleciałem do jakiegoś rozszerzenia. Zobaczyłem dziwne rozgałęzienie na końcu którego były jakieś worki z wypukłymi pęcherzykami. Pęcherzyki oplatały czerwone nitki. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem. Wniknąłem do tego pęcherzyka i bardzo szybko popłynąłem czerwoną rzeką po całej powierzchni obcej istoty. Nagle zrobiło mi się bardzo ciężko, po tym zostałem znów uwolniony. Znalazłem się w parku pośród drzew...
napisz historyjkę w której w sposób żartobliwy przedstawisz drogę tlenu w układzie oddechowym zaczynając od słów "jestem tlenem"
proszę o szybką odpowiedź:)))
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź