W posłowiu do swojej najnowszej prozatorskiej książki - Jedenaście - Marcin Świetlicki, po raz ostatni jak zastrzega, tłumaczy: „pod postaciami literackimi kryją się postaci literackie. Nikt inny.” Nie do końca można wierzyć, znanemu ze swojej kokieterii, autorowi. O ile jestem skłonny zgodzić się z twierdzeniem, że pod postaciami literackimi nie kryją konkretne, istniejące rzeczywiście, osoby, o tyle trudno nie zauważyć, że Jedenaście, podobnie jak poprzednie część trylogii, jest powieścią z kluczem. Przy czym nie jest to klucz osobowy, tylko ideowy. Podobnie z pewną rezerwą należy się odnosić do autorskich i wydawniczych zapewnień, że oto trzymamy w rękach kryminał. Adnotacja Polska Kolekcja Kryminalna na okładce nie jest niczym innym jak zwykłą zmyłką. (Oczywiście trudno również przejść obojętnie wobec instytucjonalnego powodu wydawania książek w seriach, jakim jest system zniżek stosowany przez Empik.) Z równym powodzeniem można by kryminałem nazwać esej Barthes Śmierć autora, tudzież Wiedza radosna Nietzschego, w której obwiesza on, że Bóg umarł. Podobnie u Świetlickiego umierają nie ludzie, ale idee. Jedenaście jest o śmierci homoerotyzmu.
http://images.google.pl/imgres?imgurl=http://bi.gazeta.pl/im/3/7415/z7415983X.jpg&imgrefurl=http://www.queercafe.pl/index.php%3Foption%3Dcom_content%26view%3Darticle%26id%3D595:na-trzy-miesiace-polubic-meskie-cialo%26catid%3D78:wywiady%26Itemid%3D421&usg=__ubKDYjuGWjtr-7USU53aDVeTGos=&h=480&w=538&sz=65&hl=pl&start=1&um=1&tbnid=KGvFNDuZv4RoQM:&tbnh=118&tbnw=132&prev=/images%3Fq%3DsztukA%2Bhomoerotycznej.%26hl%3Dpl%26lr%3D%26sa%3DN%26um%3D1 TU MASZ WIADOMOŚCI