Gdzie podziała się wyrozumiałość dla twoich niedoskonałości? Nie akceptujesz swojego ciała. Nie podoba ci się twój styl bycia. A szczęście mierzysz stopniem podobieństwa względem narzuconego przez współczesność ideału człowieka. – Jeśli wychodzisz z domu, nie zapomnij włożyć maski! – krzyczy świat – Popatrz tylko na tą... perfekcyjnie tuszuje mankamenty osobowości. Ponadto wyraża siłę charakteru, pewność siebie i przebojowość! Weź ją, a Twoje niezadowolenie z siebie, w magiczny sposób zostanie zakamuflowane... – Więc jak? Bierzesz ją, czy nie? Kiedy KTOŚ cię widzi, zachowujesz pozory, udając że wszystko układa sie po twojej myśli. Co z tego, że świat właśnie wali ci się na głowę. Nieważny jest też fakt, że na dzień dzisiejszy twoje problemy osiągnęły ciężar, którego nie jesteś w stanie unieść. To co, że z tych powodów jesteś bliski załamania. Nie możesz przecież okazać słabości. – Niepowodzenie? A co to takiego? – sygnalizujesz otoczeniu. Na co innego jednak, wskazuje, nie dopuszczona do głosu, prawdziwa twarz. Kiedy wreszcie zostajesz sam, czujesz ulgę, możesz dać upust emocjom. Nie jest to ani optymizm, ani też troska o innych, przejawiająca się w oszczędzaniu KOMUŚ smutków, ponieważ i tak ma wystarczająco dużo swoich... Nic z tych rzeczy. Nazwijmy to po imieniu. Wraz z założeniem maski, zaczyna się wierutne kłamstwo. Oszukujesz nie tylko KOGOŚ, ale i siebie samego. Fałszujesz rzeczywistość, która nie odpowiada narzuconym przez świat wymogom. Nie akceptujesz siebie, akceptujesz natomiast stereotyp współczesnej osobowości, w rzeczywistości niestety nierealny, bo zbyt doskonały. Im dłużej myślisz o przepaści dzielącej Ciebie od wymarzonego ideału, tym większym i cięższym do uniesienia brzemieniem stają sie twoje słabości. Tymczasem kompleksy rosną w siłę. Boisz się mówić o sobie i problemach z którymi borykasz się w szarej codzienności. Robisz dobrą minę do złej gry i twierdzisz – Nie mam zmartwień, a moja codzienność wcale nie jest szara tylko kolorowa. Masz w sobie obawę przed otwarciem się na innych. Co innego gdy masz na sobie maskę. Czujesz wtedy że pożądany dotąd ideał znajduje się w zasięgu ręki. Jesteś sam. Rozglądasz sie nerwowo w prawo... potem w lewo..., w celu upewnienia się że na pewno nie ma tu nikogo prócz ciebie. Uff... Twoje obawy nie zostały potwierdzone, więc zdejmujesz maskę. Wreszcie jesteś sobą. Teraz nie musisz nic przed nikim udawać, ani nic nikomu udowadniać. Czujesz ulgę - udawanie nie ogranicza już twojego zachowania, więc pozwalasz sobie na swobodę. Uśmiechasz się autentycznie - po raz pierwszy tego dnia. Nagle ni stąd ni zowąd, KTOŚ staje na wprost ciebie, śmiejąc się głośno, a palcem wskazuje na twoją osobę. Twój wizerunek, skrupulatnie budowany przez lata, w ciągu sekundy nagle runął, jak domek z kart. KTOŚ zobaczył w tobie to, co tak długo, skrzętnie ukrywałeś! Dopuściłeś do tego że KTOŚ odkrył twoje słabości! Czy ty też miewasz takie koszmary? Jeszcze nie jest za późno - możesz dobrowolnie zdjąć z twarzy, i tak nie dopasowaną, wiecznie uwierającą maskę. Pozwól sobie na trochę swobody. Postaraj się nie myśleć "co powiedzą ludzie" i pozostać sobą. Najważniejszy bowiem jest dystans. Nie dopuść, aby jego miejsce zajął chory perfekcjonizm. TO JEST tekst literacki - MONOLOG!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
należy napisać satyryczny tekst literacki, który może być tekstem monologu lub piosenki. maksymalna ilość znaków użytych w tekście: 1000
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź