Pewnego dnia pomagalem tacie przy ladowaniu siana. pracowalismy do wieczora do kiedy zobaczylem 1 swiecaca gwiazde ktora tak swiecila jasno ze nie bylo potrzebne zadne swiatlo.przylecia aniol i powiedzial mi ze w poblirzu Jezus sie rodzi i zebym sie kierowal za gwiazda.wiec tak zrobilem gwiazda palila sie nie daleko wiec tam trafilem i zobaczylem dzieciatko jezus i ofiarowalem mu troche siana. nigdy nie zapomna tej przygody.
Ta historia zdarzyła mi się bardzo dawno temu, ale pamiętam ją, jakby wydarzyła się zaledwie wczoraj. Była noc, a ja właśnie przechodziłem koło wioski Betlejem. Wracałem do domu po bardzo długiej podróży. Nagle poczułem się bardzo zmęczony i zacząłem szukać miejsca, gdzie mógłbym wypocząć. W zasięgu wzroku była tylko stara szopa. Skierowałem się więc w tamtą stronę. Gdy byłem już blisko usłyszałem, że z szopy dochodzi jakiś głos, Coś jakby płacz dziecka. Przyspieszyłem kroku i po chwili ujrzałem fascynujący obrazek. Oto przede mną, w małym żłóbku leżało dziecię. Podszedłem do jego rodziców, którzy powiedzieli mi, że to syn boży. Ukląkłem czym prędzej i począłem chwalić imię Boga. Po chwili przybyli także pasterze i Trzej Królowie, lecz to ja jako pierwszy ujrzałem Jezusa. Jestem z tego dumny i będę aż do śmierci...
Wszystko zaczeło się ok.2000lat temu. W mieści Betlejem rozpoczął się spis ludności, ja razem ze swoja rodziną też przyszedłem. Miejsce znaleźliśmy w małe gospodzie, jako jedni z nie wielu. Przyszła też do gospodarza moda para przedstawiająca się Józef i Maryja, lecz on powiedział im, że mogą spocząć w małej szopce, więc tam się udali. O zmierzchu wyszedłem na dwór, by ujrzeć przepiękne, czyste, gwiaździste niebo. Gdy nagle coś przykuło mają uwagę. Był to wielka gwiazda z ogonem. Z ciekawości pobiegłem w stronę niej, z nadzieją, że znajdę miejsce, gdzie bezie wygadać jeszcze cudniej. Biegłem przez chwilę, nie czując bólu w nogach. Kiedy się zatrzymałem zobaczyłem stajenkę, a w niej rodzinę, która się pytała o miejsce. Lecz nie było już ich dwoje, lecz troje. Panna porodziła syna. Biedny nie miał nawet łóżeczka. Po momencie przyszli pasterze, śpiewali i grali małemu kołysanki. Zwierzęta w szopce przegrywały swoim futrem dziecię. Naglę uświadomiłem sobie, że minęło strasznie dużo czasu i czas wracać. Droga sama mnie prowadziła. Po przyjściu do gospodarstwa położyłem się spać. Kiedy się obudziłem wydawała mi się to wielkim snem, lecz wiedziałem, że nim nie był. Tego dnia musiałem moi rodzice wpisali się na listę, podziękowali za gospodę i wyruszyliśmy z powrotem do domu. Nigdy więcej nie widziałem już, ani rodziny, ani gwiazdy. Chociaż nie raz wypatrywałem w niebo.